Przejdź do treści
Źródło artykułu

Sebastian Kawa: Gra wznowiona

W niedzielę latali tylko piloci zawodów Precordillera.

Wygrał je zdecydowanie na Jantarze nasz przyjaciel z Argentyny Federico Buscema. Na obrzeżach ogromnego wyżu nad Pacyfikiem, który przez tydzień fundował zawodnikom dobre warunki do latania, pojawiły się fronty wędrujące od Antarktydy.

Wczoraj uczestnicy Andes Open wrócili do kart. Na zdjęciach i mapach meteo widoczne były przy brzegach Ameryki niewielkie zawirowania atmosfery, oraz obszary konwergencji w Andach.

Najwyraźniej zepsuło to pogodę, bo piloci latali w parterowych jak na Andy wysokościach około 2000m. Tylko kilku pilotów, w tym Sebastian i Carlos Roca, oraz równolegle po stronie wschodniej Rene Vidal odważyli się wlecieć nieco głębiej w rozległy północny krąg nawrotów wokół miasta Andes.

Ci zawodnicy sukcesywnie „połykali” konkurentów w drodze do południowego obszaru nawrotów. Sebastian z Carlosem, latającym na Ventusie 2, dolecieli niemal do południowego krańca koła.

Dobrze rozegrali powrót i to zadecydowało o ich zwycięstwie.

Dziś nad brzegiem Pacyfiku wieje chłodny wiatr z południa. Chłodny bo przecież na południu leży Antarktyda. Z kolei po wschodniej stronie Andów spływa od północy gorące powietrze znad Amazonii. Na linii zbieżności wiodącej przez te gigantyczne skalne łańcuchy będą się budowały wypiętrzone, deszczowe, chmury.


Lotisko Vitacura w  Santiago

W okolicach Santiago może więc być jeden z 3-4 przypadających na styczeń dni z opadami. Powodzenia chłopcy.

Tomasz

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony