Dowództwo Generalne: będzie potrzebne kolejne lotnisko dla bezzałogowców.
Jeżeli planowane zakupy bezzałogowych statków powietrznych zostaną zrealizowane, wojsko będzie potrzebowało kolejnego lotniska dla tych systemów - powiedział w czwartek radca generalny szefa Sztabu Generalnego WP płk Łukasz Andrzejewski-Popow.
Oficerowie ze Sztabu Generalnego WP, Agencji Uzbrojenia, Dowództwa Generalnego Rodzajów Sł Zbrojnych i 12. Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych - pierwszej jednostki dronów w polskim wojsku - którzy wzięli w czwartek w Warszawie udział w konferencji Defence24 Day. Mówili o planach wyposażania wojska w drony, ich wykorzystaniu i doświadczeniach z ich użycia przez Ukrainę.
Mówiono m.in. o zakupach bezzałogowców klasy MALE (średniego pułapu, zdolnych do długotrwałego lotu) w programie Zefir, taktycznych maszyn Gryf i Harpi Szpon - dronów, które mają towarzyszyć wielozadaniowym samolotom F-35.
Inspektor Sił Powietrznych w Dowództwie Generalnym RSZ gen. bryg. pil Ireneusz Nowak powiedział, że liczby bezpilotowców, które zamierza kupić wojsko, "są duże". Zastrzegł, że ze względu na jawny charakter czwartkowej prezentacji nie może ich podać.
Płk Mariusz Żokowski z Agencji Uzbrojenia potwierdził zakupy kolejnych partii amunicji krążącej Warmate i dronów FlyEye. "Kupujemy kolejne, myślimy o dywersyfikacji" - dodał.
Według płk. Łukasza Andrzejewskiego-Popowa jeżeli plany zostaną zrealizowane, będzie potrzebne co najmniej jedno kolejne lotnisko dla tego typu sprzętu poza Mirosławcem, gdzie 12. Baza Bezzałogowych Statków Powietrznych otrzymała pierwsze dwa zestawy Bayraktar TB2.
"Wspólnie z Dowództwem Generalnym planujemy pozyskanie kolejnego lotniska. Zdajemy sobie sprawę, że tyle systemów nie byłoby w stanie użytkowac jednego lotniska. Jeżeli wszystkie zaplanowane kontrakty zostaną w pełni zrealizowane, będziemy potrzebowali jednego, być może dwóch lotnisk, ażeby te systemy mogły operować" - powiedział Andrzejewski-Popow.
Zwrócił uwagę, że nad Polską działają także bezzałogowce sojuszników.
Dowódca mirosławieckiej bazy, płk pil. Marcin Szubiński mówił o doświadczeniach z wykorzystania tego sprzętu przez Ukrainę. "Ukraińcy jako pierwsi użyli tego statku powietrznego, na początku odnosił sukcesy, ponieaż przeciwnik nie bardzo doceniał ten sprzęt i nie bardzo wykorzystywał swoje możliwości radiotechniczne" - powiedział.
Dodał, że po pewnym czasie "Rosja odrobiła lekcję" i zaczęła skutecznie zwalczać TB2, który - podkreślił nie jest przeznaczony do samodzielnego działania na froncie, lecz do współdziałania z systemami, które wyeliminują środki przeciwlotnicze przeciwnika.
Andrzejewski-Popow zwrócił uwagę, że od kiedy TB2 nie mogą wlatywać bezpośrednio nad cel, są wykorzystywane do rozpoznania z odległości, na jaką pozwalają ich systemy optoelektroniczne, a dalej Ukraińcy wysyłają przystosowane tanie drony, kupowane na rynku komercyjnym i masowo stosowane przez ich armię.
Dodał, że trudno o jednoznaczne wnioski z Ukrainy, gdzie sytuacja jest nietypowa, ponieważ żadna strona nie ma zdecydowanej przewagi powietrznej, podczas gdy zakłada się, że jest ona warunkiem wykorzystania bezzałogowców.
Zwrócił też uwagę, że wobec miniaturyzacji granice między klasami bezzałogowców zacierają się, a zadania rozpoznawcze mogą wykonywać nie pojedyncze aparaty, lecz ich roje, wyposażone w sensory działające w różnych spektrach.
Zastępca dowódcy generalnego gen. dyw. pil. Cezary Wiśniewski podkreślił, że "lojalni skrzydłowi" - bezzałogowce towarzyszące samolotom wielozadaniowym - nie mogą być obciążeniem dla samolotu załogowego, muszą być wykonane w technologii obniżonej wykrywalności, by zwiększać prawdopodobieństwo wykonania zadania.(PAP)
autor: Jakub Borowski
brw/ mok/
Komentarze