Afryka staje się wiodącym rynkiem dla chińskich dronów, za które często płaci dostępem do surowców
Jednym z najważniejszych odbiorców chińskich bezzałogowych statków powietrznych stają się kraje afrykańskie, które często nie wykładają na nie gotówki, ale dopuszczają chińskie firmy do swoich zasobów naturalnych, jak ustalił południowoafrykański portal Defenceweb.
Chiny w minionej dekadzie wyprzedziły Stany Zjednoczone w produkcji zaawansowanych bezzałogowych statków powietrznych, zarówno uzbrojonych, jak i nieuzbrojonych i stały się ich największym na świecie eksporterem.
Wojskowi eksperci, na których w maju ubiegłego roku powoływał się inny afrykański portal Military.africa, wychwalając chińskie bezzałogowe statki powietrzne, zwracali uwagę na ich duże zasięgi, łatwość obsługi i, co najważniejsze, cenę. Kosztujący milion dolarów Wing Loong I, porównywalny do amerykańskiego Predatora, może przenosić bomby i konwencjonalne pociski.
W ciągu ostatnich kilku lat chińskie drony trafiły między innymi do armii Algierii, Maroka, Demokratycznej Republiki Konga, Egiptu, Nigerii i Etiopii. Na kontynencie jest ich obecnie ponad 400.
Afrykańskie kraje, oprócz Wing Loong I chętnie kupują tańsze CH-4. Ale Libia posiada droższe i bardziej zaawansowane Wing Loong II, które trafiły do niej jako darowizna od państw Zatoki Perskiej. Takie same drony za dostęp do złóż ropy naftowej otrzymała Nigeria, która wykorzystuje je w walce z Boko Haram, ruchem dżihadystycznym nękającym ten najludniejszy kraj Afryki. Ropą za drony z Chin zapłacił też Sudan.
Demokratyczna Republika Konga kupiła w ubiegłym roku z Chin trzy drony CH-4 Rainbow i natychmiast wykorzystała je na wschodzie kraju w walce z bojówkami M23 i wspierającymi je wojskami Rwandy. A rok wcześniej kupiła dziewięć takich dronów.
Powodzeniem w Afryce cieszą się również chińskie systemy zakłócające prace dronów, Ching Kong. Są one dostępne na chińskiej stronie Global Sources w cenie 2,7 tys. dolarów za sztukę. Używane są na przykład przez wojska rządowe Sudanu walczące od niemal roku z rebelianckimi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF).
W Afryce z chińskimi dronami konkurują maszyny z Izraela i Turcji, która oferuje TAI Aksungury i swoje najbardziej popularne Bayraktary TB2. Od 2019 roku Ankara sprzedała ponad 40 dronów 10 krajom afrykańskim. Mają je Niger, Burkina Faso, Mali i Czad.
Ale Afryka również sama staje się producentem dronów. Zostały one opracowane w siedmiu krajach przez trzynaście różnych firm, między innymi w Egipcie, Sudanie, RPA, Nigerii, Kenii, Rwanda i Etiopii.
Komentarze