Sebastian Kawa: Australijskie świąteczne dekoracje
Z końcem roku początek lotów w krainie kangurów.
Święta bez śniegu wyglądają nienaturalnie.
Ku mojemu zdziwieniu większość gór sięgających w okolicy Benalla 1500 – 1700m była biała.
Jednak to nie jest śnieg, chociaż na jednej z gór znajduje się centrum narciarskie. Gdy temperatura sięga 30 stopni wszystko się stopi i nie ma szans nawet na sztuczne naśnieżanie.
Okazało się, że te dekoracje, to wyschnięte drzewa. Być może jest to skutek pożarów, które co kilka lat muszą przerzedzić eukaliptusy, by umożliwić im otwarcie nasion, ale z powietrza osmolonych pni nie było widać, tylko białe suche korony, jak poprószone sztucznym śniegiem gałązki w wigilijnym stroiku.
Widok taki sam jak w Beskidach po nocnych przymrozkach.
Mimo pięknego poranka nie zapowiadał się najlepszy dzień dla szybowców. Jeden z miejscowych kolegów określił go jako „typowe benallskie dziadostwo” i faktycznie tak było.
Ponieważ, po tygodniu leczenia Jet lagu i uciekania przed deszczem, na krystalicznym niebie pierwszy raz pokazało się palące słońce, większość pilotów równym rządkiem pojechała na start.
Warunki mógłbym porównać do późnojesiennego latania na termice w Beskidach, gdy ledwie można wznieść się nad szczyty. Nawet musiałem wylać trochę wody na początku lotu, bo spadłem nisko w pierwszej dolince odciętej od lotniska i w ten sposób ratowałem się przed lądowaniem. Dzień zaczął się późno i nosiło słabo, a ja puściłem się w pogoń za odległymi cumulusami na południowym wschodzie.
Latanie w Górach Wododziałowych jest dość niebezpieczne przy takiej pogodzie. Nie ma tu uprawianych przez rolników dolin, które dają możliwości lądowania przygodnego.
Wokoło, jak okiem sięgnąć, widać eukaliptusowe lasy równo pokrywające szczyty i płytkie doliny. Z niektórych nie ma wyjścia szybowcem. Co prawda zawsze woda musiała jakoś wypływać, ale chyba spadało jej tu niewiele, lub po drodze parowała i nie dała rady pogłębić kanionów tak, by wystarczająco szybko opadały w dół. Wcale mnie nie dziwi, że trasy wykładane w te góry to rzadkość.
Jeśli już, to omija się je obok przedgórzy, albo lata ponad ich północno – zachodniem skrajem.Cała nasza drużyna spędziła w powietrzu cztery do pięciu godzin.
Cześć wybrała płaski teren, gdzie umęczyli się na bezchmurnej termice.
Ja, a początkowo również Grabek polecieliśmy w góry.
Nie doleciałem jednak do cumulusów i konwergencji majaczących ponad 130 km od lotniska. Okazało się to zbyt trudne i niebezpieczne.
Szybowce sprawdzone po podróży, kilka niedociągnięć uda się jeszcze poprawić przed zawodami.
Sebastian
Więcej zdjęć na stronie: www.sebastiankawa.pl
34. Szybowcowe Mistrzostwa Świata rozgrywane będą w miejscowości Benalla w Australii w dniach 8-22.01.2017 r. Rywalizację pilotów z całego świata będzie można śledzić na stronie: www.wgc2017.com
Komentarze