Raport MON ws. podkomisji smoleńskiej: nieprawidłowości i nadużycia finansowe; Macierewicz - to kłamstwo i manipulacja
Raport MON ws. podkomisji smoleńskiej ujawnia nieprawidłowości i nadużycia finansowe; będzie 41 zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Zdaniem szefa podkomisji Antoniego Macierewicza istotą tego raportu jest ochrona polityki Donalda Tuska poprzez kłamstwo, dezinformację i manipulację.
Prezentując w czwartek raport, kierownictwo MON podkreśliło, że prace podkomisji smoleńskiej były nierzetelne, jej członkowie nie mieli kwalifikacji do badania wypadków lotniczych, a opinie ekspertów zostały przemilczane lub przeinaczone tak, aby pasowały do hipotezy o wybuchu, do którego miałby dojść na pokładzie samolotu Tu-154.
Blisko 800-stronicowy raport będzie stanowił podstawę do 41 zawiadomień do prokuratury. 24 zawiadomienia dotyczą Macierewicza i związane są m.in. z przekroczeniem uprawnień w celu osiągnięcia osobistej korzyści, niedopełnieniem obowiązków, przekroczeniem uprawnień, fałszerstwem i łapownictwem oraz dopuszczeniem osób trzecich do prac podkomisji. Kolejne 10 zawiadomień dotyczy Mariusza Błaszczaka, a pozostałe kilku innych osób w tym b. rzecznika prasowego MON i bliskiego współpracownika Macierewicza Bartłomieja Misiewicza.
Wiceszef MON Cezary Tomczyk prezentując raport informował, że są to nowe zawiadomienia, ponieważ zawiadomienia ws. zniszczenia samolotu TU-154 nr 102 i zagubienia dowodów, ze względu na swoją pilność zostały złożone wcześniej. W czwartek Prokuratura Okręgowa w Warszawie przypomniała, że trwają dwa śledztwa ws. działalności podkomisji Antoniego Macierewicza; jedno dotyczy dowodów, których podkomisja nie oddała, a drugie zniszczenia samolotu Tu-154M, bliźniaczego do tego, który rozbił się w Smoleńsku.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że zespół negatywnie ocenił działanie podkomisji smoleńskiej we wszystkich badanych aspektach: gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności. Oświadczył, że celem działania podkomisji smoleńskiej było osiąganie celów politycznych i dzielenie społeczeństwa, a nie dochodzenie do prawdy.
Zdaniem szefa MON na koszt prac podkomisji, które oszacowano na ponad 81 mln zł, złożyło się 34,5 mln zł wydanych na działania podkomisji oraz 47 mln zł, czyli wartość zniszczonego przez podkomisję podczas badań samolotu Tu-154 nr 102 - bliźniaczego do tego, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem w 2010 r. Wicepremier stwierdził, że członkowie podkomisji omijali lub nie stosowali prawa zamówień publicznych, wypłacali "gigantyczne pensje i wynagrodzenia bez nadzoru" czy zawierali umowy eksperckie z osobami nie mającymi doświadczenia i kompetencji.
Jak zaznaczył Tomczyk, z raportu wynika, iż Macierewicz wywierał wpływ na członków podkomisji smoleńskiej i samodzielnie zmieniał treść ekspertyz tak, aby zgadzały się z postawioną przez niego hipotezą, że przyczyną katastrofy był wybuch na pokładzie samolotu.
Według MON Macierewicz w grudniu 2020 r. spotkał się z obywatelem rosyjskim, który przekazał mu nośnik USB, zawierający materiały dotyczące katastrofy. Macierewicz miał poinformować kontrwywiad o tym spotkaniu pięć dni później. Macierewicz od 2016 do 2019 r. miał też spotykać się i dopuszczać do informacji o działalności podkomisji obywatela Wielkiej Brytanii ukrywającego się pod danymi Roman Rostkiewicz.
Przewodniczący zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej płk pil. Leszek Błach powiedział, że zespół przeanalizował ok. 200 tys. stron dokumentów, w czasie prac zespół zwracał się o udzielenie informacji do ponad 60 krajowych i zagranicznych podmiotów.
Szef podkomisji smoleńskiej, b. szef MON Antoni Macierewicz (PiS) odnosząc się do raportu ocenił, że jego istotą jest ochrona prezydenta Rosji Władimira Putina oraz polityki premiera Donalda Tuska poprzez kłamstwo, dezinformację i manipulację. Według Macierewicza obecny szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz i inne osoby popełniły przestępstwo badając i analizując materiały podkomisji nie zwracając się w tej sprawie do sądu. Jak dodał, Prawo lotnicze w art. 134 pkt 1a jednoznacznie stwierdza, że taka analiza może być dokonana "wyłącznie na potrzeby postępowania przygotowawczego, sądowego lub sądowo-administracyjnego za zgodą sądu".
W ocenie b. członka komisji badającej katastrofę smoleńską, obecnego wiceministra infrastruktury Macieja Laska najpoważniejszą nieprawidłowością w podkomisji kierowanej przez Macierewicza były próby manipulacji wynikami analiz sporządzonych przez zagranicznych ekspertów. Zdaniem Laska już samo powołanie podkomisji smoleńskiej odbyło się niezgodnie z prawem, a w jej składzie prawie nie było osób mających doświadczenie w badaniu katastrof lotniczych.
Premier Donald Tusk komentując raport napisał na X: "24 wnioski do prokuratury. Tak kończy architekt smoleńskiego piekła, prowokator i notoryczny kłamca, Antoni Macierewicz. To on na polecenie Jarosława Kaczyńskiego rozpętał polityczną wojnę domową, która ogarnęła cały kraj na długie lata. Zbrodnia i kara".
O raport był pytany przebywający w czwartek w Rydze marszałek Sejmu Szymon Hołownia. W jego opinii ktoś, kto próbuje budować polityczny kapitał na tragedii smoleńskiej, powinien spotkać się z konkretnym rozliczeniem. Dodał, że zawsze był zwolennikiem, by sprawdzić na co Macierewicz i jego podkomisja wydają publiczne pieniądze.
"Rozumiem, że są wnioski do prokuratury, że prokuratura nie będzie zwlekać z wyjaśnieniem tej sprawy. Potrzebujemy tego, bo rany są po to, żeby próbować je zabliźnić, a nie po to, żeby pozwalać komuś, żeby je rozdrapywał, w dodatku za pieniądze nas wszystkich, owładnięty jakąś swoją wizją świata" - podkreślił Hołownia.
W ocenie Magdaleny Merty, wdowy po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie, który zginął w katastrofie smoleńskiej, nadal pozostaje wiele niewiadomych, jednak bardzo dużo udało się za sprawą działania zespołu wyjaśnić. "Należy się cieszyć, że ktoś się tym nareszcie zajął, przyjrzał się temu, jak to wyglądało. Działy się tam rzeczy karczemne, wyrzucano ludzi, których wyniki badań nie pasowały do z góry przyjętej koncepcji - było to bolesne" - podkreśliła Merta.
Izabella Sariusz-Skąpska, sekretarz rady Federacji Rodzin Katyńskich, córka prezesa FRS Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, który zginął w katastrofie, podkreśliła w rozmowie z PAP, że informacje o fałszowaniu danych i materiałów dostarczanych przez różne instytucje były dla niej porażające. Jak oceniła, ci wszyscy, przez których część samolotu została zniszczona, są po prostu "zwykłą grupą przestępczą".
Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska (Lewica), której mąż, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński także zginął w katastrofie, przekazała PAP, że jest usatysfakcjonowana działaniami zespołu. Jak zaznaczyła, na katastrofie robiono politykę. "Mam nadzieję, że zostanie to definitywnie zamknięte" - dodała.
Podkomisja smoleńska została powołana na mocy rozporządzenia z 2016 r. Podkomisja smoleńska złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r. Po objęciu władzy przez rząd Donalda Tuska, 15 grudnia ub.r., została rozwiązana. W styczniu br. został powołany zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. W jego skład weszło ok. 20 ekspertów i ekspertek. (PAP)
ero/ par/ amac/
Komentarze