USA/FCC: Zakaz importu, sprzedaży i wprowadzania nowych modeli dronów i komponentów przede wszystkim z Chin
23 grudnia 2025 r. — Amerykańska Federalna Komisja Łączności (FCC) oficjalnie ogłosiła, że dodaje drony produkowane za granicą (głównie chińskie, np. DJI i Autel) oraz ich kluczowe komponenty do tzw. “Covered List” (listy urządzeń objętych ograniczeniami). Zakaz dotyczy importu, sprzedaży i wprowadzania na rynek USA nowych modeli dronów i komponentów producentów zagranicznych, przede wszystkim z Chin.
Skutek: Nowe modele takich dronów nie mogą uzyskać certyfikacji FCC, co w praktyce uniemożliwia ich legalną sprzedaż i dystrybucję w Stanach Zjednoczonych.
Urządzenia już sprzedane lub te, które wcześniej uzyskały autoryzację FCC (czyli starsze modele DJI, Autel itd.) mogą nadal być używane i sprzedawane dopóki są dostępne w sklepach.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o .... Polityczna decyzja w USA co do zasady może nosić znamiona sensu. Trudno uwierzyć w zapewnienia chińskiego producenta o 100% transparentności. Ale, świat "uzależnił" się od DJI. DJI robi świetne i tanie drony. Kosztem tego uzależnienia, co było do przewidzenia stała się likwidacja krajowych, producentów i innowacji...
Lekcja z Zachodu, której nie możemy zmarnować
W Polsce wciąż silnie zakorzenione jest przekonanie, że „to, co z zachodu, musi być lepsze”. Decyzje podejmowane w USA czy Europie zachodniej często traktujemy jako wyznacznik kierunku, w którym sami powinniśmy podążać. Właśnie dlatego obecna sytuacja na rynku dronów i technologii bezzałogowych powinna stać się dla nas ważną lekcją i szansą. Niejedną już w Polsce zmarnowaliśmy.
Nie oznacza to jednak, że powinniśmy bezrefleksyjnie kopiować rozwiązania regulacyjne, takie jak zakazy czy ograniczenia wobec zagranicznych technologii. Nie popieramy wprowadzania podobnych restrykcji w Polsce ani w Europie. Zamiast tego powinniśmy wyciągnąć z tej sytuacji wnioski i to natychmiast, a nie za tydzień czy za kilka lat.
Najważniejszym z nich jest potrzeba realnego, systemowego wsparcia dla polskich przedsiębiorców, naukowców i innowatorów. Politycy muszą w końcu zrozumieć, że inwestowanie w naukę, badania i rozwój nie jest kosztem, lecz fundamentem długofalowej konkurencyjności kraju. Jeśli chcemy mieć własne, silne technologie i marki, musimy stworzyć warunki, w których polskie innowacje mogą powstawać, rozwijać się i być skutecznie komercjalizowane.
Wsparcie nie może jednak oznaczać kolejnych skomplikowanych programów grantowych, w których innowatorzy zamiast pracować nad produktem, toną w biurokracji i formalnościach. Dziś zbyt często to przedsiębiorca ponosi 100 proc. ryzyka niepowodzenia projektu, a państwo ogranicza się do roli kontrolera wniosków i rozliczeń. Tymczasem wszyscy wiemy, że w świecie innowacji sukces odnosi zaledwie około 10 proc. projektów.
Pozostałe 90 proc. to nie porażki w klasycznym znaczeniu tego słowa, lecz koszt zdobywania wiedzy, doświadczenia i kompetencji. To kapitał, który dla prawdziwych innowatorów jest motywujący i budujący, a nie zniechęcający. Niestety, w polskiej rzeczywistości niepowodzenie przedsiębiorcy wciąż jest traktowane jak wina, a nie naturalny element procesu twórczego. Procesy grantowe powinny być tak skonstruowane, że porażka powinna jeszcze bardziej motywować do rozwoju.
Jeśli naprawdę chcemy budować innowacyjną gospodarkę, politycy muszą wreszcie wybić sobie z głowy myślenie, że porażkę należy karać. Powinna ona być impulsem do dalszego działania, nauki i rozwoju. Tylko wtedy polskie firmy będą w stanie konkurować globalnie, nie dzięki ochronnym barierom, lecz dzięki wiedzy, technologii i odwadze do podejmowania ryzyka.
Zapraszamy do lektury tego co stało się w USA...
FCC wpisała drony oraz komponenty systemów bezzałogowych (UAS) produkowane przez chińskie firmy DJI, Autel Robotics i innych zagranicznych producentów na tzw. Covered List – federalną listę podmiotów objętych ograniczeniami. W praktyce oznacza to zakaz sprzedaży nowych urządzeń tego typu na rynku USA. Jest to zwieńczenie wieloletnich działań mających na celu ograniczenie udziału rynkowego DJI, który w 2020 roku szacowano nawet na 77–90 proc. wśród amerykańskich hobbystów oraz służb bezpieczeństwa publicznego.
Od 2016 roku, przepisy Part 107 otworzyły drogę do komercyjnych operacji z użyciem małych dronów, Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) wydała certyfikaty ponad 480 tysiącom pilotów zdalnych. „The Wall Street Journal” poinformował, że Pilot Institute przeprowadził ankietę wśród około 8 tys. z nich, pytając o skutki decyzji FCC. Aż 43 proc. respondentów stwierdziło, że spodziewa się „skrajnie negatywnego” wpływu lub nawet efektu, który może zakończyć ich działalność. Ponad 80 proc. przewiduje, że w ciągu dwóch lat może zostać zmuszonych do zamknięcia biznesu.
Gazeta podała również, że wielu amerykańskich operatorów już wcześniej zaczęło gromadzić zapasy chińskiego sprzętu, spodziewając się wprowadzenia zakazu.
W liście skierowanym na początku grudnia 2025 do sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Kristi Noem, DJI podkreśliło, że „ponad 80 proc. z ponad 1800 stanowych i lokalnych agencji policji oraz służb ratunkowych w USA, które korzystają z programów dronowych, używa technologii DJI; programy te będą natychmiast zagrożone, jeśli stracą dostęp do najbardziej opłacalnej i wydajnej technologii dronowej dostępnej na rynku”.
Zarówno DJI, jak i FCC zaznaczają, że zakaz nie dotyczy dronów już wcześniej zatwierdzonych przez FCC ani urządzeń znajdujących się już w rękach klientów. Obejmuje on jednak komponenty, takie jak kamery czy akumulatory, co może znacząco utrudnić modernizację i utrzymanie istniejących flot. Departament Obrony oraz Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego mogą dodatkowo zatwierdzać nowy sprzęt w indywidualnych przypadkach.
„DJI jest rozczarowane decyzją Federalnej Komisji Łączności o dodaniu zagranicznych dronów do Covered List” – poinformowała firma w oświadczeniu przekazanym redakcji FLYING. „Choć DJI nie zostało wskazane bezpośrednio, nie ujawniono żadnych informacji na temat danych, na podstawie których władza wykonawcza podjęła swoją decyzję”.
Brak nowych dronów
FCC od lat powtarza obawy amerykańskich urzędników, że drony produkowane w Chinach stanowią „niedopuszczalne ryzyko dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych oraz bezpieczeństwa obywateli USA”. Taka była również ocena międzyresortowego zespołu powołanego przez Biały Dom, który zarekomendował dodanie zagranicznego sprzętu UAS do listy objętej restrykcjami.
W 2022 roku „The Washington Post” informował, że DJI miało ukrywać finansowanie otrzymywane od podmiotów wspieranych przez chińskie państwo. Firma wielokrotnie zaprzeczała tym zarzutom, podobnie jak oskarżeniom o wykorzystywanie jej dronów do inwigilacji ludzi, infrastruktury lub przekazywania danych rządowi Chin. We wrześniu DJI przegrało proces, w którym próbowało podważyć decyzję Departamentu Obrony uznającą firmę za „chińskie przedsiębiorstwo wojskowe”.
„Obawy dotyczące bezpieczeństwa danych w DJI są przejawem protekcjonizmu, a nie oparte na dowodach” – stwierdził producent w oświadczeniu. „Produkty DJI pozostają jednymi z najbezpieczniejszych na rynku, co potwierdzają lata analiz prowadzonych przez agencje rządu USA i niezależne podmioty trzecie”.
Chińskie drony, uznawane za tańsze, a jednocześnie porównywalne technologicznie z amerykańskimi, są powszechnie wykorzystywane przez prywatnych właścicieli i operatorów komercyjnych. Służby porządkowe i ratunkowe używają ich jako narzędzi pierwszego reagowania, do przeszukiwania rozległych terenów po katastrofach, a także w rolnictwie, inspekcjach infrastruktury czy wycenie nieruchomości.
Mimo to Stany Zjednoczone od lat dążyły do ich wyeliminowania. Już w 2017 roku Departament Obrony, powołując się na zagrożenia cyberbezpieczeństwa, jako pierwsza federalna instytucja ograniczył sprzedaż dronów DJI. Kolejne działania podjęły m.in. Departament Handlu i Skarbu, a niektóre stany – jak Floryda czy Arkansas – wprowadziły własne zakazy.
Ustawa o Autoryzacji Obrony Narodowej (NDAA) na 2025 rok zobowiązała FCC do przeprowadzenia audytu bezpieczeństwa zagranicznych producentów dronów i podjęcia decyzji o ich wpisaniu na Covered List do 23 grudnia. W opublikowanej przez FCC notatce wskazano m.in. na nadchodzące wydarzenia – Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2026, obchody 250-lecia USA oraz Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles w 2028 roku – jako dodatkowy impuls do podjęcia decyzji.
Choć operatorzy dronów obawiają się skutków nowych regulacji, amerykańscy producenci UAS, tacy jak Skydio, Brinc Drones czy Unusual Machines, mogą na nich skorzystać. Decyzja FCC nastąpiła po tym, jak prezydent Donald Trump wydał w czerwcu rozporządzenie przyspieszające przeglądy bezpieczeństwa zagranicznych producentów oraz kolejne, zachęcające krajowe firmy do zwiększenia produkcji. Na początku miesiąca Pentagon uruchomił program Drone Dominance, w ramach którego do 2027 roku planuje wydać ponad 1 mld dolarów na produkcję ponad 300 tys. małych dronów.
Warto zauważyć, że część amerykańskich producentów dronów ma powiązania personalne z osobami zaangażowanymi w proces decyzyjny. Joe Bartlett, dyrektor ds. polityki federalnej w Skydio w latach 2023–2025, obecnie pełni funkcję zastępcy podsekretarza w Biurze Przemysłu i Bezpieczeństwa Departamentu Handlu, które – jak informował „The New York Times” – odegrało rolę w decyzji o zakazie. Z kolei Donald Trump Jr., syn prezydenta, od listopada 2024 roku zasiada w radzie doradczej spółki Unusual Machines.
Komentarze