Przejdź do treści
Źródło artykułu

Sebastian Kawa: Wreszcie walka…

W Morawskiej Trbowej rozpoczął się turniej. Piloci to nie wędkarze, nie lubią deszczu. A ten jakby dla podtrzymania mokrej tradycji nie chciał opuścić miejsca zawodów, choć gospodarze usiłowali odczynić zły urok czterokrotnie trzymając pilotów na starcie do godzin popołudniowych mimo deszczowego nieba. Dopiero po tygodniu słoneczko zaczęło suszyć namioty i błotniste dróżki na kempingu mistrzostw.

Szybko ustawiono sotnię szybowców w ordynku, a piloci z niecierpliwością przy nich dreptali nim dziewica z pobliskiego zamku upuściła jedwabną chusteczkę dla otwarcia zmagań turniejowych. Natomiast ja jadąc na weekend z Żaru ścierałem zęby w korku koło Ołomuńca, gdzie niefortunny układ skrzyżowania blokuje bardzo skutecznie ruch na autostradzie.

Zdążyłem. Wnet pojawiły się piękne obłoki, ale leniwe jakieś. Zbyt wiele wody wchłonęła ziemi aby oddawać ciepło, lecz po południu energia naszej gwiazdy zrobiła swoje i nad kopcami wokół Trebovej zawirowały znów roje pięknych szybowców. Wszystkim klasom wyznaczono podobne trasy o kształcie podwójnego V o długości ponad 300 km. Układ tabeli pilotów był jeszcze białą kartą, więc obyło się bez wielkich gier przed startem i większość zawodników odleciała na trasę bez zbytniego oglądania się na konkurentów.


Sebastian nie zważał na nieuchronną w jego przypadku asystę Sebastian i kwadrans po drugiej z Mirkiem Matkowskim na pokładzie dwumiejscowego ASG 32 Mi odpłynęli na zachód pod ładnymi cumulusami. Były oczywiście obszary gorsze i lepsze: bezchmurnie i słabsze wznoszenia w pobliżu pierwszego punktu zwrotnego, ławice rozlanych chmur w innych obszarach, ale szczęśliwie ominęli pułapki. Zdołali uciec tym, którzy próbowali się podczepić na hol, wyprzedzili tych którzy wystartowali wcześniej, więc MD jako pierwszy w tej klasie pozował licznym łowcom zdjęć na tle wieży wiekowego kościoła, toteż cała ekipa z lubością gładziła jego duże skrzydła.


Bardzo ładnie polecieli też nasi reprezentanci. Jakub Barszcz długo utrzymywał najwyższe tempo w klasie szybowców klubowych, lecz zbyt ryzykownie rozegrał dolot i broniąc się lądowaniem w polu stracił trochę czasu. Jego partner Tomek Krok wybrał na początku niefortunny wariant trasy, mimo to  odrobił straty i obaj mają dobrą pozycję do dalszej walki o czołowe lokaty. W podobnej sytuacji jest Łukasz Błaszczyk i Mateusz Siodłoczek zamykający pierwszą dziesiątkę tabeli klasy standard ze stratą około 150 punktów do zwycięskiej czeskiej pary Louzecky, Cink. W klasie club efektowne zwycięstwo odniósł także reprezentant gospodarzy Tomas Suchanek. W klasie Sebastiana załoga  Rendla i Rendla popełniła jakiś duży błąd, ale wszyscy miejscowi piloci będą groźnymi rywalami tej specyficznej arenie usianej lotniskami sportowymi. 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony