Przejdź do treści
Symulator Airbus A320 w BAA
Źródło artykułu

Symulator Airbus A320 w BAA - wielkie otwarcie

W deszczowy, chłodny piątek 16 września 2011r. w Wilnie, odbyła się uroczystość zaprezentowania nowego symulatora Airbus A320. Jest to drugi obok symulatora B737 CL symulator lotu klasy FFS (full flight simulator – ruchomy symulator lotu) w Baltic Aviation Academy. Sam symulator nie jest nowy, gdyż rozpoczął swą mozolną pracę w Sabena Flight Academy w Brukseli w 1999 roku, a jego przeprowadzka do Wilna jest wynikiem porozumienia pomiędzy właścicielem – CAE i operatorem – BAA. Przenosiny zajęły dwa tygodnie, co samo w sobie jest niezłym osiągnięciem. Jak to wyglądało w praktyce pokazuje film:

Uroczyste otwarcie oraz loty pokazowe, w których mieliśmy szansę uczestniczyć zgromadziły przedstawicieli mediów i operatorów nie tylko z Litwy, Rosji i Polski, ale również z odległej Japonii i Indii. Przed wileńską siedzibą BAA, czerwony dywan i piękne hostessy, a w środku jeszcze zasłonięty główny bohater wieczoru – nowy symulator A320.

Stoi tuż obok symulatora B737 CL w niewielkiej hali symulatorów. Ośrodek BAA nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych tego typu ośrodków szkolenia. Niewielkie sale wykładowe/briefingowe przylegają do hali symulatorów. Kilka sal wykładowych i biblioteczka lotnicza umieszczona w niewielkim holu na piętrze – wyglądająca dokładnie tak samo jak półka z lotniczymi książkami w amerykańskiej księgarni z tym wyjątkiem, że są one umieszczone za zamykaną szybą. Należy przyznać, że zwiększenie o 100% stanu posiadania we własnej stajni liczby symulatorów to całkiem niezłe osiągnięcie dla tak młodego ośrodka.

Uroczyste otwarcie najlepiej podsumowuje poniższy film:


Oczywiście największe (poza symulatorem) wrażenie zrobiły na zgromadzonych piękne skrzypaczki, które najpierw wspięły się boso na towarzysza bohatera wieczoru – symulator B737 CL, a następnie efektownym występem dodały czaru i dynamizmu temu ważnemu dla BAA wydarzeniu.

Baltic Aviation Academy jest jedną ze spółek wchodzących w skład grupy Avia Solutions Group, koncentrującą się na szkoleniach lotniczych w ramach TRTO i od niedawna FTO. Pozostałe znane u nas spółki to ekspansywna BGS – Baltic Ground Services – działająca w segmencie obsługi naziemnej oraz dostarczania paliwa lotniczego wyłącznie do samolotów odrzutowych. BGS jest już doskonale widoczna na polskich lotniskach a w planach ma dalsze rozwijanie działalności między innymi w Polsce. Small Planet Airline to spółka nastawiana na zagospodarowanie rynku przewozów charterowych, której barwne maszyny są już od jakiegoś czasu widoczne na Polskich lotniskach. W skład grupy wchodzi ponadto FL Technics działająca w obszarze MRO (obsługa bieżąca, przeglądy, naprawy). Dodatkowo ASG zajmuje się usługami konsultingowymi i leasingiem samolotów.

Niedawno BAA otrzymała certyfikat Izraelskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego dla szkolenia załóg na symulatorze B737 CL. Jej pierwszym klientem z Izraelea będzie nowo powstająca linia charterowa – Lead Air. Na ścianie w holu wejściowym BAA zostanie umieszczony izraelski certyfikat - tuż obok zezwolenia nadzoru Litewskiego ważnego we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Dodatkowo BAA jest certyfikowana przez władze lotnicze między innymi: Federacji Rosyjskiej, Ukrainy, Kazachstanu, Kirgizji, Tadżykistanu. I to właśnie ten rynek – kraje CIS – są podstawowym obszarem zainteresowań biznesowych. Nie bez znaczenia jest też możliwość prowadzenia zajęć przez rosyjsko-języcznych instruktorów mających doświadczenie w pracy na „wschodnim” i „zachodnim” sprzęcie oraz co najmniej zaznajomionych z post-radzieckim systemem szkolenia.

„To bardzo ważne aby nasi klienci mogli w pełni uczestniczyć i być beneficjentem procesu szkolenia w Baltic Aviation Academy powiedział Vytautas Stankevicius, szef szkolenia ośrodka– a przekazywanie im wiedzy, w dobrze znanym przez nich języku, jest podstawą tego procesu”.

Trochę trudności przysporzyło pytanie o to jak szef szkolenia postrzega i rozumie jakość. Odnieśliśmy wrażenie, że o ile proces szkolenia jest pojęciem znanym o tyle jego jakość nie została jeszcze tu ostatecznie zdefiniowana.

Vytautas Stankevicius, HT

Szef szkolenia jest doświadczonym pilotem i instruktorem posiadającym ważne uprawnienia na samoloty Saab 2000, A320 i B737. Takie połączone doświadczenie daje pełny obraz szkoleń TR (type rating – szkolenie na typ statku powietrznego) oferowanych w Wilnie i jest niewątpliwie organizacyjną zaletą ośrodka.

„Znajomość realiów i procedur certyfikacji symulatorów i ośrodka przez nadzory państw z byłego Związku Radzieckiego – jak podkreśla Egle Vaitkeviciute, dyrektor zarządzająca BAA – jest jednym z najpoważniejszych atutów tego centrum.”

Egle Vaitkeviciute, CEO BAA

Powtarzane jak mantra przez pracowników BAA zdanie– „zachodnia jakość za wschodnią cenę” (western quality for eastern prices) to chwytliwe hasło, które ma zachęcić również klientów indywidualnych (self sponsored TR), którzy sami pokrywają całe koszty szkolenia. O tym, że tacy klienci się zdarzają świadczą materiały reklamowe BAA, jak choćby wywiady ze studentami. Oczywiście bardzo istotnym czynnikiem decyzji o wyborze takiego a nie innego ośrodka jest cena – a ta na pewno jest konkurencyjna.

Wywiad ze studentami z Francji:


Na stronach internetowych BAA można znaleźć dużo więcej wywiadów przygotowanych przez dynamiczny i profesjonalny zespół marketingowy lotniczej akademii z Wilna.

Uroczyste otwarcie nowego urządzenia treningowego stało się również okazją do zajrzenia i doświadczenia sposobu i metod prowadzenia szkolenia teoretycznego – sesja szkolenia z obszaru CRM oraz uczestnictwo w pokazie symulatora kabinowego. Zajęcia były ciekawe i, choć pokazowe, niosły spory ładunek profesjonalizmu. Dużym zainteresowaniem cieszyła sesja gaszenia pożaru i działania w warunkach silnego zadymienia kabiny pasażerskiej przeprowadzona w symulatorze kabinowym.

symulator kabinowy

Ta wykonana z metalu makieta kabiny z kilkoma rzędami foteli, szafek, pojemników bagażowych oraz generycznej pokładowej kuchni była podpalana, a następnie gaszona przy udziale dostępnych na pokładzie środków gaśniczych przez odgrywających rolę członków personelu pokładowego zaproszonych gości. Pożar pojawiał się na fotelu pasażerskim, w pojemniku na bagaż podręczy czy w piecyku pokładowej kuchni. Wszystko to działo się za szklaną ściana oddzielającą „pokład samolotu” od „widowni”, którą w warunkach codziennego szkolenia zajmują pozostali jego uczestnicy.

Od chwili uroczystej prezentacji symulatora A320 zaproszeni goście mogli zapoznać się osobiście z wrażeniami wirtualnego lotu.


Lotniskiem, na którym wykonywaliśmy w większości udane starty i lądowania była Bruksela. Przejście ze świata realnego do wirtualnego okraszonego odrobiną turbulencji i niewprawnym pilotażem, w niektórych przypadkach wymusiło zastosowanie procedur szybkiego opuszczenia „pokładu” przez doświadczających symptomów choroby symulatorowej gości. Tym niemniej symulator „latał” choć zdarzały się drobne „nie-symulowane” usterki – co oczywiście kładliśmy na karb szybkiej relokacji i koniecznym procesem dostrajania układów i systemów tego skomplikowanego urządzenia. Wrażenie lotu i kabina całkiem wiernie oddają to do czego została stworzona ta maszyna, mając na uwadze jej ponad 10-letni staż bujania się na hydraulicznych nogach.

Nie najnowsza już wizualizacja w pełni satysfakcjonuje – bo przecież jak często lata się tym w warunkach VMC? Jednym słowem lot był, uskok wiatru też, lądowania z podwoziem i na pasie, nikomu nic się nie stało, a powrót do świata realnego jak zwykle nastąpił zbyt wcześnie…

Mimo uroczystego otwarcia dzień 16 września 2011r. nie był jednak dla Avia Solutions Group dniem najszczęśliwszym. Tego dnia jej akcje straciły na wartości kolejne 1,04% a cena zamknięcia wyniosła 47,50 zł. Tym samym litewska spółka notowana na Warszawskiej Giełdzie (WSE) zanotowała najniższą wartość swoich akcji od chwili debitu w marcu 2011 roku tracąc kolejne 50 groszy.

Tuż obok na Litwie powstała firma, która dość ekspresyjnie wchodzi na Europejski rynek lotniczy. I robi to kompleksowo począwszy od nowo uruchomionego programu pełnego szkolenia „ab initio” dla kandydatów na pilotów w ramach własnego FTO, poprzez zaawansowane szkolenia w TRTO, szkolenia personelu technicznego, obsługi naziemnej, dostarczania paliwa, odladzania, napraw, przeglądów, poszukiwania części zamiennych itp.

BAA jest jej odnogą szkoleniową i dzięki zawartym umowom posiada sloty szkoleniowe w wielu ośrodkach symulatorowych, w wielu miejscach na świecie i oferuje szkolenia na wielu typach samolotów.

Korzystając z wiedzy i niewykorzystanego potencjału innych TRTO stara się zbudować własną markę, oferując atrakcyjne ceny, które z czasem na pewno ulegną korekcie w kierunku europejskiej średniej. To dobrze, że w sumie niedaleko powstał certyfikowany ośrodek, którego personel stara się podejść elastycznie do wymagań potencjalnych klientów. Polska jest geograficznie bliskim sąsiadem Litwy, toteż dlatego BAA widzi w nas potencjalny rynek szkoleń lotniczych. Nie sądzę, aby zdobycie szkoleniowych kontraktów od poważnych graczy na europejskim niebie było w zasięgu BAA i to z bardzo wielu powodów. Inaczej sprawa ma się jeśli chodzi o osoby indywidualne i szkolenia dla pilotów i firm z obszaru CIS.

Szkoda, że podobne inicjatywy w Polsce ugrzęzły na urzędniczych biurkach. To co od ponad dwudziestu lat – jak podkreślił przedstawiciel CAE – nie stało się możliwe w Polsce, zaistniało w Wilnie.

Na koniec dygresja osobista. Wilno to piękne i warte odwiedzenia miasto. Wędrując w deszczu jego wąskimi uliczkami natknąłem się między innymi na Polską ambasadę. Gdy wieczorem w hotelu na dystrybuowanej powszechnie turystycznej mapie centrum chciałem odszukać trasę którą pokonałem – znalazłem wszystkie inne mijane po drodze ambasady i konsulaty – Polskiego jednak na niej nie było. Przykro mi było patrzeć na niszczejące nagrobki cmentarza na Rossie czy obtłuczone mogiły legionistów tuż obok mogiły matki Marszałka. Czy wspólna historia musi zawsze dzielić zamiast łączyć? Czy budowanie normalnych relacji biznesowych pomoże odnaleźć wspólny język? Czy wspólne europejskie niebo stanie się tego zaczątkiem? Życzę sukcesu BAA, bo chyba tylko pozytywne przykłady, że się da i można, potrafią wyzwolić dobre inicjatywy również po naszej stronie granicy.

Sławomir Kubiak
 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony