Cessną 152 w Argentynie - relacja Łukasza Kornackiego
Drodzy Czytelnicy,
Parafrazując znane polskie powiedzenie – „Okazja czyni pilota”, dzielę się z Wami krótką lotniczą relacją z wizyty na południowej półkuli. Służbowo (niestety nie pracuję w lotnictwie) zostałem wydelegowany na wycieczkę za wielką wodę, pomyślałem więc, że na pewno mają tam samoloty więc i dla mnie miejsce się znajdzie (po fajrancie).
Z wyprzedzeniem czasowym mailowo skontaktowałem się z Aero Club Argentino w Buenos Aires zlokalizowanym na lotnisku Moron (SADM) i umówiłem małą Cessnę (co było łatwiejsze niż sądziłem). Pominę tutaj fragment podróży w którym (jak każdy „fanatyk” latania) zjawiłem się z wizytą w cockpicie A340-600 i przejdę do sedna sprawy.
Aeroclub Argentino
Rejon Buenos Aires (trasy VFR)
Dojazd na lotnisko zdecydowanie rekomenduje taksówką (ok. 30 km od centrum), dzielnica z lotniskiem jest bardzo niebezpieczna i wygląda raczej jak strefa działań wojennych (nie jest to generalnie najlepszy czas dla Argentyny). Lotnisko jest cywilno-wojskowe, więc na bramie witają mnie wojacy, bez obecności instruktora, który po mnie przyjechał, raczej bym nie wszedł (to tyle jeżeli chodzi o tą część cywilno-wojskową). Teren lotniska jest rozległy, są tam koszary, mieści się także muzeum lotnictwa Argentyny (niestety było zamknięte w sobotę – w końcu to dzień wolny od pracy :).
Budynek Portu Moron
Budynek Portu Moron
Budynek portu jest duży z pustą halą przylotów/odlotów, do lat 40-tych lotnisko było głównym portem Buenos Aires i chyba wtedy zatrzymał się tu czas. Przypomina nieco stare dworce kolejowe z kasami biletowymi… i właśnie w tych kasach mieści się siedziba Aero Club Argentino. Sam budynek jest kompletnie zaniedbany, ale oryginalny i jakby „zapomniany” w czasie.
Budynek Portu Moron
Z „kas biletowych” przez hale przechodzimy na płytę postojową, na której stoi około 10-ciu maszyn GA, głównie C152 i C172, ale także Tomahowki oraz dwumotorny Aztec. Lotnisko ma dwie płyty postojowe po obu stronach długiego na 2800 m betonowego pasa startowego. Na lotnisku mieści się 5 szkół lotniczych „rozsianych” po całym terenie. Szybko moją uwagę przykuwa stojący w oddali Boeing 737 Aero Argentina, wycofany z użycia dawno temu znalazł spokój w jednej z dróg kołowania. Prawdziwą perełką był jednak Beechcraft 18 z epoki świetności budynku portu i podobnie jak on kompletnie zaniedbany, zaparkowany gdzieś w wysokiej trawie.
B737 Aero Argentina
B737 Aero Argentina
Przygotowywanie samolotu zaczęliśmy od zatankowania, cena AVGAS-u to 3,6 PLN/Litr (no comment) !!!, płatność od razu tylko gotówką. Potem musieliśmy złożyć plan lotu (wg. standardu ICAO który wszyscy znamy) w biurze ARO znajdującym się w budynku portu (choć lotnisko nie jest kontrolowane) i… do wozu. Ograniczeniem była dla nas bardzo wysoka temperatura sięgająca 40 stopni, więc cały czas monitorowaliśmy wskazania silnika, a rozbieg zajął chyba z 1000 m :)
Beechcraft 18
Beechcraft 18
Na wieży wojskowi informatorzy FIS, rozmowy jedynie po hiszpańsku, więc radiem kierował instruktor (osobno na lotnisku działa częstotliwość GND i TWR). Dowiedziałem się, że najwyższy poziom angielskiego ICAO to poziom 5 i nie ma możliwości uzyskać 6-stki. Następnie długie kołowanie wzdłuż prawie 3 km pasa, stan infrastruktury podobnie jak na EBPC czy EPRU - wymagający inwestycji :)
Tankowanie (znajomy widok)
Muzeum Lotnictwa Moron
Latanie w rejonie aglomeracji Buenos Aires możliwe jest tylko wyznaczonymi trasami VFR do wysokości 1000 ft (poniżej TMA), brak dowolności - trzeba być grzecznym. Nieco dalej od lotniska i TMA jest już przestrzeń niekontrolowana do FL195 i lata się jak u nas. Oprócz dużej ilości małych lotnisk w okolicy zaskoczeniem był także fakt, że uzgodnienie lądowania na lotnisku wojskowym nie jest problemem (można to zrobić w ciągu jednego dnia), mają też AVGAS którym się odpłatnie podzielą, a samo lądowanie jest bezpłatne. W Argentynie nie ma legalnie VFR noc, więc lotnisko Moron też nie ma oświetlenia.
Argentyna
Argentyna
Wynajęcie Cessny 152 to koszt 300 PLN/h (z instruktorem i paliwem), stan samolotu typowo aeroklubowy, ale co ciekawe używany do szkolenia IFR, więc wyposażony w klasyczne IFR-owe minimum. Mój instruktor Rodolfo miał 700h ogólnego i poza klubem pracuje jako pilot w narodowym cyrku, który ma własnego Pipera do holowania baneru reklamowego. Po locie zamieniłem kilka słów z szefem wyszkolenia, ciekawe było, że opinie o władzy lotniczej były bardzo zbieżne bez względu na szerokość geograficzną:)
W trzecim lewym do 01 (SADM)
Prosta 01 (SADM)
Mam nadzieję, że udało mi się rozgrzać Was w te mroźne dni w oczekiwaniu na nowy sezon.
Łukasz Kornacki
Czytaj również inne relacje autora:
Socatą po Europie - relacja z lotu
Socatą po Europie - relacja z lotu, część 2
Socatą Rallye do Afryki. Relacja z przelotu na trasie Radom-Tangier
Socatą Rallye do Budapesztu, Wiednia, Zurychu i Paryża
Socatą Rallye do Budapesztu, Wiednia, Zurychu i Paryża, część 2
Komentarze