Katastrofa może doprowadzić do zamknięcia lotniska
Przeciwnicy lotniska w Santa Monica ponownie chcą doprowadzić do jego zamknięcia. Głównym tego powodem jest tragiczna katastrofa Cessny Citation 525A, która miała miejsce 29 września. "Nadszedł czas, aby zamknąć w końcu to lotnisko", powiedział radny miasta Los Angeles, Mike Bonin.
"Od 1982 r. na tym obiekcie zdarzyło się ponad 80 wypadków, a okoliczni mieszkańcy cierpią z powodu szkodliwych związków znajdujących się w spalonym paliwie lotniczym. Od kiedy obiekt ten został zbudowany w 1917 r., wokół wyrosło szereg dzielnic mieszkaniowych, które otaczają pas startowy ze wszystkich stron”, dodał. Miejscowy koroner stwierdził, iż we wraku biznes jeta, który rozbił się o hangar podczas lądowania, zostały znalezione cztery ciała. Port lotniczy pozostawał zamknięty do 2 października z powodu prowadzonego dochodzenia.
Chociaż nie została jeszcze opublikowana oficjalna informacja o tożsamości ofiar, to firma budowlana z siedzibą w Santa Monica poinformowała, iż jej szef Mark Benjamin (63), właściciel CJ2 i jego syn Luke (28), znajdowali się na pokładzie samolotu. Według niektórych doniesień, biznes jetem podróżowała również dziewczyna Luke’a. Natomiast w pożarze hangaru został zniszczony co najmniej jeden samolot i kilka innych pojazdów. Śledczy z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) musieli czekać na dwa dźwigi, które posłużyły do usunięcia części hangaru, zanim można było uzyskać dostęp do kabiny odrzutowca i rejestratorów w kokpicie. Pomimo częstych protestów sąsiadów i lokalnych urzędników, Federalna Administracja Lotnictwa USA (FAA) wspiera utrzymanie operacyjne lotniska w Santa Monica.
Komentarze