Przejdź do treści
Źródło artykułu

Sprawozdanie z posiedzenia CIVL – FAI

W dniach 14 – 17 lutego 2013 roku w Lozannie odbyła się Konferencja Komisji Lotniowo-Paralotniowej FAI- CIVL. W spotkaniu uczestniczył Jędrzej Jaxa-Rożen – Delegat Komisji Lotniowo-Paralotniowej Aeroklubu Polskiego.

Podczas dwóch pierwszych dni miały miejsce zebrania podkomisji paralotniowej, wypracowujące wnioski i rekomendacje dla plenarnego posiedzenia CIVL w dniach następnych (16 i 17.02).

Wszystkie spotkania były praktycznie całodzienne (9-17, z godzinną przerwą na obiad).

Pierwszy dzień prac podkomisji poświęcono wielu drobniejszym zagadnieniom po to, by cały drugi dzień pozostawić na ważną i trudną kwestię uregulowania problemu klasy otwartej. Najbardziej istotne z omawianych zagadnień przedstawiam poniżej, w brzmieniu decyzji, jakie zostały ostatecznie podjęte przez posiedzenie plenarne.

Doping

W ślad za porozumieniem zawartym między FAI a WADA (światową agencją antydopingową) rośnie znaczenie przywiązywane do tego elementu rywalizacji. O ile dotąd nie zanotowano większych wykroczeń, należy zwrócić szczególną uwagę pilotów startujących w zawodach kategorii 1 na kwestię stale branych leków. Zdarza się, że zawierają one substancje znajdujące się na liście zakazanych, dlatego należy skonsultować ze swoim lekarzem taką możliwość oraz ewentualną zmianę leku na inny. Jeśli takiej możliwości nie ma, należy koniecznie wystąpić o tzw. wyjątek użytku leczniczego. Zaniedbanie tego słono kosztowało już niemieckiego szybownika, który dwa lata temu z tego powodu stracił medal.

Bezpieczeństwo

Bezpieczeństwo na zawodach paralotniowych jest od dawna zmartwieniem FAI, mają one bowiem jeden z najwyższych wskaźników wypadkowości sportów lotniczych na zawodach rangi światowej. Poprawą tego stanu zajmuje się stała podkomisja bezpieczeństwa, która tym razem zarekomendowała kilka elementów, dotyczących zarówno czynnika ludzkiego, jak i sprzętowego:
 

  •     uzupełnienie deklaracji doświadczenia i umiejętności pilota o kilka pozycji, do ogólnych liczb nalotu dodając doświadczenie na użytkowanym skrzydle wyczynowym w sytuacjach krytycznych, jak podwinięcia z krawatem, przeciągnięcie czy spadochronowanie. Na razie ma to służyć podniesieniu świadomości pilotów, jednak od 2015 pewne minimum umiejętności stanie się obowiązkowym elementem kwalifikowania do udziału w zawodach. Równocześnie prowadzone będą prace nad uzupełnieniem międzynarodowego schematu wyszkolenia (karty IPPI) o najwyższą kategorię pilota wyczynowego.
  •     uzupełnienie rekompensaty punktowej dla pilota udzielającego pomocy o sytuację pozostania w powietrzu w pobliżu poszkodowanego, w celu koordynacji i wskazywania drogi z powietrza (do tej pory przepisy mówiły tylko o lądowaniu),
  •     wprowadzenie od maja 2014 na zawodach kategorii 1 obowiązku posiadania dwóch spadochronów ratunkowych lub jednego zapewniającego możliwość otwarcia dowolną ręką i w każdej sytuacji

Oprócz tych szczegółowych propozycji trzeba pamiętać, że aspekt bezpieczeństwa jest przedmiotem stałej troski CIVL i jak to będzie widać poniżej, odgrywa bardzo ważną rolę praktycznie przy wszystkich decyzjach podejmowanych przez komisję.

Livetracking

Ciągły postęp techniczny umożliwia wprowadzenie obowiązku wykorzystania livetrackingu na zawodach kategorii pierwszej. Przyniesie to ogromne pożytki w wielu dziedzinach, przede wszystkim dla bezpieczeństwa pilotów. Organizator zawsze będzie znał okolicę, w której znajduje się dany pilot, dzięki czemu w razie potrzeby (wypadku) pomoc będzie można kierować w konkretne miejsce. Radykalne skrócenie czasu poszukiwań będzie mieć kapitalne znaczenie dla bezpieczeństwa pilotów. Drugą istotną korzyścią jest popularyzacja zawodów oraz sportu jako takiego – transmisje z zawodów wielokrotnie udowodniły, że gromadzą dużą widownię, a wraz z poprawą jakości sprzętu popularność ta będzie rosła. Do tego są poważne nadzieje, że za kilka lat technologia osiągnie dokładność umożliwiającą prowadzenie sędziowania i punktacji na żywo.

Zdecydowano, że organizacja livetrackingu będzie w 2013 zalecana, a od 2014 obowiązkowa na paralotniowych zawodach kat 1.

Sędziowanie i punktacja

  •     GAP. Po wielu latach funkcjonowania programu obliczającego punktację, stała grupa robocza ds. oprogramowania uznała konieczność rozdzielenia programu na wersję lotniową i paralotniową. Po prostu w toku ewolucji nagromadziło się zbyt wiele różnic, skutkujących rosnącą liczbą wyspecjalizowanych opcji, niewykorzystywanych w danym sporcie, ale rzutujących na przejrzystość i sprawność programu. Pojawią się zatem osobne wersje GAP HG i GAP PG. W ramach wersji paralotniowej zostanie trochę zmienione liczenie punktów za prowadzenie na trasie (leading points); dotąd algorytm faworyzował prowadzenie pod koniec wyścigu, teraz bonifikata ma być jednakowo liczona na całej trasie.
  •     Dolot. Od kilku lat modyfikuje się na różne sposoby koniec odcinka prędkościowego, aby uniknąć dolotów na maksymalnej prędkości tuż nad ziemią. Tym razem ze względu na kłopoty z programami punktującymi zrezygnowano ze stożka dolotowego, choć utrzymano liczenie czasu dolotu wg wysokości, z przelicznikiem 0.45 sekundy na metr ponad podaną wysokością mety. Rozwiązanie to powinno obowiązywać na zawodach kat 1 od 1 stycznia 2014, chyba że dyrektor zawodów uzna ten system za nieodpowiedni z racji uwarunkowań technicznych lub terenowych. Ma to kilka pożytków jednocześnie – ponieważ dzięki zastosowanemu przelicznikowi wyższy przylot z prędkością optymalną będzie się bardziej opłacał niż niski na pełnej prędkości poprawi się bezpieczeństwo, a po drugie odpadnie pokusa oszukiwania przez modyfikację seryjnych skrzydeł (wystarczy niewielkie skrócenie rzędu A, by paralotnia leciała o kilometr szybciej od sąsiednich).
  •     Kwestia obliczania punktacji wg wysokości dolotu nastręcza wiele problemów technicznych, zwłaszcza kiedy na mecie są sekundowe różnice. Oprócz ‚bieżących’ niedokładności pomiaru wysokości wynikających ze specyfiki systemu GPS występują też poważne różnice w stosowanych urządzeniach – część odbiorników GPS traktuje Ziemię jako geoidę, ale część używa dużo prostszego modelu kuli, co dwóm pilotom lecącym obok siebie może dawać różnicę do 100 m w odczycie. Na razie kwestię tę rozwiązano udostępniając sędziom oprogramowanie likwidujące niedokładności pomiaru na drodze matematycznego uśrednienia, docelowo jednak grupa robocza ds. software będzie pracować nad stworzeniem ujednoliconego standardu, który będzie obowiązywać producentów urządzeń dopuszczonych przez CIVL.


Klasa otwarta

Historia bojów o utrzymanie bądź wycofanie z zawodów klasy otwartej liczy już ponad 10 lat i w oczywisty sposób jest blisko związana z kwestią bezpieczeństwa latania wyczynowego. Regularnie składane przez Niemców i Brytyjczyków wnioski o rozgrywanie zawodów tylko na skrzydłach seryjnych były niezmiennie odrzucane, wynikały bowiem bardziej z powodów prawnych (na bezpieczeństwo co najmniej taki sam wpływ ma wyszkolenie pilotów, wykładanie konkurencji itp.). W tej sprawie Polska zawsze głosowała przeciw nakładaniu jakichkolwiek ograniczeń.

W 2009 roku nastąpił przełom w konstrukcji paralotni – pojawiły się usztywnienia czaszy natarcia, które dzięki redukcji koniecznego olinowania skokowo podniosły prędkość i doskonałość wyczynowych skrzydeł. Niestety, równie radykalnie utrudnione zostało ich opanowanie po wystąpieniu sytuacji awaryjnej, CIVL podjął więc prace nad ustaleniem jakiegoś certyfikatu również dla klasy otwartej. Kiedy dobiegały one już końca, w 2011 roku MŚ w Hiszpanii przyniosły kilka poważnych wypadków (w tym dwa śmiertelne), w wyniku których Biuro CIVL ze skutkiem natychmiastowym zawiesiło dopuszczanie do zawodów paralotni klasy otwartej.

Reakcja producentów była błyskawiczna – wyczynowe paralotnie poddano modyfikacjom umożliwiającym ich zarejestrowanie w klasie serial i wszystkie obawy przeciwników takiej decyzji szybko się potwierdziły. Na rynku pojawiły się paralotnie o wiele bardziej wymagające od dotychczasowych, jednak (dzięki posiadanemu certyfikatowi) robiące wrażenie bezpiecznych. Zaburzono tym samym dotychczasowe znaczenie certyfikatu, nie uzyskując nic w zamian – wypadkowość na zawodach nie zmniejszyła się ani trochę. Tym pilniejsza wydawała się więc próba naprawy sytuacji przez „odwieszenie” skrzydeł wyczynowych i ulokowanie ich w nowej kategorii certyfikatu. Ta potrzeba dla wszystkich była jasna, a projekt stworzony z udziałem stowarzyszenia producentów paralotni (PMA) nie powinien budzić wątpliwości. Jednak niedługo przed posiedzeniem Niemcy ponowili wniosek o całkowite wykluczenie klasy open z zawodów. Ponownie rozgorzały dyskusje, a cały dzień pracy podkomisji paralotniowej nie przyniósł rozstrzygnięcia i zanosiło się na kolejne „rozwiązanie siłowe” podczas głosowania na posiedzeniu plenarnym.

Jednak nocne, kuluarowe rozmowy przyniosły w ostatniej chwili uzgodnienie kompromisowej propozycji, godzącej interesy rzeczników klasy serial pod wodzą Niemców, miłośników open z Francuzami i Szwajcarami na czele, oraz potrzeby CIVL i PWCA. Zakończenie ponad 10-letniego sporu wygląda następująco:
 

  •     do 1 stycznia 2015 na zawody będą jak dotąd dopuszczane tylko skrzydła klasy EN-D, natomiast po tej dacie obowiązywać zaczną wymogi techniczne nowej kategorii CIVL Competition Class. Początkowo będzie ona miała status wewnętrznych ustaleń FAI (dzięki czemu będzie  ją można łatwo poprawiać i dopasowywać, jeśli coś się nie sprawdzi), jednak przyjęcie dużej części standardów już istniejących w normie europejskiej oznacza, że stosunkowo szybko wymogi CIVL-CC staną się również najwyższą klasą systemu EN.
  •     próby wytrzymałościowe wykonywane będą w pełnej zgodności z aktualną normą EN 926-2. Istotniejsze są próby zachowania w locie – tu również podstawą będzie aktualna norma (EN 926-1), ale z kilkoma istotnymi modyfikacjami (próby tylko w maksymalnej masie, bez minimalnej, żeby zmniejszyć koszty testów i zwiększyć liczbę certyfikowanych paralotni dla kobiet; testy wykonywane w zawodniczych uprzężach leżących; co najważniejsze, zachowanie skrzydła w figurach ma spełnić normę EN-D, ale pilot po zainicjowaniu manewru i odczekaniu sekundy będzie miał prawo do reakcji (w EN-D nie może reagować)


Do tego dochodzą ograniczenia konstrukcyjne: prędkość max 65 km/h i wydłużenie nie więcej niż 7. Prędkość ma na celu utrzymanie w ryzach energii skrzydła przekładającej się na gwałtowność reakcji, a wydłużenie ma paradoksalnie służyć zwiększeniu wyboru konkurencji (jego ograniczenie pozwoli większej ilości firm i konstruktorów zająć się glajtami zawodniczymi).

Jak wspomniałem, do 1 stycznia 2015 na zawodach obowiązuje kategoria EN-D (włącznie ze skrzydłami o wydłużeniu przekraczającym 7). Późniejsze wycofanie niektórych seriali (nie będzie ich tak wiele, bo producenci będą wiedzieli na dwa lata w przód jak planować produkcję) to jest właśnie koszt kompromisu. Po prostu w wyścigach i lataniu z maksymalną prędkością margines bezpieczeństwa musi być większy niż w lataniu swobodnym, co i w tej chwili udowadnia wielu pilotów dokonujących przelotowych wyczynów na skrzydłach open.

Porozumienie wynegocjował Martin Scheel ze Szwajcarii, jeden z najmocniejszych orędowników klasy otwartej, długoletni zawodnik i pilot testowy.

Oczywiście na posiedzeniu podjęto również wiele decyzji „porządkowych”, dotyczących drobnych zmian kodeksu sportowego, przyznawania medali i dyplomów, wyboru nowego składu biura CIVL, rozpatrzenia ofert organizacji zawodów itd. Na miejsce przyszłorocznego posiedzenia wybrano ofertę Indonezji, zgodnie z zalecaną przez stałą FAI polityką wspierania rozwoju sportów lotniczych poza Europą. Takie posiedzenia mają duże znaczenie dla prestiżu lokalnych aeroklubów, jednocześnie zaś koszty nawet tak dalekiego wyjazdu są porównywalne, bowiem wyższy koszt podróży rekompensują tańsze niż w Szwajcarii hotele.

Na koniec jeszcze o losach polskiego projektu nowej dyscypliny. Wniosek złożony w grudniu 2011 przez KLiP AP proponował dość fundamentalną zmianę w postaci wyodrębnienia dyscypliny paralotniarstwa. W wyniku dotychczasowej ewolucji zawody paralotniowe przyjęły postać jak najszybszego pokonania ustalonej trasy, premiując szybki lot na granicy ryzyka. Można powiedzieć, że sport wyczynowy oderwał się od korzeni i mistrzowskie tytuły przyznaje się w dyscyplinach uprawianych przez procentowo bardzo nieliczne grupy (wyścigi race-to-goal, celność lądowania i akrobacja), podczas gdy ogromna większość pilotów kultywująca pierwotny charakter paralotniarstwa – przeloty otwarte – praktycznie nie ma dla siebie zawodów poza współzawodnictwem internetowym. Warto też dodać, że ewentualne powodzenie inicjatywy będzie dla Polski korzystne, ponieważ w ostatnich latach polscy piloci zajmowali w tej dziedzinie najwyższe miejsca w światowych klasyfikacjach. Niestety, ze względu na brak oficjalnej dyscypliny tytuły mistrzowskie nie były przyznawane, a sukcesy przeszły niezauważone. Jeśli jednak proponowana przez nas zmiana wejdzie w życie, stanie się to za naszą, polską inicjatywą. Pozycja AP na arenie międzynarodowej wzrośnie więc podwójnie – zarówno ze względu na szanse zdobywania najwyższych tytułów przez polskich zawodników, jak i wizerunek AP jako skutecznego gracza wewnątrz FAI.

Na ubiegłorocznym posiedzeniu wniosek jednogłośną decyzją skierowano do rozpatrzenia przez grupę roboczą kształtującą przyszły obraz sportu paralotniowego, w której pracach brałem udział jako wnioskodawca i przedstawiciel inicjatywy. W wyniku długich i trudnych negocjacji (grupa prawie w całości składała się z pilotów i działaczy związanych z klasycznymi zawodami) udało się uzyskać jej aprobatę dla projektu i ta rekomendacja CSWG została przez posiedzenie plenarne zatwierdzona. Zakłada ona utworzenie odpowiedniego rankingu WPRS, który obejmie wyniki zawodów typu Open Distance, co będzie stymulowało rozwój dyscypliny i jednocześnie wykaże aktualny stan zainteresowania. Innym ważnym zaleceniem jest organizacja dużych zawodów tego typu, aby w praktyce wykazać możliwość bezpiecznego ich przeprowadzenia i zidentyfikować kwestie wymagające szczególnej uwagi. Po stworzeniu ram do działania, teraz pole do popisu mają zainteresowani piloci i organizatorzy.

Podczas pobytu w Lozannie zostałem miło zaskoczony pozytywnym nastawieniem do projektu członków grupy roboczej, uprzednio żywiących wyłącznie wątpliwości. Okazało się, że poza oficjalną wymianą maili konsultowali oni projekt również prywatnie i nieoczekiwanie zyskał on na tej drodze bardzo istotnych sprzymierzeńców. Chcąc ugruntować powodzenie, przeprowadziłem na miejscu dalsze rozmowy i zarysowały się perspektywy powołania jeszcze w tym roku grupy roboczej, mającej przygotować wszystkie aspekty tworzenia nowej dyscypliny nawet nie czekając na wyniki próbnych zawodów. Potwierdziło się, że najważniejsze efekty wyjazdu często nie dają się ująć w planach ani oficjalnych decyzjach

 

Jędrzej Jaxa-Rożen
Delegat Komisji Lotniowo-Paralotniowej
Aeroklubu Polskiego

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony