Wojna zmieniła Rzeszów w globalne centrum pomocy dla Ukrainy
Trudno znaleźć miasto poza Ukrainą i Rosją, które wskutek rozpętanej przez Władimira Putina wojny zmieniło się bardziej niż Rzeszów, będący teraz globalnym centrum pomocy dla zaatakowanego kraju - pisze w czwartek brytyjski dziennik "Financial Times".
"Miasto leżące około 45 mil od granicy z Ukrainą stało się główną bramą dla zachodnich sojuszników, przez którą dostarczają broń i pomoc humanitarną, wysyłają rannych żołnierzy do szpitali w całej Europie, a światowi przywódcy lądują na małym lotnisku przed wyjazdem pociągiem do stolicy Ukrainy" - pisze "FT".
Jak mówi jeden z mieszkańców, przed rosyjską inwazją Rzeszów był małym i konserwatywnym miejscem, a tamtejsze lotnisko znane było głównie tanim liniom lotniczym. Teraz, gdy Ukraina stała się strefą zakazu lotów, lotnisko Rzeszów-Jasionka jednocześnie pełni rolę obiektu wojskowego, a wzdłuż jego pasa startowego ustawione są systemy obrony przeciwrakietowej Patriot, zaś hotele są zarezerwowane przez podwykonawców armii i międzynarodowych darczyńców - opisuje gazeta.
"Nie jest tak, że wszystkie drogi muszą prowadzić do Rzeszowa, ale wiele z nich już prowadzi i jeszcze więcej będzie prowadzić" - powiedział "FT" minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podczas wizyty w tym mieście. Jak dodał, wskutek wojny Rzeszów stał się kluczowy dla Ukrainy i wierzy on, że ta zmiana będzie nieodwracalna.
Skala transformacji Rzeszowa jest dla jego mieszkańców zdumiewająca - wskazuje gazeta. Jan Marković, psycholog, który prowadzi lokalne stowarzyszenie kulturalne, mówi, że przez wiele lat "prawie żaden obcokrajowiec nawet nie znał" Rzeszowa. "Ale teraz przyjeżdżają tu ludzie z całego świata, więc to bardzo duża zmiana, ale też duża szansa dla nas na naukę i rozwój" - dodaje.
"FT" pisze, że transformacja lotniska w zachodni węzeł logistyczny dla Ukrainy została najwyraźniej też zauważona przez Rosję, bo w marcu w Polsce aresztowano 12 cudzoziemców, którzy mieli szpiegować dla Rosji, a w pobliżu lotniska odkryto nielegalnie umieszczone kamery. "To prawdziwy problem, jeśli nasze lotnisko jest teraz celem dla rosyjskich służb wywiadowczych. To sprawiło, że ludzie w naszej gminie czują się znacznie bardziej niekomfortowo" - przyznaje Sławomir Porada, zastępca burmistrza gminy Trzebownisko, w której znajduje się lotnisko.
Gazeta przypomina, że żołnierze amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej pojawili się na lotnisku w Rzeszowie krótko przed rosyjskim atakiem, aby wzmocnić wschodnią flankę NATO, a linie Ryanair dzielą teraz płytę lotniska z wojskowymi śmigłowcami i samolotami transportowymi. Z lotniska korzystali również światowi przywódcy w drodze do i z Kijowa, w tym prezydent USA Joe Biden i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Ci, którzy wcześniej stacjonowali w krajach ogarniętych wojną, takich jak Afganistan, wskazują, że Rzeszów jest odświeżającą zmianą. "W porównaniu z (bazą lotniczą) Bagram, to niesamowite uczucie. Mogę tu spróbować lokalnego piwa i jedzenia" - opowiada mechanik pracujący dla amerykańskiego podwykonawcy Amentum, który specjalizuje się w konserwacji sprzętu wojskowego.
W pobliżu lotniska we wrześniu ubiegłego roku rozpoczęło działalność centrum ewakuacji medycznej finansowane przez UE, które wysyła ukraińskich pacjentów do szpitali w całej Europie, a następnie po leczeniu przywozi ich do domu. "Mam nadzieję, że nie będziemy tu dłużej potrzebni, ale jestem też pewien, że po ustaniu wojny nadal będziemy chcieli wspierać Ukrainę" - mówi Wojciech Soliński, zastępca koordynatora medycznego.
"FT" pisze, że podczas gdy mieszkańcy Rzeszowa są dumni z tego, że pomagają Ukraińcom, zmagają się również z niedogodnościami, jak większy hałas powodowany przez samoloty czy zamykanie dróg, aby zrobić miejsce dla konwojów z Ukrainy, zaś ceny gruntów wzrosły w ciągu ostatniego roku o 50 proc. Jak wyjaśnia Sławomir Porada, "deweloperzy myślą teraz o wojskowych, którzy będą tu mieszkać przez następne 10 lat lub dłużej".
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
Komentarze