Przejdź do treści
Żołnierz z 12 Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych podczas ćwiczeń (fot. arch. 12 BBSP)
Źródło artykułu

Żołnierze z Mirosławca świętowali

Ich główne zadanie to namierzyć cel, prowadzić rozpoznanie z powietrza i osłaniać walczące wojska. Bywa, że uczestniczą także w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych. Żołnierze z 12 Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych doświadczenie zdobywali również na misjach. 1 września obchodzili 66-lecie lotnictwa w Mirosławcu.

Afganistan, trzecia zmiana PKW. Żołnierze wykonują rozpoznanie wokół polskiej bazy m.in. za pomocą „oka”, czyli kamery termowizyjnej. Dzięki niej obserwują, jak niemal każdego dnia na drodze w pobliżu wioski rebelianci kopią doły pod materiały wybuchowe. We wskazane miejsce natychmiast wysyłany zostaje z bazy zespół QRF (siły szybkiego reagowania). Terroryści są jednak szybsi i ukrywają się w wiosce, przepadając w jednej z wielu kalat (afgańska chata).

Sytuacja zmienia się, gdy poza bazę wyjeżdża w ukryciu załoga BSP Orbiter. Bezzałogowy statek powietrzny z wysokości obserwuje miejsce, w którym podkładano ładunki. Ponownie zostaje wezwany QRF, terroryści i tym razem uciekają do wioski, ale nie zdają sobie sprawy, że śledzi ich mały bezzałogowiec. Żołnierze tym razem wiedzą, w której kalacie się ukryli. – Wystarczyło zapukać – opowiada z uśmiechem sierż. Marcin Kozłowski, operator bezzałogowego statku powietrznego Orbiter z 12 Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych w Mirosławcu. Dodaje, że to właśnie w Afganistanie dowiedział się o bezzałogowcach najwięcej, bo miał okazję sprawdzić, jak działają w operacjach bojowych.

To nie jedyne zadanie bsp na misji. W Afganistanie załogi bsp obserwowały również teren, po którym przemieszczały się patrole. – Obsługa bsp, czyli minimum 4 osoby, wielokrotnie jeździła na przykład w Rosomakach na patrole. Zatrzymywaliśmy się w odpowiednim miejscu i startowaliśmy Orbiterem, który rozpoznawał teren z powietrza. Mogliśmy np. sprawdzić, czy na dachach domów, w wiosce do której zmierzał patrol, nie widać karabinów maszynowych, snajperów i czy gdzieś nie został rozstawiony moździerz. Kiedy żołnierze wchodzili do wioski, osłanialiśmy ich z góry – wspomina sierż. Kozłowski. – Dokładnie jak na amerykańskich filmach, które oglądałem zanim zdecydowałem się na służbę w Mirosławcu – dodaje. – Czy emocje, na chwilę przed zniszczeniem celu, też są tak duże jak na filmach? – pytamy. – Zamiast emocji są procedury. Nasz cel to piksele, które widzimy na ekranie monitora – ucina podoficer.


(fot. arch. 12 BBSP)

Nie zobaczysz, nie usłyszysz

O zaletach bezzałogowych statków powietrznych, które stacjonują w Mirosławcu mówi również ppłk Wojciech Gryz, dowódca grupy działań powietrznych. – Bsp Orbiter to statek klasy mini. Umożliwia prowadzenie rozpoznania, dozorowanie określonego obszaru, wskazywanie celów oraz ocenę skutków uderzeń w dzień i w nocy – zaznacza ppłk Gryz. – Zalet ma wiele. Na przykład dane z lotu może przekazywać w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Cztery osoby (dwóch techników, dowódca obsługi, operator – przyp. red.) wystarczą, by w 15 minut z dowolnego miejsca uruchomić bsp. Nie potrzebujemy pasa startowego. To sprzęt lekki, mobilny, bardzo cichy. Jeśli nie podejrzewasz, że krąży gdzieś wokół ciebie, to go nie zauważysz – dodaje oficer. Bezzałogowce Orbiter latają na wysokości około 500–600 m i nie są wychwytywane gołym okiem. 12 Baza wyposażona jest w kilkanaście takich zestawów.

Jakie zadania drony wykonują na co dzień? – Jesteśmy jednostka wspierającą, działamy więc na rzecz innych, na przykład artyleryjskich, ale też taktycznych zespołów kontroli obszaru powietrznego, w tym na rzecz Ośrodka Szkolenia TZKOP w Dęblinie – wyjaśnia ppłk Gryz. Żołnierze obsługujący bezzałogowe statki powietrzne biorą udział zarówno w mniejszych, jak i w największych ćwiczeniach, np. „Dragon” czy „Anakonda”. – Na ćwiczenia z jednym zestawem jedzie czteroosobowy zespół obsługi, a czasami również analitycy z Grupy Rozpoznania i Analizy Danych – mówi sierż. Kozłowski. – Do naszych zadań należy na przykład potwierdzenie lokalizacji celu. Proszę pamiętać, że my nie uderzamy w cel, a tylko wskazujemy jego współrzędne albo oceniamy, czy artyleria precyzyjnie raziła określone cele – dodaje sierż. Kozłowski.


(fot. arch. 12 BBSP)

Bezzałogowce mogą być również użyte w akcjach ratunkowych. – Wyobraźmy sobie sytuację, że wojskowy pilot rozbija się na poligonie, bezzałogowiec będzie wówczas go szukał. A jeśli w trakcie działań wojennych śmigłowiec spadnie za linię wroga, to akcję poszukiwawczą podejmą również żołnierze obsługujący bezzałogowce – wyjaśnia sierż. Kozłowski. Maszyny mogą też być używane podczas klęsk żywiołowych, aby oszacować szkody na przykład w czasie powodzi, jednak na razie nie ma przepisów, które normowałyby współpracę cywilno-wojskową w tym zakresie.

Adrenalina niemile widziana

W czasie prowadzenia działań bezzałogowym statkiem powietrznym liczy się czas i precyzja. Pomyłka może zakończyć się niepowodzeniem misji. – Operator musi być człowiekiem wyjątkowo opanowanym – przyznaje ppłk Gryz. Kandydatów do tej służby najczęściej eliminują badania, które muszą przejść w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej. Sprawdzana jest nie tylko kondycja fizyczna, są też testy psychologiczne oraz sprawdzające zdolności manualne. – To jest ważne, by na przykład bez problemu jedną ręką sterować bezzałogowcem, a drugą przeglądać mapę – wyjaśnia sierż. Kozłowski.

Czy operowanie bezzałogowcem jest trudne? – Po właściwym przeszkoleniu, raczej nie – mówi sierż. Kozłowski. Szlify młodzi operatorzy zdobywają na kursach. Potem w jednostce ćwiczą na symulatorach, a następnie wykonują realne loty pod okiem instruktorów. – Każdy musi odbyć co najmniej 10 godzin lotów na symulatorze, potem pięć godzin lotów w dzień oraz pięć godzin w nocy – wyjaśnia ppłk Gryz. Oprócz tego operatorzy bsp szkolą się także w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie w Ośrodku Szkolenia Obsługi Systemów Bezzałogowych Statków Powietrznych.

12 Baza Bezzałogowych Statków Powietrznych w Mirosławcu powstała na początku 2016 roku z przeformowania 12 Komendy Lotniska oraz dywizjonu rozpoznania powietrznego z 49 Bazy Lotniczej w Pruszczu Gdańskim. Jednostką, która podlega dowództwu 1 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, dowodzi płk dypl. pil. Łukasz Andrzejewski-Popow.

Magdalena Kowalska-Sendek, Ewa Korsak

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony