Nucleon – w końcu znalazłem wymarzone skrzydło?
Nucleon jest pierwszym skrzydłem, którego zupełnie nie miałem ochoty opisywać. Czynię to jednak ze względu na Wasze prośby. Niezmiernie trudno jest mi opisać skrzydło, na którym lata tak wielu pilotów w kraju i na świecie, które zostało tak utytułowane i na którym lata tak wielu wytrawnych pilotów. Czy ja, jako przeciętny pilot, powinienem podejmować się tak odpowiedzialnego zadania? Co prawda wylatałem już kilkadziesiąt godzin na tej konstrukcji. Ale to wciąż za mało, bo z każdym kolejnym lotem uczę się i odkrywam coś nowego. Wciąż wykorzystuję zaledwie kilka procent możliwości tego skrzydła. Pytacie o odczucia z latania, łatwość startów i lądowań, bezpieczeństwo oraz czy Nucleon nadaje się dla początkującego pilota. Postaram się odpowiedzieć na wasze pytania.
Przed zakupem Nucleona dość długo zastanawiałem się nad wyborem rozmiaru. Do wyboru miałem dwie wersje – 27 lub 29. Przy mojej masie startowej 140kg, idealny wydawał się rozmiar 29, lecz są dwie szkoły wyboru skrzydeł.
Pierwsza z nich, którą nazywam „latającym Krasnymstawem„. Są to piloci, którzy preferują przeciążanie skrzydeł i wybierają bardzo małe rozmiarówki. Adam Chodorowski, przy masie startowej 140 kg, lata Nucleonem w wersji 25, co pozwala mu na szybkie i dalekie przeloty. Podczas lotu potrafi wykorzystać termikę, więc umiejętnościami nadrabia opadanie. Nie chcę wiedzieć, jaką ma prędkość lądowania, choć jak twierdzi, wyhamowuje pęd silnikiem i nie jest tak źle. Należy pamiętać, że to były spadochroniarz, którego nie przeraża lądowanie z prędkością 50km/h. Dlatego delikatnie sugeruję, szczególnie mniej wprawnym pilotom, by ostrożnie podchodzić do tak dużego przeważania skrzydła.
Drugą szkołą jest prawidłowy dobór rozmiaru do masy startowej – zgodnie z zaleceniami producenta.
Początkowo zdecydowałem się na wariant pierwszy i zakupiłem Nucleona w rozmiarze 27. Tak dociążone skrzydło zachowuje się dynamicznie i doskonale „chodzi za ręką”. Zwróciłem też uwagę na niezwykle łatwy start. Mimo to, po kilku lotach stwierdziłem, że ten rozmiar jest dla mnie zbyt mało ekonomiczny. Napęd musiał pracować na zbyt wysokich obrotach w lotach na odpuszczonych trymerach, nie wspominając o speedzie. Przekładało się to na dość duże spalanie. Oczywiście mogłem latać na trymerach w pozycji zaciągniętej, ale po co kupować skrzydło samostateczne i nie wykorzystywać tego profilu?
Po rozmowie z instruktorem Andrzejem Adamkiem, podjąłem decyzję o zmianie skrzydła na większe. Mówił o mniejszym opadaniu większego rozmiaru, większym bezpieczeństwie w zakrętach nisko nad ziemią – szczególnie przy niedostatecznych umiejętnościach oraz łatwiejszym lądowaniu. Gdy pojawiła się okazja do wypróbowania większego rozmiaru, szybko ją wykorzystałem. Kolega, który był posiadaczem 2 Nucleonów, zaproponował wymianę na testy. Różnica w starcie oraz lądowaniu pomiędzy dwoma rozmiarami była znacząca. Choć większy rozmiar nieco ciężej wychodził nad głowę, jeśli chodzi o dynamikę, niewiele się pogorszyła.
Pozytywnie zaskoczyła mnie również ekonomika zestawu Nucleon 29 + Moster. Obroty silnika spadły prawie o 1000 RPM, a tym samym spalanie zmniejszyło się o litr na godzinę lotu, więc mogłem pozwolić sobie na dłuższe wypady. Oczywiście spadła nieco prędkość, lecz mi to pasowało, gdyż w końcu mogłem pośmigać bez obawy nisko nad łąką. Któregoś dnia, lecąc Forcem metr nad łąkami, nagle zgasł silnik, z braku paliwa. Przy tej prędkości, przed uszkodzeniem się, uratował mnie tylko fakt, że było zaorane i miękkie pole Przy rozmiarze 29 mogę śmigać nad ziemią bez obawy o wyhamowanie w przypadku awarii czy nagłego przyduszenia, gdyż Nucleon pełną prędkość osiąga dopiero na speedzie. I właśnie o to mi chodziło – wolny, gdy chcę – szybki, gdy potrzebuję. W większym rozmiarze spodobały mi się łatwe lądowania w bezwietrzu czy z delikatnym wiatrem w plecy.
Dla porównania kolega, który otrzymał ode mnie Nucleona 27, zwrócił uwagę na dużą szybkość lądowania w bezwietrzu. Należy brać ten fakt pod uwagę, gdyż zbyt szybkie lądowanie może być problemem dla pilotów przesiadających się ze skrzydeł klasycznych. Choć mi to bardzo nie przeszkadzało, to nie każde lądowanie jest miękkie i cierpią przy tym nasze nogi. Nigdy nie miałem aspiracji zawodniczych, przelotowych ani potrzeby ścigania się, więc z perspektywy czasu sądzę, że zmiana na większy rozmiar była słuszna. Do pewnego czasu dążyłem do szybkości, ale nie mam na tyle umiejętności i potrzeby, aby kupować skrzydła w wersjach, na których latają zawodnicy. Po wykonaniu kilku lotów na wersji 29 postanowiliśmy, że już nie odsyłamy sobie skrzydeł, więc kolega sprzedał mój egzemplarz.
Konstrukcja
Nie znam się na konstruowaniu skrzydeł i uważam, że nie muszę się na tym znać. Od tego są fachowcy. Nowoczesne skrzydła do PPG to konstrukcje typowo specjalizowane pod konkretny typ latania, wyposażone w szereg ulepszeń i systemów, które mają nam ułatwiać życie i zapewniać pasywne bezpieczeństwo. Oczywiste jest, że skrzydło do PPG kiepsko lata w termice, a skrzydła klasyczne średnio nadają się do PPG, gdyż to dwie różne specjalizacje. Na stronie firmy Dudek Paragliders można przeczytać o rozwiązaniach konstrukcyjnych zastosowanych w Nucleonie. W tej części postaram się odnieść do zawartych tam informacji, lecz z nie z punktu widzenia marketingowca, lecz pilota. Postaram się krótko opisać, które z punktów przypadły mi do gustu, a które wydają mi się „papką marketingową”.
Zacznijmy więc analizę opisu Nucleona ze strony www.dudek.eu
„W Nucleonie zastosowaliśmy wiele sprawdzonych i kilka nowatorskich rozwiązań mających na celu poprawienie komfortu latania i uzyskanie lepszych parametrów lotnych.”
Moja opinia: Wstępny marketing, który przeczytamy w każdej instrukcji, opisie czy ulotce.
„Zespół rozwiązań o nazwie CSG (Canopy Shape Guard) doskonale usztywnia skrzydło na całej jego rozpiętości, praktycznie eliminując poprzeczną pracę czaszy.” Dalej opisano szereg najróżniejszych enigmatycznych systemów w stylu VS, OCD, RSS
Moja opinia: Prawda – skrzydło zachowuje niezwykłą sztywność konstrukcji. To niesamowite, że nawet przy bocznych uderzeniach wiatru czy termice skrzydło nie straszy, nie marszczy się, nie harmonijkuje, lecz pracuje całą powierzchnią czaszy. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Wadą rozwiązania, jak podaje producent, jest wzrost wagi czaszy o 1kg, ale co tam – bezpieczeństwo i spokój psychiki jest najważniejszy.
„Nucleon jako pierwsze nasze skrzydło wyposażany jest seryjnie w alternatywny system sterowania ALC. (…) ALC pozwala na agresywne zakręty nawet na pełnej prędkości, bez nadmiernej ingerencji w samostateczność profilu. Ma to szczególne znaczenie w większych rozmiarach skrzydeł, gdzie bez odpowiednich rozwiązań problemem są duże siły na sterówkach i mała zwrotność. Elementem sterującym jest czerwona kulka (…) Obecna wersja ALC jest dopracowanym do perfekcji efektem wielu długotrwałych prób rozmaitych rozwiązań. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce stanie się standardem w systemach alternatywnego sterowania stosowanych w konstrukcjach PPG.”
Moja opinia: Może i perfekcja i pomysł dobry, jeśli chodzi o samo działanie (używanie kulek nie zaburza działania systemu samostatecznego). Jeśli zaś brać pod uwagę efektywność ich działania, są o niebo lepsze niż w Reactionie. Skrzydło naprawdę fajnie skręca podczas ich użycia, lecz ich skuteczność mogłaby być jeszcze większa. Po kilku lotach przyzwyczaiłem się do ALC, bo kulkę łatwo jest uchwycić i są one w miarę nisko zawieszone. Mimo to wolałbym, by producent zaprojektował klasyczne i wygodne nisko podwieszone sterówki TST – znane z Reactiona i dodatkowo zwiększył zwrotność skrzydła na odpuszczonych trymerach.
„Efektywne sterówki. Klasyczne sterowanie skrzydłem za pomocą tradycyjnych sterówek działa jeszcze efektywniej niż w poprzednich naszych konstrukcjach. W Nucleonie sterówki działają nawet w najszybszych ustawieniach trymerów i przyspieszacza, a w wolnych ustawieniach ich praca jest po prostu idealna.”
Moja opinia: Prawda. Nucleon jest skrzydłem, które idealnie sprawdzi się nie tylko do latania na wprost, ale i do śmigania na slalomie. Sterówki działają efektywne i lekko – szczególnie na całkowicie zaciągniętych trymerach. Polubiłem używanie oby typów sterówek naraz, co daje jeszcze ciaśniejsze zakręty. Niesamowita frajda!
„TEA (Torque Effect Adjuster) – rozwiązanie pozwalające na eliminację efektu znoszenia paralotni w kierunku przeciwnym do kierunku obrotu śmigła. TEA można regulować, dopasowując do stopnia tego zjawiska w konkretnym przypadku. Proste w użyciu, pewne w działaniu i łatwe do wyłączenia.”
Moja opinia: TEA – pod tym enigmatycznym pojęciem kryje się „zwykła” linka zaczepiana zawiązanym na niej guzełkiem o plastykowe oczko. Jednak w tym niepozornym systemie jest metoda. Już nie muszę używać trymera, by lecieć na wprost. Wystarczy, że zaczepię guzełek linki za oczko i lecę idealnie prosto. Co najważniejsze – mogę zrobić to nawet w grubej rękawicy! Genialne w swej prostocie i za to w dużej mierze kocham Nucleona.
„Łożyskowane bloczki. Jako pierwsi na świecie w skrzydłach PPG zastosowaliśmy trwałe łożyskowane bloczki do zminimalizowania tarć linek sterowniczych i speed systemu.”
Moja opinia: Może i pierwsi, ale to już chyba wszędzie standard (mam nadzieję, bo nigdy nie lubiłem przed lotem „okręcać” zaplątanych i poskręcanych sterówek).
„Linka speeda jest wykonana z nowego materiału o gęstym splocie, nie strzępi się, jest grubsza, nierozciągliwa i bardzo dobrze współpracuje z nowym bloczkiem.”
Moja opinia: Prawda. „Dudkowe” speedy są solidne i łatwo uchwycić je nogami. Ale chyba inni nie mają gorszych? Mnie za to zachwyca samo jego działanie. Wciska się go lekko i system daje płynne przyspieszenie. Dopiero przy użyciu speeda skrzydło nabiera niesamowitej prędkości i co oczywiste – opadania
„Nowe uchwyty sterownicze oprócz nowoczesnego wyglądu wyposażone są w krętliki, Easy Keeper (system mocowania wykorzystujący silne magnesy neodymowe) oraz TCT (Triple Comfort Toggle) – to rozwiązanie pozwala używać uchwytu w wersji ze sztywną rączką, półsztywną, lub miękką”
Moja opinia: Prawda. Podoba mi się możliwość zmiany uchwytów na miękkie. W zależności od upodobań, można wybrać twarde, lub miękkie uchwyty. Same uchwyty są solidne i pewnie leżą w dłoni. Bardzo łatwo jest je też uchwycić nawet w grubej rękawicy. Magnesy są dobrym rozwiązaniem, bo nie trzeba zbytnio celować, by odłożyć na nie sterówki jak bywało przy zaczepach.
Jak widzicie, Nucleon ma kilka fajnych „patentów”, ale najważniejsze dla mnie to SCG, który zapewnia sztywność konstrukcji oraz TEA, który eliminuje potrzebę stosowania trymera.
Nośność – magiczne słowo
Przyjmijmy, że nośność, to opadanie skrzydła. Nucleon jest skrzydłem, które szybuje a nie spada jak kamień. Dzięki temu, nawet gdy nie posiadasz mocnego silnika, jeśli prawidłowo dobierzesz rozmiar skrzydła, bez problemu możesz polatać. Ale prawdziwe latanie przy mojej masie startowej wynoszącej 140 kg zaczyna się od 25 koni na plecach. Krążą opinie, że w porównaniu do Reactiona, jego odpowiednik Nucleona jest o rozmiar mniejszy, np. Reaction 31 = Nucleon 29. Być może tak jest na zaciągniętych trymerach, lecz po ich odpuszczeniu i dodatkowo wciśnięciu speeda, skrzydło nabiera prędkości i wymaga więcej mocy. Najlepiej więc przetestować rozmiar skrzydła na pełnym speedzie i skontrolować wznoszenie. Uważam, że dla pilotów rekreacyjnych lepiej słuchać zaleceń producenta jeśli chodzi o zakresy wagowe.
Łatwość startu
Najłatwiej startowało mi się na Apco Force w wersji M (ale już nie na wersji L). Dlatego szukałem skrzydła, które startuje podobnie łatwo. Gdy usłyszałem, że Nucleon to skrzydło, które startuje tylko odrobinę gorzej od Force’a”, pomyślałem, że nie ma problemu. W rzeczywistości start Nucleonem jest zupełnie inny, więc musiałem „przestawić się” na inną metodę. Jeśli ktoś zamierza przesiąść się ze skrzydła klasycznego na samostateczne, także musi brać pod uwagę, że te skrzydła startują nieco inaczej.
Na szczęście Nucleonem można startować na wiele sposobów i chyba każdy pilot ma wypracowaną własną metodę. Po paru próbach nie miałem problemów ze startem zarówno w wietrzne, jak i w bezwietrzne dni. Obecnie start Nucleonem jest dla mnie dziecinnie prosty. Bardzo często startowałem w bezwietrzu. Uwielbiam startować w bezwietrzu! Mimo to, ilość spalonych startów w tym sezonie mogę policzyć na palcach jednej ręki. Przyczyną spalonych startów była nagła zmiana kierunku wiatru i moja chęć spróbowania – „a może się uda”. Startuję na trymerach odpuszczonych w kierunku szybszym na pozycji +2. Nie wiem, czy to prawidłowe ustawienie, ale u mnie działa. Niektórzy sugerowali mi start na całkowicie zaciągniętych trymerach, lecz ja mam swoją wypracowaną i co najważniejsze – skuteczną metodę i mocny silnik na plecach.
Zwrotność skrzydła
Nucleon jest bardzo zwrotnym skrzydłem i posiada dość krótkie drogi sterowania. Jest przy tym niezwykle miękki na sterówkach, co daje ogromną frajdę z latania. Najlepiej lata się na całkowicie zaciągniętych trymerach, ale osobiście upodobałem sobie loty w zakresie trymerów od 0 do +2, ze względu na odczuwalny wzrost ciśnienia w komorach i stabilność w ostrzejszych zakrętach. Na odpuszczonych trymerach mamy do dyspozycji kulki. Służą one do czegoś więcej niż korekty kierunku, niż te znane z Reactiona. Zakręty wykonywane za pomocą kulek są dość ciasne, ale oczekiwałbym jeszcze większej efektywności. Nucleon jeszcze lepiej skręca, gdy uchwyci się oba rodzaje systemów sterowania naraz. Dopiero wówczas skrzydełko potrafi zakręcać. Jest to niezwykłe uczucie dające sporą dawkę adrenaliny. Podsumowując – jeśli chodzi o zwrotność, nie ma się czego przyczepić.
Bezpieczeństwo
O bezpieczeństwie decyduje głównie pilot, ale nie zawsze lub może – nie do końca, ponieważ w przypadku skrzydeł samostatecznych jest nieco inaczej. Po odpuszczeniu trymerów odkładamy sterówki na magnesy i mkniemy przed siebie przy pomocy „autopilota”, czyli profilu samostatecznego, powierzając mu swoje bezpieczeństwo. Podczas przelotów na odpuszczonych trymerach, to właśnie profil samostateczny, „walczy” za nas termiką i podmuchami wiatru. Jeśli latamy w maślanych warunkach, jakość profilu samostatecznego i sztywność profilu skrzydła można sobie darować. Inaczej sprawa wygląda w przypadku gorszych warunków pogodowych, w których skrzydła o profilu klasycznym wymagają skupienia uwagi pilota i stabilizacji skrzydła. Właśnie w tych warunkach, profil samostateczny jest naszym sprzymierzeńcem i nie należy mu w tym przeszkadzać. Pamiętajmy, że używanie sterówek głównych na odpuszczonych trymerach „psuje” profil. Do sterowania w pozycji odpuszczonych trymerów służą wyłącznie kulki, które są tak skonstruowane, by podczas działania nie zaburzać profilu samostatecznego skrzydła. Pamiętajmy też, że samostateczność niejedno ma imię. Mamy pseudosamostatki, prawie-samostatki i samostatki. Wszystko zależy od tego, jak twórczą inwencję marketingową posiada producent. Dlatego skrzydła różnych producentów zachowują się całkiem różnie w tych samych warunkach pogodowych. Wszystko zależy od zaprojektowanej konstrukcji skrzydła i umiejętności zastosowania tych rozwiązań w praktyce.
Zauważcie, że niektórzy producenci nie mogąc osiągnąć wymaganej stabilności i sztywności skrzydła, zalecają ich dociążanie, przez co mamy wersje o powierzchni 25m2 i masie startowej 150kg. Z doświadczenia wiem, że tylko w przypadku dobrego dociążenia takiego skrzydła zachowuje się ono stabilnie. Jeśli konstrukcja posiada dobrze zaprojektowaną i usztywnioną czaszę, możemy latać nawet będąc w dolnym przedziale wagowym i nie grożą nam żadne atrakcje. Kiedyś latałem na Synthesisie o sporym rozmiarze w dość ostrych warunkach. Mimo niedoważenia nie zauważyłem różnicy w kwestii odczucia bezpieczeństwa czy choćby odrobiny zmarszczenia powierzchni.
Niektóre skrzydła w gorszych warunkach bujają się na boki, harmonijkują, marszczą się, końcówki stabili wyginają się w przód i w tył lub we wszystkie strony świata, lub też atrakcje te występują wszystkie naraz - przyprawiając pilota o palpitację serca.
Na szczęście Nucleon należy do tej klasy skrzydeł, które zachowują się w trudniejszych warunkach niczym deska. Po odpuszczeniu trymerów można zapomnieć o skrzydle. Profil pracuje nad głową całą powierzchnią czaszy, bez żadnej „zmarszczki”. Kilkakrotnie chciałem nagrać kamerą pracę skrzydła w trudnych warunkach, ale po analizie materiału w domu dochodziłem do wniosku, że nie ma czego pokazywać. Nie piszę tego po to, by zachęcać do latania w trudnych warunkach, lecz chcę zwrócić uwagę na cechę skrzydła, która zapewnia duży margines bezpieczeństwa w przypadku natrafienia podczas przelotu na nagłą zmianę pogody. Po rozmowach z wieloletnimi pilotami przyznaję, że bezpieczeństwo Nucleona nie ustępuje nawet słynnemu Synthesisowi.
Czy należy bać się Nucleona? Moim zdaniem jest to skrzydło, które pozwala nawet mniej zaawansowanym pilotom kręcić ewolucje, zachowując przy tym niezwykłą stabilność. Po przesiadce z innego skrzydła odczułem, jak bym wsiadł na ścigacza. Nie ze względu na prędkość, ale zwrotność. Nie dało się nie wygłupiać. Już po kilku lotach nabiera się tak dużego zaufania do tej konstrukcji, że aż chce się „kosiaczyć” nad łąką i śmigać pomiędzy drzewami. Nucleon na to pozwala i wybacza błędy. Jego margines odporności na głupotę jest mimo wszystko niesamowity. Zwrotność i duże bezpieczeństwo sprawia, że piloci czasem „przeginają”, robiąc 360 stabilem po ziemi lub wykonując spirale do samej ziemi. Gdy dodamy do tego słaby silnik, który w niektórych przypadkach krytycznych nie jest w stanie wybawić nas z opresji, o wypadek nie trudno. Jak wynika z ankiet, piloci często używają sterówek głównych na odpuszczonych trymerach. Jest to dopuszczalne, ale pod warunkiem, że robimy to łagodnie i w określonych warunkach. Najłatwiej potem przerzucić winę na skrzydło. Wielu doświadczonych pilotów – przelotowców, którzy latają w nie najlepszych warunkach zarzeka się, że nawet po przesiadce z Synthesisa nie widzą różnicy w kwestii bezpieczeństwa pasywnego.
Dla kogo jest Nucleon?
Nucleona mogę polecić wszystkim, którym zależy na szybkości, zwrotności przy zachowaniu bezpieczeństwa na najwyższym poziomie. Myślę, że jest to idealne skrzydło dla pilotów przesiadających się z Synthesisa, Reactiona czy skrzydeł innych producentów. Jedyne, czego może się bać początkujący pilot, to dość efektywnie działających sterówek, które w skrzydłach dla początkujących mają bardzo ograniczone działanie. Jeśli pilot posiada nalot kilkudziesięciu godzin na skrzydle klasycznym, z powodzeniem poradzi sobie z Nucleonem i doceni jego nieprawdopodobne właściwości lotne. Pamiętam, gdy kupowałem swojego pierwszego samostatka. Był nim Reaction TST. Byłem wówczas trochę przerażony, lecz Adam Chodorowski http://pilotppg.pl/index.php/adam-chodorowski.html zapewniał mnie: „jak polatasz na Reactionie, będziesz bał się latać na swoim starym Voxie”. Teraz ja mogę powiedzieć to samo o Nucleonie wszystkim niezdecydowanym. Jednocześnie czuję się zobowiązany, by ostrzec początkujących pilotów, by przed zakupem Nucleona wybrali na początek skrzydło dla początkujących, np. Synthesis.
Zakończenie
Jak co roku chcę zmienić skrzydło. Na chwilę obecną nie widzę potrzeby poszukiwania, jak czyniłem to poprzednio, więc moim kolejnym skrzydłem będzie Nucleon WRC. Kiedyś może kupię Hadrona, bo to jest skrzydło mistrzów, ale chyba jeszcze nie jestem na to gotowy.
Przy próbnych lotach Nucleonem pamiętajcie o jednym – nie zawsze po pierwszym locie odczuwa się frajdę i pełną radość z lotu. NUCLEONA KOCHA SIĘ DOPIERO PO 5 LOTACH. Takie powiedzenie kiedyś słyszałem i dotyczyło to również mojej osoby. W pierwszych lotach czułem ogromny potencjał, zwrotność i prędkość, ale też lekki strach. Im więcej latałem, tym bardziej chciałem ponownie wzbić się w powietrze moim Nucleonem. Po przelataniu sezonu mogę powiedzieć jedno: jeśli zależy ci na zwrotności i bezpieczeństwie, weź pod uwagę zakup Nucleona. To doskonałe skrzydło dla przelotowców, ale także dla pilotów lubiących śmigać nad łąką. Jest to genialna konstrukcja, którą można stale poznawać i doskonalić swoje umiejętności i jednocześnie skrzydło, które szybko się nie nudzi. Wiem co piszę, bo mi nudzi się wszystko… od teraz prawie wszystko…
Zalety:
- wyjątkowe bezpieczeństwo przy zachowaniu kilku prostych zasad,
- łatwy start,
- łatwe lądowanie,
- zwrotne,
- szybkie,
- ponadprzeciętna nośność,
- trwałe,
- doskonały serwis,
- piękna kolorystyka
Wady:
- wysoka cena,
- brak skrzydeł testowych u producenta,
- zamiast kulek wolałbym TST (może tym razem wybiorę 2D?)
pozdrawiam,
Leszek Klich
Komentarze