Teorie spiskowe o ISS i lądowaniu na Księżycu nie znikają mimo dowodów naukowych
Teorie spiskowe o ISS i lądowaniu na Księżycu są żywe, mimo naukowych dowodów. Upadek tradycyjnych struktur, takich jak religia czy lokalne wspólnoty, sprawia, że ludzie szukają sensu gdzie indziej – powiedział PAP Will Sommer, autor książki „Uwierz w plan. Skąd się wziął QAnon i jak namieszał w Ameryce”.
Astronauci misji Ax-4, w tym Polak Sławosz Uznański-Wiśniewski, pożegnali się w niedzielę z załogą Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W poniedziałek kapsuła Dragon ruszy w drogę powrotną na Ziemię.
W trakcie trwania misji w internecie zaczęły pojawiać się teorie spiskowe kwestionujące obecność astronautów w kosmosie. Jednym z najczęściej poruszanych wątków było zaskakująco dobrej jakości połączenie wideo z ISS i tylko sporadyczne przerwy w łączności podczas rozmów z Polakiem. Stało się to podstawą fałszywych sugestii, że Uznański-Wiśniewski w rzeczywistości nie znajduje się na orbicie, bo „tak dobre łącze internetowe w kosmosie nie jest możliwe”.
Teoria ta nie ma żadnych podstaw naukowych. Jak tłumaczył w rozmowie z PAP krótkofalowiec Jacek Matykiewicz, ISS od lat korzysta z zaawansowanej infrastruktury satelitarnej, umożliwiającej przesyłanie dużych ilości danych w czasie rzeczywistym. Stacja łączy się z Ziemią za pośrednictwem satelitów geostacjonarnych znajdujących się 36 tys. km nad powierzchnią naszej planety. Połączenia są utrzymywane dzięki automatycznemu przełączaniu się między kolejnymi satelitami podczas ruchu orbitalnego stacji. Sporadyczne przerwy w transmisji wynikają właśnie z tych przełączeń. – To prędkość transmisji, która umożliwia wyraźną rozmowę i dobrą jakość obrazu. Na jakość połączenia wpływają też inne czynniki, na przykład oświetlenie stacji przez Słońce czy śmieci kosmiczne na drodze wiązki, które mogą powodować zakłócenia – powiedział PAP Matykiewicz.
Will Sommer, dziennikarz i autor książki „Uwierz w plan. Skąd się wziął QAnon i jak namieszał w Ameryce”, zauważył w rozmowie z PAP, że żyjemy w czasach „kryzysu wiarygodności”.
– Instytucje, które powinny zapewniać odpowiedzi, tracą zaufanie. Ludzie szukają alternatywnych źródeł wiedzy, często trafiając na dziwaczne społeczności w internecie – stwierdził Sommer. – Pandemia pokazała, jak łatwo rozprzestrzeniają się dezinformacje. Upadek tradycyjnych struktur, takich jak religia czy lokalne wspólnoty, sprawia, że ludzie szukają sensu gdzie indziej.
Już od samego początku eksploracja przestrzeni kosmicznej budziła kontrowersje i prowokowała powstawanie teorii spiskowych. Jedną z najbardziej znanych jest ta, że lądowanie Amerykanów na Księżycu w 1969 roku zostało sfingowane.
Szczególne emocje wzbudził wywiad, który rzekomo miał zostać przeprowadzony w maju 1999 roku – dwa miesiące po śmierci Stanleya Kubricka. W filmie „Shooting Stanley Kubrick” z 2015 roku aktor Tom Mayk, wcielający się w reżysera, wypowiada słowa: „Oszukałem amerykańskie społeczeństwo. Z pomocą rządu i NASA sfingowaliśmy lądowanie na Księżycu. Wszystkie lądowania były udawane, to ja nakręciłem je wszystkie”.
Wiele osób uznało ten fragment za prawdziwe wyznanie Kubricka, nie zdając sobie sprawy, że to fikcja stworzona na potrzeby filmu. Twórcy celowo wprowadzili widzów w błąd, powołując się na „umowę” z reżyserem zakładającą 15-letnie embargo na publikację wywiadu.
W 2022 r. w sieci krążyły też zdjęcia, przedstawiające rzekomy plan zdjęciowy lądowania na Księżycu w tajnym studiu, gdzieś w Houston w stanie Teksas. Dziennikarze szybko ustalili, że są to efekty pracy sztucznej inteligencji i pochodzą z facebookowej strony „AI ArtUniverse”. Wielu uznało je jednak za ostateczne dowody potwierdzające teorie, że Amerykanie rzekomo nie polecieli na Księżyc, a wszystko nakręcił Stanley Kubrick, tak jakby ponownie kręcił „Odyseję”.
Na pytanie, dlaczego miałby to zrobić, Tom Mayk jako Kubrick w „Shooting Stanley Kubrick” odpowiedział: „bo nie dało się tam polecieć”.
- Nie chodziło wtedy o to, żeby polecieć na Księżyc w celach naukowych, bo podbój kosmosu był napędzany paliwem politycznym - mówił PAP w 2024 roku Mariusz Słonina, astronom, programista, ekspert ds. bezpieczeństwa kosmicznego.
- W słynnej przemowie prezydenta Johna F. Kennedy’ego o locie na Księżyc i szczęśliwym powrocie na Ziemię do końca dekady wybrzmiała chęć pokazania, że Amerykanie są lepsi od Rosjan. Związek Radziecki pokazywał swoją dominację w kosmosie od 1957 roku, kiedy wystrzelił pierwszego Sputnika. Cztery lata później Jurij Gagarin jako pierwszy człowiek poleciał w kosmos, a w 1965 r. Aleksiej Leonow był pierwszym, który odbył spacer kosmiczny. To wszystko było dla Stanów Zjednoczonych motywatorem do pobicia Rosji na jakimś polu. Lądowanie na Księżycu to był konkret, którego mógł się podjąć cały kraj i cały naród mógł być z niego dumny - opowiadał Słonina.
Teorie spiskowe wokół Księżyca to temat wielu filmów, zarówno dokumentalnych, jak i satyrycznych – m.in. „Operation Lune”, „The Dark Side of the Moon” czy „Operation Avalanche”.
Zwolennicy teorii spiskowych z największą uwagą analizują jednak „Lśnienie” z 1980 r. - słynny film Kubricka na podstawie książki Stephena Kinga z Jackiem Nicholsonem w roli głównej. Film nie dotyczy misji kosmicznych i Księżyca. Mimo to doszukiwano się ukrytych przez twórcę znaków, za sprawą których dzielił się rzekomo z widzami tajemnicą, zbyt wielką, by dźwigać ją w pojedynkę. W wykładzinie podłogowej z filmowego hotelu Overlook dostrzegali wzory przypominające kształt kosmodromu na Przylądku Canaveral. Syn głównego bohatera, Danny, przechadza się po opuszczonym hotelu w swetrze z napisem „Apollo 11”. Kubrick zmienił też numer pokoju hotelowego z 217 - jak w powieści - na 237; właśnie ok. 237 tys. mil dzieli Ziemię od Księżyca.
Sceptycy przekonani, że lot na Księżyc się nie odbył, pytają m.in. dlaczego na zdjęciach widać, że amerykańska flaga łopocze na wietrze podczas gdy na Księżycu nie ma atmosfery, a więc i wiatru. Na oficjalnej stronie NASA czytamy, że „przed startem (w 1969 roku) pracownicy naziemni przymocowali poziomy pręt do szczytu każdej flagi, aby zapewnić jej widoczność na zdjęciach i transmisjach telewizyjnych dla amerykańskiej publiczności”.
W 2002 roku jeden z takich sceptyków został uderzony w twarz przez Buzza Aldrina – drugiego człowieka na Księżycu – po tym, gdy nazwał Aldrina kłamcą.
Według danych z 2019 roku, przy okazji 50. rocznicy lądowania, około 6 proc. Amerykanów wciąż uważa, że misja Apollo 11 była mistyfikacją. Historia pokazuje, że nawet największe osiągnięcia nauki i technologii nie są odporne na siłę narracji alternatywnych – szczególnie w epoce internetu i postprawdy. (PAP)
pj/ bst/ bar/



Komentarze