Fascynuje ich skakanie i styl życia spadochroniarzy
Grupa kilkunastu skoczków z całej Polski uczestniczy w kursie dla instruktorów spadochronowych, który odbywa się na lotnisku Rudniki Aeroklubu Częstochowskiego. Jedni po to, żeby podnieść swoje umiejętności, inni żeby w przyszłości szkolić innych. To ludzie różnych zawodów, których łączy wspólna pasja – spadochroniarstwo. Jest wśród nich jedna dziewczyna.
33-letni Paweł Ząbek z Aeroklubu Zamojskiego o skoku ze spadochronem marzył od dziecka. Odkąd pamięta, zawsze chciał skakać. Z zapartym tchem obserwował skoczków lądujących na ziemi z czaszą spadochronu. Swoje marzenie spełnił w wieku 24 lat i od tej pory uprawia ten sport lotniczy. Jest uczestnikiem kursu dla instruktorów spadochronowych organizowanych na lotnisku Rudniki.
– Trzeba poszerzać swoją wiedzę, szkolić się, nie można stać w miejscu. Spadochroniarstwo bardzo szybko się rozwija. Pojawia się coraz bardziej nowoczesny sprzęt, który daje nowe możliwości. Ciągle coś nowego się dzieje – mówi Paweł Ząbek. – Ten kurs to dla mnie kolejny etap. Będę mógł wykorzystać tę wiedzę w swoim życiu i przekazać ją innym, którzy zastąpią w powietrzu mnie i innych ludzi z mojego pokolenia.
38-letni Adam z Piotrkowa Trybunalskiego chce zostać instruktorem tandemu czyli skoków pilota z pasażerem oraz skoków AFF, w których skacze uczeń i dwóch instruktorów. Ma – jak dotąd – na swoim koncie 1.400 skoków. Co go pociąga w tym sporcie lotniczym?
– Euforia, emocje, przepiękne widoki Ziemi, która przybliża się z każdą sekundą, poczucie wolności, ale i zapanowanie nad tym, co się dzieje we mnie i wokół mnie. Nikt nie ma na to wpływu tylko ja – wyjaśnia Adam.
33-letni Marcin, przedsiębiorca z Łodzi pierwszy raz skoczył ze spadochronem w wojsku. Później miał dłuższą przerwę. W sumie oddał około 600 skoków. Kurs dla instruktorów spadochronowych jest dla niego możliwością rozwoju, zwiększenia swoich umiejętności.
– Dla mnie najpiękniejsze w spadochroniarstwie jest to, co się dzieje od skoku do otwarcia spadochronu – to, co można zobaczyć lecąc – mówi Marcin.
Wśród przyszłych instruktorów spadochronowych na kursie na lotnisku Rudniki jest jedna dziewczyna. 25-letnia Paula Szymańska z Warszawy najpierw interesowała się harcerstwem, później wojskiem, a od tego – jak mówi – było już blisko do spadochroniarstwa. Zaczęła skakać ze spadochronem przed pięciu laty i szybko ją to wciągnęło.
– Pasjonujące jest nie tylko skakanie, ale fajny jest także ten styl życia, ludzie i atmosfera, którą tworzą. Trafiają tu ludzie różnych zawodów, o różnym statusie społecznym, ale tu na lotnisku to wszystko się nie liczy, nie ma znaczenia, kto kim jest. W powietrzu każdy jest równy – podkreśla Paula Szymańska. – Ten sport to coś innego niż robi się na co dzień. Daje dużo adrenaliny. Skacze się przecież z samolotu. Ale przynosi też dużo energii, a każdy skok uczy czegoś innego.
44-letni Andrzej Burmistrzak z Włocławka spadochroniarstwem zaraził się w szkole. Zapisał się do aeroklubu i zrobił szkolenie. Dziś ma na swoim koncie około dwóch tysięcy skoków.
– Mam wyczerpującą pracę, dużo zajęć. Spadochroniarstwo jest dla mnie odskocznią od codzienności, odreagowaniem problemów, których w życiu jest niemało – przyznaje Andrzej Burmistrzak. – Każdy skok jest wspaniałym przeżyciem. Daje dużo pozytywnych wrażeń i dobrej energii. Fajne jest też to środowisko – choć niektórzy uważają za wariatów ludzi, którzy decydują się na skok ze spadochronem z wysokości 4 tysięcy metrów.
– Skoczkowie spadochronowi poznają na szkoleniu elementy prawa lotniczego, materiał z zakresu: człowiek – możliwości – ograniczenia, a także metody szkolenia, elementy pedagogiki oraz zagadnienia z łączności radiowej – wyliczają Gosia i Rafał Grabowscy ze Szkoły Spadochronowej Omega, którzy zorganizowali kurs na lotnisku Rudniki.
Teraz kursantów czeka egzamin, po którym uzyskają certyfikat uprawniający ich do szkolenia innych skoczków spadochronowych. (wik)
Komentarze