Przejdź do treści
Źródło artykułu

F-16 trafił do lakierni

Najpierw usuną z niego powłokę lakierniczą wystrzeliwanymi przy pomocy sprężonego powietrza mikroskopijnymi, plastikowymi kulkami. Potem nałożą warstwę specjalnej farby zmniejszającej powierzchnię odbicia radarowego. Do bydgoskich Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 przyleciał pierwszy z polskich F-16. W Centrum Serwisowym zostanie na nowo pomalowany.

Czterdzieści osiem wielozadaniowych samolotów F-16, które jedenaście lat temu kupiła armia, dla zwiększenia właściwości bojowych jest pomalowanych specjalną farbą Have Glass II. Jak twierdzą lotniczy eksperci, o około 15 procent zmniejsza ona powierzchnię odbicia radarowego.

Aby samoloty zachowały zdolności „stealth”, czyli nadal były trudniej wykrywalne przez radar, powłoka Have Glass II musi być regularnie wymieniana. O tym, czy samolot powinien trafić do lakierni, decydują technicy, którzy regularnie mierzą grubość farby. Jeśli osiąga ona wartość krytyczną, kierują maszynę do malowania.

Do niedawna tego typu zabiegi nie mogły odbywać się w Polsce. Zgodnie z podpisaną w 2003 roku umową z producentem, koncernem Lockheed Martin, serwisem „Jastrzębi” mogą zajmować się wyłącznie akredytowane przez firmę centra serwisowe. Polska, a dokładnie Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2, dopiero kilka miesięcy temu dołączyły do tego grona.

– Mimo że naprawami i serwisem samolotów F-16 mogą zajmować się w Europie jeszcze Grecy, Turcy, Duńczycy, Belgowie i Portugalczycy, tylko my i Grecy możemy wymieniać powłoki lakiernicze – podkreśla Piotr Rutkowski, dyrektor handlowy WZL nr 2.

Bydgoscy lakiernicy przez ponad dwa lata szkolili się pod okiem amerykańskich instruktorów na nielotnych egzemplarzach samolotów F-16 (przysłanych do Polski przez firmę Lockheed Martin), jak usuwać ochronną powłokę i jak nakładać jej nową warstwę.

– Usuwanie powłoki odbywa się metodą PMB, czyli Plastic Media Blasting. Polega ona na tym, że dany element jest oczyszczany z farby za pomocą strumienia sprężonego powietrza z dodatkiem ścierniwa akrylowego – wyjaśnia Piotr Rutkowski. Więcej szczegółów nie ujawnia ze względu na tajemnicę handlową.

O tym, jak Amerykanie pilnie jej strzegą, najlepiej świadczy fakt, że farba przylatuje do Bydgoszczy z eskortą. Miejscowi lakiernicy zaś, aby móc z nią pracować, muszą mieć państwowe poświadczenie bezpieczeństwa do klauzuli „tajne”.

Jak zapewniają przedstawiciele WZL nr 2, malowanie „Jastrzębia”, który pod koniec maja przyleciał do Bydgoszczy, zajmie około trzech tygodni. Kolejny F-16 powinien trafić do lakierni jesienią.

Krzysztof Wilewski

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony