Przejdź do treści
Symulator MIP B737 NG/ wykonanie i fot. Grzegorz Wesołowski
Źródło artykułu

Dłużej nie zwlekaj! Kup symulator Boeing 737 NG...

Niedawno na łamach portalu dlapilota.pl pojawiło się intrygujące ogłoszenie drobne - „sprzedam symulator”. Chodzi o własnoręcznie budowany długimi wieczorami MIP B737 NG pana Grzegorza Wesołowskiego. (Specyfikacja techniczna sprzętu – na końcu artykułu.)

Chcąc poznać bliżej twórcę i efekt jego pracy zadaliśmy panu Grzegorzowi kilka pytań w temacie. W odpowiedzi otrzymaliśmy ciekawą historię samodzielnego tworzenia sprzętu. Zapraszamy zatem do lektury:

***

Po wielu miesiącach katorżniczej pracy wieczorami i weekendami nad tworzeniem swojego MIP B737 NG stwierdziłem, że już dość i postanowiłem polatać w realu.

Nie da się ukryć, że latanie i ogólnie lotnictwo to ogromna część mojego życia. Sam mówię, że to mój wariat, a bez niego byłbym „niesobą”. Moja przygoda z samolotami zaczęła się gdy miałem jakieś 5-6 lat i razem z tatą skleiłem pierwszy model. Oczywiście to On sklejał, a ja pewnie tylko patrzyłem, ale i tak pamiętam to jako wspólne działanie.

Potem przez kilkanaście lat byłem bardzo czynnym modelarzem lotniczym, a gdy trzeba było wybrać szkołę średnią to wybór był oczywisty – Lotnicze Zakłady Naukowe we Wrocławiu. Za namową mojego wychowawcy Krzysztofa Wolframa zacząłem brać udział w zawodach modelarskich i udało mi się nawet zdobyć jakieś nagrody.

Razem z końcem szkoły podstawowej, gdy osiągnąłem odpowiedni wiek i przeszedłem pomyślnie badania lekarskie, rozpocząłem szkolenie szybowcowe w Aeroklubie Wrocławskim. Moja przygoda z szybownictwem trwała 11 lat i uważam, że z wielu względów były to jedne z najpiękniejszych dni jakie przeżyłem. Zakończyłem ją z nalotem 300h i dwoma diamentami szybowcowymi.

Po ukończonych studiach na Politechnice Wrocławskiej (Elektronika i Telekomunikacja) trzeba było się jednak skupić na budowaniu życia rodzinnego, więc lotnictwo zostało niestety odstawione na półkę. Jednak głowie wciąż było obecne i co jakiś czas na półce pojawiał się nowy piękny i gotowy model samolotu.

Trzy lata temu postanowiłem wrócić do latania. Tym razem jednak chciałem latać zarobkowo. Próbowałem znaleźć sposób na sfinansowanie szkolenia do poziomu umożliwiającego rozpoczęcie pracy w liniach lotniczych, w tym celu nawet wyjechałem za ocean. Niestety próby okazały się daremne, a życie pokazało, że chcieć to nie zawsze wszystko.

Ale, że na nazwisko mam Wesołowski, toteż mam w nie wpisany optymizm. Wtedy właśnie pojawiła się koncepcja domowego symulatora jako substytutu realnego latania. Po kilku tygodniach przygotowań i zbierania informacji w sieci, która do tej pory jest podstawowym źródłem wiedzy. W maju 2010r. rozpocząłem budowę. Teraz, w rok później mój MIP (Main Instrument Panel) kabiny B737NG jest już funkcjonalny, ale wiele jeszcze można w nim zrobić.

Gdy zapalą się wszystkie światełka i w domu mam „choinkę”

Satysfakcja z tego co już zostało zrobione jest ogromna, jednak czegoś brakuje. Dlatego właśnie w lutym zapisałem się i rozpocząłem kurs teoretyczny do licencji PPL. Do tej pory nie wiem czy będę miał wystarczające fundusze na sfinansowanie szkolenia praktycznego, ale postanowiłem nie przejmować się na zapas i realizować to co się da. Stąd właśnie pomysł sprzedaży mojego symulatora.

Oczywiście, że smutno mi się z nim rozstawać! Najchętniej to szkoliłbym się w realu, a jednocześnie rozwijał swoją domową kabinkę. Nie wiem jednak czy takie rozwiązanie jest możliwe, przynajmniej teraz, będąc po przeprowadzce do Warszawy i mając w planach ślub i budowanie razem domu z bardzo popierającą moje wariactwo Olą.

Budowa takiego symulatorka wiąże się z nie lada kosztami. Sam MIP pochłonął już blisko 20000zł. Części sprowadzane są z całego świata: z Holandii, Włoch, a nawet z Kanady i Chin. Ale to wszystko później owocuje ogromną satysfakcją, gdy każdy kto wchodzi do pokoju, choćby się nie znał na lotnictwie mówi „szacun dla pomysłu i realizacji”.

Własnoręcznie wytrawiane płytki z elektroniką

Oczywiście, aby obniżyć koszty - część elementów wykonałem samodzielnie (cały szkielet, cała elektryka). Nawet zaangażowałem ojca, który własnoręcznie wykonał dźwignię podwozia. Czy byłbym w stanie wykonać symulator dla kogoś? Oczywiście, że tak i byłaby to dla mnie świetna zabawa. A jeśli jeszcze ten ktoś chciałby mi za to zapłacić to niczego więcej nie można sobie wymarzyć.

Nie jestem zrzeszony w żadnej wirtualnej linii lotniczej i co ciekawe nie latam na vatsim. Tę część zostawiam sobie na czas, gdy już uporam się z budową. Czyli tak jak w rzeczywistym lotnictwie, najpierw trzeba coś wyprodukować, żeby można było tym latać.

Grzegorz Wesołowski

Charakterystyka Symulatora MIP B737 NG:
Elementy wykonane samodzielnie:

  • skrzynia nośna + płyta bazowa

  • dźwignia podwozia

  • podświetlenie paneli

  • montaż i uruchomienie

  • podłączenie miliona przewodów i złączek i śrubek i nakrętek

Elementy gotowe/półwyroby:

  • MCP MCP737PRO (CPFlight)

  • EFIS Panel EFI737PRO (CPFlight)

  • sztuczny horyzont GSA34 (Flight Illusion)

  • zegarek CPT GSA70 (Flight Illusion)

  • wskaźnik klap GSA14 (Flight Illusion)

  • panele podświetlane (OpenCockpits)

  • przełączniki (FlightDeckSolutions)

  • I/O FDS-SYS3X (FlightDeckSolutions)

  • MCS&FWS CPT&FO (Engravity BV)

  • światłochron GLA812 (Engravity BV)

  • 2xLCD-19' + 1xLCD-15'

  • komputer obsługujący całość wraz z kartą MATROX T2G-D3D-IF, dającą możliwość podłączenia trzech monitorów do jednego wyjścia Video.

Wymiary całości 1500x1200x800mm

Jeśli zainteresował Cię ten symulator – zajrzyj do ogłoszenia.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony