Przejdź do treści
Źródło artykułu

Bilety lotnicze będą drożeć

Wciąż jeszcze można znaleźć atrakcyjne oferty przelotów, choć trzeba uważać na pułapki. Do najtańszych biletów zwykle trzeba dopłacić, i to niemało.

Wydatki linii lotniczych już drugi rok rosną szybciej niż przychody. W tym roku będą one większe o 11,5 procent niż w 2017, podczas gdy przychody zwiększą się o 10,7 procent i wyniosą 834 mld dolarów. Na statystycznym pasażerze europejscy przewoźnicy zarobią teraz 7,58 dolara.

Znacznie więcej kasują Amerykanie, bo 15,67 dolara. Ale na rynku amerykańskim po konsolidacji spadła konkurencja, a przewoźnicy do perfekcji opanowali wprowadzanie dodatkowych opłat, które nie są uwzględnione w biletach.

Kilkanaście dni temu przejęta przez Ryanaira austriacka linia Laudamotion (powstała na bazie upadłego Nikiego) sprzedawała bilety po euro. Tyle że tych biletów nie było dużo, serwery się przegrzały. Jeśli ktoś chciał polecieć z walizką, to musiał dopłacić równowartość 120 złotych. Czyli tyle, ile trzeba dołożyć do lotu w jedną stroną Ryanairem z któregoś z polskich portów. Nie wszyscy oczywiście mają dodatkowy bagaż, ale – jak wynika z danych Idea Works – każdy ze 130 mln pasażerów irlandzkiego przewoźnika średnio do biletu dopłaca dodatkowo 16,69 dolara. I nie jest to żaden rekord, bo skuteczniejszy jest na przykład Wizz Air, który potrafi wycisnąć z każdego pasażera jeszcze 31,15 dolara, a islandzki Wow! aż 48,87 dolara.

Dodatkowe koszty pojawiają się i znikają.

Cały artykuł czytaj na stronie www.rp.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony