Jeśli nie Cessna to co?
Niezależnie czy w Aeroklubie czy w prywatnym ośrodku szkolenia lotniczego, chyba nie ma pilota, który na ścieżce swojej lotniczej kariery (PPL i więcej) nie miał ,,kontaktu" z Cessną 150/152. Konstrukcja ta powszechnie jest uznawana za tolerancyjną, łatwą w pilotażu, niezwykle wytrzymałą i bezpieczną. Dodatkowymi jej zaletami są łatwość obsługi i nieduże koszty utrzymania.
Jednak z reguły maszyny tego typu mają za sobą już nawet ponad 30 lat służby w lotnictwie, co powoduje, iż młodzi kandydaci na pilotów częściej niż kiedykolwiek wcześniej (planując zdobycie zawodowej licencji), poszukują możliwości wyszkolenia się na samolotach młodszych, ekonomiczniejszych i z nowocześniejszym zapleczem nawigacyjnym.
Czy zatem nadszedł czas, aby pomyśleć o zastąpieniu floty samolotów Cessna 150/152 i znalezieniu ich godnego następcy? Jaka konstrukcja najlepiej spełniałaby zadania, do których wykorzystywany jest obecnie produkt amerykańskiego koncernu, jednocześnie zapewniając porównywalne CAŁKOWITE koszty eksploatacji?
Pojawiają się głosy, iż powinniśmy wspierać rodzimy przemysł i rozpatrzeć wybór dolnopłata AT-3 (eksploatowanego od lat w Aeroklubie Warszawskim) lub też górnopłatów firm Ekolot czy Aero-Kros. A może np. Diamonda DA-20, których kilka egzemplarzy w ostatnim czasie zakupiła Dęblińska Szkoła Orląt? Wybór może także dotyczyć konstrukcji włoskiej marki Tecnam lub słoweńskiej Pipistrel. Czy w końcu firma Rotax, dostarczy jednostkę napędową porównywalną do silników Lycominga lub Continentala montowanych w wysłużonych Cessnach?
Wybór nie jest łatwy i z pewnością łączy się ze sporymi wydatkami. W związku z faktem, iż kwestia ta jest fundamentalną dla całego polskiego środowiska lotniczego, portal dlapilota.pl zaprasza do dyskusji, która miałaby na celu próbę wypracowania odpowiedzi na zadane w tytule pytanie.
Komentarze