Przejdź do treści
Wrak Bombardiera Q400 na lotnisku w Kathmandu w Nepalu (fot. telegraph.co.uk)
Źródło artykułu

Katastrofy i cudowne ocalenia w powietrzu – podsumowanie 2018 roku

Portal Rzeczpospolita podsumował 2018 rok, który przejdzie do historii jako rekordowy dla linii lotniczych, które według IATA przewiozły po raz pierwszy ponad 4,5 mld pasażerów. Nie wszystkie rejsy zakończyły się bezpiecznie. W 16 wypadkach lotniczych do 28 grudnia 2018 śmierć poniosło 555 pasażerów.

To o 900 proc. więcej, niż rok wcześniej i najgorszy wynik od 2014 roku, kiedy w wypadkach lotniczych życie straciły 692 osoby.

Katastrofalny był początek roku, kiedy tylko w I kwartale w wypadkach w Rosji, Iranie i Nepalu zginęło łącznie 195 pasażerów. Dla pasażerów lotu 703 Saratow Airlines nie było szans na ratunek. Z niewiadomych przyczyn, najprawdopodobniej oblodzenia, samolot spadł na ziemię tuż po starcie z moskiewskiego lotniska Domodiedowo. Liczba ofiar śmiertelnych wyniosła 71. Przez dwa dni ratownicy szukali szczątków ATR 72 irańskiej linii Aseman Airlines, który także najprawdopodobniej z powodu oblodzenia, z 66 osobami w marcu spadł w górach. W miesiąc później Bombardier Q400 US-Bangla Airlines lecący z Dhaki do Nepalu rozbił się na Tribuvan International Airport. Z 71 osób, które były na pokładzie uratowało się 12.

Najtragiczniejsza w skutkach była katastrofa indonezyjskich linii LionAir. Jej Boeing 737 MAX-8 wpadł 29 października do Morza Jawajskiego. W wypadku zginęło wszystkich 189 pasażerów i członków załogi. Tylko jedna osoba ze 113 na pokładzie uratowała się w katastrofie kubańskiej linii Cubana de Aviacion, która wydarzyła się na lotnisku Jose Marti w Hawanie. Samoloty rozbijały się lecąc podczas monsunowych ulew (Xiamen Airlines w Manili w sierpniu 2018), bądż lądując na źle zarządzanych lotniskach, czy też z powodu błędów serwisowych (katastrofa pilotowanego przez Rosjan Gomair Air).

Były także zagrożenia wypadkami, jak chociażby spadek Airbusa A380 australijskiej linii Qantas, w rejsie z Los Angeles do Melbourne , który po wejściu w strefę turbulencji przez 10 sekund leciał w dół „jak żelazko".

Cały artykuł czytaj na stronie www.rp.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony