Przejdź do treści
Źródło artykułu

Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. organizacji lotu do Smoleńska w 2010 r.

Sąd Najwyższy uchylił we wtorek wyrok w sprawie organizacji lotu do Smoleńska w 2010 r. m.in. wobec skazanych w tej sprawie b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego i urzędniczki Moniki B. Sprawą ponownie ma zająć się sąd apelacyjny.

Głównym powodem uchylenia wyroku – jak uznał SN – była "nienależyta obsada" sądu II instancji. Chodziło m.in. o wyłonienie dwojga sędzi rozpatrujących sprawę w SA w procedurze przeprowadzonej już przed Krajową Radą Sądownictwa po 2017 r. i reformie tej instytucji.

"W składzie sądu dwóch z trzech sędziów powołano w tzw. nowej procedurze" – przypomniała w ustnym uzasadnieniu wtorkowego wyroku SN sędzia Małgorzata Wąsek-Wiaderek. Dodała, że SN miał obowiązek zbadać, czy sąd, który w tej sprawie orzekał, "dla obiektywnego, z zewnątrz patrzącego obserwatora, będzie poza wszelkim podejrzeniem".

Jak podkreśliła sędzia Wąsek-Wiaderek, "oskarżeni i oskarżyciele mają prawo do tego, aby ich sprawę rozstrzygnął sąd, co do którego obiektywny obserwator nie będzie mógł sformułować wątpliwości, że być może sędzia kierował się czymś innym, skoro od kilku lat jego kariera zawodowa zależy od władzy wykonawczej".

Zarzuty w skierowanych do SN kasacjach obrońców skazanych w tej sprawie dotyczyły m.in. nienależytej obsady sądu odwoławczego z powodu wyłonienia dwojga sędzi w procedurach przed zreformowaną KRS. Chodziło o sędzię Izabelę Szumniak oraz sędzię Annę Kalbarczyk. Obrona wskazywała także np. na fakt, iż sędzia Szumniak jest prezesem Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.

Jak zaznaczyła sędzia SN Wąsek-Wiaderek, powołując się m.in. na uchwałę trzech izb Sądu Najwyższego z stycznia 2020 r., "samo w sobie powołanie sędziego z udziałem nowej KRS nie powoduje jeszcze sądu nienależycie obsadzonego". "Ale jeśli temu towarzyszą inne okoliczności świadczące o działaniach sędziego, czy o przyjmowaniu pewnych funkcji od władzy wykonawczej, które mogą u postronnego obserwatora takie właśnie uzasadnione wątpliwości wywołać, to mamy do czynienia z sądem nienależycie obsadzonym".

"Tak właśnie zdaniem SN stało się w tej sprawie" – oceniła sędzia Wąsek-Wiaderek.

Jak wymieniała sędzia Wąsek-Wiaderek sędzia Szumniak orzekająca przed SA poza pełnieniem funkcji prezesa sądu dyscyplinarnego przy SA, od 2017 r. wielokrotnie z mocy decyzji szefa resortu sprawiedliwości była powoływana do różnych komisji egzaminacyjnych np. adwokackich, była też powołana na komisarza wyborczego. Według SN funkcje te - same w sobie - jeszcze nie uprawniają do wniosków w sprawie kwestii niezawisłości, ale "jeśli się je weźmie całościowo, w kumulacji, to wnioski się nasuwają".

Według SN, inne rozstrzygnięcie, niż uchylenie wyroku, groziłoby wniesieniem skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Dodała, że zadaniem SN jest też to, aby ewentualne naruszenia prawa rozstrzygać w Polsce, a "nie pozwalać, by sprawa dotarła do ETPC".

Proces był zainicjowany z oskarżenia bliskich ofiar katastrofy. Jego podstawą był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r.

W czerwcu 2019 r. warszawski SO w I instancji nieprawomocnie skazał Arabskiego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Sąd orzekł też wówczas o winie urzędniczki kancelarii premiera Moniki B., która została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych oskarżonych urzędników - Miłosława K. z kancelarii premiera oraz Justynę G. i Grzegorza C. z ambasady RP w Moskwie - sąd uniewinnił.

SO uznał wówczas Arabskiego "za winnego tego, że w okresie od 16 marca 2010 r. do 10 kwietnia 2010 r. w Warszawie, będąc szefem KPRM, nie dopełnił ciążących na nim obowiązków z tytułu koordynatora odpowiedzialnego za organizowanie lotów polskich wojskowych statków powietrznych". "W zawiązku z planowaną na 10 kwietnia 2010 r. wizytą zagraniczną prezydenta RP oraz towarzyszących mu osób na terytorium Rosji dopuścił na wykorzystanie specjalnego transportu lotniczego, wiedząc, że w Smoleńsku nie ma lotniska, na którym dopuszczone byłoby wykonanie operacji lądowania, czym spowodował rzeczywiste niebezpieczeństwo" - orzekł sąd I instancji.

Od wyroku odwołała się zarówno prokuratura, która chciała m.in. orzeczenia wobec Arabskiego zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych, jak i obrona, która wnosiła o jego uniewinnienie.

W czerwcu 2021 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał kary wymierzone Arabskiemu i B. w I instancji. Jedyną zmianą była modyfikacja opisu zarzuconego im czynu. Chodziło o poszerzenie go o wzmiankę dotyczącą działania na szkodę interesu publicznego i interesu prywatnego. Utrzymane zostały wtedy także wszystkie uniewinnienia.

Kasacje w tej sprawie złożyli obrońcy dwojga skazanych, a także prokuratura - na niekorzyść Miłosława K., innego z urzędników prawomocnie uniewinnionego przez sądy. SN oddalił kasację na niekorzyść K., ale w związku z ogólnym rozstrzygnięciem SN wyrok uniewinniający także został uchylony.

SN zwrócił także uwagę we wtorkowym rozstrzygnięciu, że w uzasadnieniu sądu I instancji znalazły się niespójności. Jednak - jak dodał - rozpoznawanie innych zarzutów kasacji byłoby przedwczesne w związku z formalnym powodem uchylenia orzeczenia.

Po ogłoszeniu wyroku SN oskarżający w sprawie prok. Przemysław Ścibisz powiedział, że "nie znajduje żadnych podstaw mogących skutkować uznaniem, że zaistniała przesłanka nienależytej obsady sądu". "Obrona nie podnosiła zarzutu nienależytej obsady sądu, kiedy trwało postępowanie przed sądem odwoławczym. Zarzut pojawił się wówczas, gdy wyrok okazał się niekorzystny dla obrony" - dodał prokurator.

Z kolei jeden z obrońców, mec. Zbigniew Ćwiąkalski ocenił, że SN "bardzo celnie zaznaczył, że nie jest tak, iż jeśli ktoś jest neo-sędzią, to z automatu się wyrok uchyla, tylko muszą być jakieś powiązania z władzą wykonawczą poprzez różne nominacje, sąd dyscyplinarny, w którym on działa".

W 2021 r. sąd apelacyjny zgodził się z ustaleniami sądu I instancji, zgodnie z którymi Arabski i Monika B. dopuścili do lotu samolotu na nieczynne lotnisko. Jednocześnie w uzasadnieniu wyroku II instancji sędzia Kalbarczyk wskazywała, że w tej sprawie przepisy przewidywały wiele bezpieczników, jednak wszystkie one "zostały wyłączone".

"Pierwszym bezpiecznikiem była Kancelaria Prezydenta, która nie powinna wskazywać miejsca lądowania statku z prezydentem jako Smoleńsk, gdyż tam nie było lotniska czynnego. Drugim bezpiecznikiem była KPRM, czyli koordynator (T. Arabski - PAP) i działająca z jego upoważnienia Monika B., którzy nie powinni zaakceptować takiego zapotrzebowania, bo nie było zgodne z obowiązującymi wówczas przepisami" - wymieniała.

"Trzecim bezpiecznikiem był BOR, który nie podjął czynności jemu należnych w tym zakresie (...). Czwartym bezpiecznikiem był 36. specpułk, który powinien nie zgodzić się na wykonanie lotu do Smoleńska" - mówiła sędzia. Jak podkreśliła, nie sposób zgodzić się z prokuraturą, która jako kluczową oceniała rolę Arabskiego oraz Moniki B., bo kluczowa była każda z wymienionych instytucji. (PAP)

Autor: Marcin Jabłoński

mja/ mhr/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony