Obietnicy nie złożę, to jest rola polityków
Zapraszamy do lektury drugiej części wywiadu z Grzegorzem Kruszyńskim, prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Rozmawia Marek Aloksa
Część pierwsza: My mamy pomagać, organizować, administrować...
Marek Aloksa: Urząd jest skomputeryzowany, natomiast załatwianie spraw trwa bardzo długo. W zasadzie nie zdarza się, żeby coś zostało załatwione przed najdłuższym dopuszczalnym terminem. Rozumiem, że jest to jedna z tych zmian, które Pan przewiduje.
Grzegorz Kruszyński: Ten pierwszy etap, o którym mówiłem, pozwala nam osiągnąć to, co pan zacytował jako zarzut. Jeżeli nie gubimy spraw, nie przedłużamy terminów, wszystko robimy w terminach ustawowych, to już jest pierwsze osiągnięcie i to był cel. Ma pan natomiast rację, że naszym celem, który będzie wyartykułowany w strategii Urzędu, która najprawdopodobniej niedługo się ukaże, jest kontrola czasu załatwiania spraw. Średni czas załatwiania spraw, według planu poprawy efektywności będzie malał. W pierwszym etapie musieliśmy osiągnąć pełną kontrolę i załatwianie spraw w terminach. Przyznaję, że w przeszłości bywało, że ze względu na brak systemu i ogromną ilość spraw, sprawy czasami bywały przeterminowane, realizowane nie w terminach, czasami wręcz gubione. To w tej chwili się nie zdarza. W ciągu roku spraw, które kończą się wydaniem decyzji, świadectwa, certyfikatu, czy licencji jest ponad trzydzieści tysięcy. Związanych z nimi dokumentów zarejestrowanych w systemie jest 126 000.
MA: W Pana opinii: czy obecność urzędu w zespole Latajmy Bezpiecznie nie powoduje, że ludzie obawiają się zgłaszać do niego problemy?
GK: Chciałbym troszeczkę sprostować. W zespole Urząd jest nieobecny, ale jest organizatorem działania tego zespołu. Czy to oddziałuje – tak, ubolewamy nad tym, ale rzeczywiście tak jest. Wspólnie z osobami, które działają w zespole podjęliśmy wszelkie możliwe środki – jest odpowiedni regulamin działania, odpowiednie umowy z członkami zespołu, żeby w maksymalnym możliwym stopniu zapewnić im autonomię pracy. Umowy te zabezpieczają przed żądaniem ujawnienia danych, tak aby zespół mógł przyjmować dobrowolne i poufne meldunki. Ja tę obawę środowiska rozumiem. W dzisiejszym systemie prawnym Urząd nie ma jednak innej możliwości organizacji i sfinansowania tej działalności. Wspólnie z zespołem i środowiskiem będziemy dyskutować, jak skonstruować działanie zespołu, żeby zapewnić czytelną i absolutną niezależność od Urzędu, która dzisiaj jest realizowana poprzez odpowiednie, sformalizowane relacje z członkami zespołu. Oni mają zagwarantowane, że Urząd nie może się od nich domagać danych, przekazywanych im w ramach prowadzonych przez nich działań.
MA: Czy nie sądzi Pan, że skoro obecność urzędu w takiej inicjatywie rodzi obawy, to nie świadczy to najlepiej o postrzeganiu urzędu przez środowisko, o jego wizerunku?
GK: Wizerunek to trochę co innego. W każdym kraju, w którym taki system powstawał, zawsze była obawa, że dobrowolne i poufne raportowanie nie powinno być przedmiotem zbyt dogłębnej analizy organu, który nadzoruje i administruje. To jest po prostu konflikt interesów. Ten kto nadzoruje, wydaje licencje, ewentualnie je cofa, nie powinien mieć wglądu w poufne raportowanie. Urząd takiego wglądu nie ma.
MA: Ile nowych lotnisk powstało za Pana kadencji?
GK: Urząd nie zakłada i nie buduje lotnisk. My lotniska rejestrujemy, a potem nadzorujemy. Zarejestrowane zostało jedno lotnisko, zresztą istniejące, o czym wszyscy wiedzą, lotnisko w Modlinie, na razie jako lotnisko VFR. Zostały wydane trzy promesy na założenie lotnisk. Wiemy, że w jednym przypadku są stałe postępy, chodzi o lotnisko w Świdniku. Spodziewamy się za chwilę wniosku o założenie a następnie o rejestrację, prawdopodobnie w przyszłym roku. Jednocześnie powstało kilkanaście lądowisk. Wiele z nich mogłoby być rejestrowane jako lotniska, gdyby była taka wola założycieli. Zdaję sobie sprawę, że przy aktualnych zapisach prawa lotniczego, wygodniej tym właścicielom było zarejestrować je jako lądowiska. Spodziewam się, że po wejściu w życie nowelizacji prawa lotniczego część z lądowisk będzie zarejestrowana jako lotniska.
MA: Czy urząd na czele którego stoi Pan ma plan ochrony majątku lotniczego mamy na myśli opuszczone lotniska lub tereny wokół istniejących lotnisk i lądowisk tak aby nie znikały one bezpowrotnie z mapy Polski lub nie były obudowywane przeszkodami?
GK: Prawo nie daje nam teraz narzędzi do skutecznego działania w tym zakresie. Jeżeli chodzi o zabudowę wokół lotnisk, która mogłaby przeszkadzać w operowaniu z nich, mamy uprawnienia do ochrony lotnisk zarejestrowanych. Lotniska niezarejestrowane niestety tej ochronie nie podlegają. Wykorzystanie całej infrastruktury lotniskowej, która powstała w przeszłości, przeważnie na potrzeby wojskowe, reguluje tzw. Specustawa, zgodnie z którą składniki mienia wojskowego mogą i są przekazywane samorządom. Tu wiele zależy od samorządów, od ich woli, ale też od możliwości, od ich środków. Dopóki lotnisko nie jest zarejestrowane, do samorządu należy ochrona przed zabudową, bo tam powstają plany zagospodarowania przestrzennego.
MA: Proszę powiedzieć co robi Prezes ULC aby zbliżyć się choć w do europejskiego standardu wyposażenia radionawigacyjnego lotnisk w Polsce. Mamy tylko jedno lotnisko wyposażone w podejście ILS CAT II o podwyższonych minimach. Polscy operatorzy nie mają gdzie lądować, gdy popsuje się pogoda.
GK: Polskie lotniska posiadają standard europejski i światowy. Poziom operacyjny ich oprzyrządowania, który wymaga dodatkowych kosztów i inwestycji, zależy od właścicieli i zarządzających tymi lotniskami. Oni z kolei są skłonni wydatkować środki na ten cel, kiedy ruch lotniczy i wpływy z tego ruchu będą to uzasadniały. Jeżeli w ciągu roku jest zaledwie kilka dni, kiedy rzeczywiście potrzebna jest podwyższona kategoria, jeżeli chodzi o minima operacyjne, powiedzmy, kategoria druga, a ruch na lotnisku jest poniżej miliona czy dwóch milionów, to w rachunkach zarządzającego nie jest to podstawa do wydatkowania środków na założenie i oprocedurowanie ILS-a podwyższonej kategorii. Wraz ze wzrostem ruchu pojawiają się potrzeby i sytuacja się zmienia. Zarządzający dostrzegają ekonomiczne podstawy decyzji o podwyższeniu kategorii lotniska, takie prace rozpoczęto w Krakowie. Sądzę, że w ciągu roku kolejne lotniska dojrzeją pod względem ekonomicznym do tego, aby podwyższyć kategorię lotniska.
MA: Czy pańskim zdaniem istnienie jednej firmy zajmującej się kontrolą ruchu lotniczego na wszystkich lotniskach kontrolowanych i polskiej przestrzeni powietrznej nie stanowi przesłanki monopolistycznej nie gwarantującej elastyczności działania i tym samym blokowania i utrudniania dostępności przestrzeni powietrznej lotnisk dla ruchu GA? Praktyki takie mają miejsce np. w Krakowie, Łodzi i Warszawie.
GK: Jeżeli chodzi o służby żeglugi, których głównym obszarem działalności jest kontrola trasowa i kontrola lotnisk, to są tu dwa czynniki. Z jednej strony ma pan absolutną rację, że jeden dostawca tych usług powoduje monopolizację lub pseudomonopolizację tego obszaru, z drugiej strony państwo zgodnie z Konwencją Chicagowską i prawem europejskim, musi zapewnić ciągłość tych służb. Gdyby to stało się obszarem rynkowym, mogłaby grozić sytuacja, w której w jednym miejscu jest wielu chętnych do świadczenia tych usług, a w innym nie ma żadnego. Stąd istnieje pewien kompromis, w którym PAŻP jest ściśle kontrolowany przez ministra właściwego do spraw transportu, pod względem świadczonych usług i stanu finansów. Z drugiej strony rząd wyznacza PAŻP do pełnienia tych funkcji. PAŻP nie może się z nich wycofać. Jeżeli chodzi o kontrolę lotnisk, to przewidywana jest liberalizacja, która nie zwolni PAŻP ze świadczenia tych usług w przypadkach, kiedy nie ma innego wykonawcy, ale pozwoli zarządzającemu wnioskować o wyznaczenie innego wykonawcy. Zapisy nowelizacji prawa lotniczego otworzą furtkę do liberalizacji, a dokończeniem jej będzie rozporządzenie o ustanawianiu służb żeglugi w Polsce.
MA: Jak Pan przewiduje, kiedy ta zmiana mogłaby nastąpić?
GK: Waham się przed podaniem spodziewanego terminu, ponieważ nie leży on zupełnie w moich rękach. Myślę, że byłoby to możliwe już pod koniec tego roku.
MA: Jedna obietnica lub optymistyczna prognoza, z tych przyjemnych dla pilotów i kontrolerów, której spełnienie mogłoby nastąpić w 2011 roku to?
GK: Obietnicy nie złożę, to jest rola polityków. Tego chciałbym uniknąć. Moja praca polega na realizowaniu bardzo konkretnych zadań. I to raczej ja sobie obiecuję, że będę zadania wykonywał najlepiej jak umiem.
MA: Dlatego pytam fachowca, a nie polityka, bo nie chodzi mi o obietnicę bez pokrycia.
GK: Jeżeli chodzi o pozytywne zapowiedzi dla pilotów, kontrolerów, personelu lotniczego i wszystkich zainteresowanych lotnictwem – ja widzę bardzo pozytywne zjawisko, w tym jak polskie społeczeństwo i jego reprezentanci w postaci samorządów dojrzewają do tego, żeby docenić lotnictwo, również ogólne, a co za tym idzie, pojawiają się chęci finansowania lub współfinansowania tej gałęzi transportu. Ważne jest, aby ten trend docenić i nie popsuć go. Wiele zależy od środowiska, jego zadaniem i wyzwaniem jest aby pokazać innym obywatelom jak pożyteczne i pasjonujące jest lotnictwo.
MA: Dziękuję za rozmowę.
GK: Dziękuję.
Komentarze