Przejdź do treści
Podążając za speedridingowcami z kamerą (fot. Luka Leroy)
Źródło artykułu

Podążając za speedridingowcami z kamerą

Połączenie ekstremalnej jazdy z ekstremalnym skrzydłem, daje sportowcowi możliwość ekspresowego dotarcia w najbardziej niesamowite miejsca na naszej planecie. Strome, pokryte puchem zbocze, które kończy się przepaścią? Żaden problem! To jednak nie wszystko, co potrafią uzdolnieni speedridingowcy Valentin Delluc i Martin Schricke. Dla nich cała góra jest jednym wielkim placem zabaw. Możecie zobaczyć, jak z niego korzystają.

Żeby nakręcić klip, spędzili w powietrzu sporo czasu i przelecieli wiele kilometrów. Zdjęcia powstały w Avoriaz we Francji, Lauterbrunnen w Szwajcarii i Les Diablerets (przelot przez wąwóz). „Praktycznie w każdym miejscu były jakieś wyzwania” - powiedział Delluc. „We Francji było to bardzo niewielkie miejsce do lądowania koło jeziora. W Avoriaz musieliśmy mieć zgodę na lądowanie w mieście!” I całe szczęście, że wszystko było legalne, inaczej, poruszając się z szybkością 80-100 km/h z cała pewnością łamaliby ograniczenia prędkości.


Gwarantujemy, że nikt wcześniej tamtędy nie jechał (fot. Luka Leroy)

Niełatwe zadanie miał też filmowiec Alex Aimard, szczególnie wtedy, kiedy na swoim skrzydle musiał przelecieć przez Les Diablerets, jednocześnie nie spuszczając z oka bohaterów klipu. „Kanion był jednym z najciekawszych elementów tego projektu” – powiedział. „Od pewnego czasu marzyłem, żeby to zrobić, ale nigdy wcześniej nie miałem okazji… Nie mogłem znaleźć też lepszej do tego okazji, niż podążyć za Martinem i Valem. Jestem też zadowolony z ujęcia – to podwójny sukces!”

POV: Tak wygląda przelot przez kanion z perspektywy speedridingowców


(film: Luka Leroy)

Jednym z momentów, które były dość ryzykowne, była scena początkowa, w której filmowano chłopaków po wysadzeniu ich z helikoptera na oblodzonej grani. „Gdyby któryś z nich się poślizgnął, zjechałby kilkaset metrów w dół” – zdradził Aimard.


Tak się zaczyna film (fot. Luka Leroy)

Obaj speedridingowcy zgotowali wszystkim niezły show. Nie tylko widzom filmu, ale też wszystkim, którzy oglądali ich podczas jego kręcenia. Nawet miejscowi nie przywykli do oglądania tego sportu z tak bliskiej odległości.

Było tak fajnie, że mimo tego iż zdjęcia trwały tydzień, Delluc wciąż odczuwa niedosyt. „Następnym razem chciałbym mieć helikopter na dłużej, żeby uzyskać dostęp w inne miejsca” – przyznał. „Jest mnóstwo lokalizacji, w których po prostu kocham jeździć!” – dodał.


(film: Luka Leroy)
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony