Przejdź do treści
Źródło artykułu

Piloci ANA pierwszą załogą Dreamlinera

Dwóch pilotów ANA (All Nippon Airways) poleciało po raz pierwszy Boeingiem 787 Dreamliner. Samolot, którym lecieli jest jednym z sześciu przeznaczonych do testów.

Po raz pierwszy Dreamlinerem polecieli kpt. Masayuki Ishii oraz kpr. Masami Tsukamoto. Na pokładzie byli również obecni kpt. Mike Carriker – główny pilot testowy Boeinga 787 oraz kpt. Christine Walsh i Scott Fancher – wiceprezes i dyrektor generalny program 787, Boeing Commercial Airplanes.

“Lot odbył się po to, by dać najlepszym pilotom naszego pierwszego klienta okazję oceny Dreamlinera” – powiedział Fancher. „Jesteśmy niezwykle dumni, że ANA jest naszym pierwszym klientem i mamy okazję pokazać jak wspaniałą pracę wykonali pracownicy Boeinga.”

Lot odbył się po otrzymaniu specjalnego certyfikatu od U.S. Federal Aviation Administration (airworthiness certificate).Program 787 rozpoczął się w kwietniu 2004 roku rekordowym zamówieniem pięćdziesięciu sztuk Dreamlinera przez ANA. Linie te odbiorą pierwsze samoloty w czwartym kwartale 2010 roku.

Podczas testów obaj piloci wykonali wiele startów i lądowań, jak również inne manewry, które pozwoliły im poznać pełną charakterystykę samolotu. Piloci mieli też okazję zapoznać się z innowacjami wprowadzonymi w kokpicie, takimi jak: większe monitory i podwójny EFB. „To było niesamowite doświadczenie. Pasażerów ANA czekają fantastyczne przeżycia” – stwierdził kpt. Ishii. „Lot był cudowny. Czekałem na ten moment od dnia gdy złożyliśmy zamówienie na te samoloty. Dziś moje marzenie się spełniło” – powiedział kpt. Tsukamoto.

Podczas lotu Carriker pokazał pilotom ANA, którzy latali wcześniej na Boeingu 777, różnice i podobieństwa obu maszyn. Po oficjalnej, urzędowej decyzji będzie potrzeba tylko pięciu dni by piloci latający dotychczas na Boeingach 777 nauczyli się obsługi Dreamlinera.

Dreamliner jest najszybciej sprzedającym się samolotem pasażerskim w historii – od rozpoczęcia programu w kwietniu 2004 zostało już zamówionych 860 egzemplarzy.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony