Przejdź do treści
Śmigłowiec Bell-407 GXi podczas akcji transportu narządu do przeszczepu (fot. policja.pl)
Źródło artykułu

Załoga policyjnego śmigłowca Bell-407 GXi we współpracy z wojskiem ratowała życie transportując dwa serca i wątrobę do przeszczepów

Odpowiednia koordynacja oraz zaangażowanie medyków, policji, wojska oraz straży granicznej pozwoliły na uratowanie zdrowia i życia aż 3 osób, które potrzebowały natychmiastowych przeszczepów. W ciągu dwóch dni przedstawiciele służb wzięli udział w transporcie dwóch serc oraz wątroby. Doświadczenie zdobyte w trakcie wcześniejszych innych wspólnych działań i tym razem przyniosło bardzo dobre skutki – wszystko przebiegło zgodnie z założeniami. Aktualnie wszyscy pacjenci pod czujnym okiem lekarzy wracają powoli do zdrowia.

Współpraca to podstawa

Choć na co dzień współpraca różnych służb nie jest niczym wyjątkowym, to zadanie, przed którym w ostatni czwartek stanęli policjanci, żołnierze oraz strażnicy graniczni standardowe nie było. Kiedy z dwóch szpitali w tym samym czasie wpłynęły prośby o pomoc w transporcie organów do przeszczepów – decyzja mogła być tylko jedna – robimy wszystko, aby pomóc. A zadanie do najłatwiejszych nie należało. Z jednego ze szpitali w województwie warmińsko-mazurskim trzeba było przetransportować wątrobę oraz serce, dla pacjentów, którzy potrzebowali natychmiastowej pomocy w dwóch różnych miejscach naszego kraju – do placówki w Szczecinie i  w Warszawie.

Jedyną opcją, która wchodziła w tym przypadku w rachubę, było połączenie sił kilku służb. Z tego powodu wspólnie zdecydowaliśmy, że transportem wątroby do szpitala w Szczecinie zajmie się  wojsko oraz straż graniczna, a serca do Warszawy – policja – tłumaczy insp. pil. Robert Sitek, naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP. – W naszym przypadku najlepszym rozwiązaniem było wykorzystanie śmigłowca Bell-407 GXi. Lot zaplanowany został w ten sposób, że maszyna, na co dzień stacjonująca w Warszawie, poleciała po organ do przeszczepu, a następnie wraz z nim oraz 3-osobowym zespołem medycznym wróciła do Warszawy.

Tak jak w każdym takim przypadku dla nas najważniejszy jest czas – mówi Krzysztof Zając, koordynator ds. transplantacji Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM. – Biorcą tym razem był 48-letni mężczyzna chory na ostrą niewydolność serca. Ze względu na swój stan zdrowia znalazł się on na pilnej liście do transplantacji. Od momentu wpisania go na tę listę minęło 5 dni, kiedy okazało się, że ma szansę na powrót do zdrowia. Ale to była tylko część sukcesu – musieliśmy znaleźć sposób na szybki transport serca do Warszawy. Stąd pomysł na to, aby po raz kolejny zwrócić się z prośbą o pomoc do Policji. Dzięki naszej współpracy udało się skrócić czas zimnego niedokrwienia serca do 2,5 godziny – dodaje koordynator.

Lot policyjnym śmigłowcem trwał godzinę, drogą lądową zająłby to prawie 4 godziny. A to zdecydowanie za długo. Za sterami maszyny siedział nadkom. pil. Karol Chaczko, a na fotelu mechanika asp. sztab. Paweł Rajpold. Dla obu policjantów nie był to pierwszy lot z tak cennym ładunkiem na pokładzie. Jak zapewniają lotnicy, mimo tego, że powrót do Warszawy odbył się już po zmroku, wszystko zostało zrealizowane tak, jak wcześniej zostało zaplanowane.

Tego samego dnia w warmińsko-mazurskiej placówce do przeszczepu pobrana została także wątroba. W szczecińskim szpitalu czekała na nią pacjentka, która zatruła się muchomorem sromotnikowym. Kobieta była w ciężkim stanie. Tym razem w pomoc w transporcie organu oprócz żołnierzy włączyli się po raz pierwszy także funkcjonariusze Straży Granicznej. Również ta akcja przebiegła szybko i sprawnie. W ciągu zaledwie 2,5 h organ został przetransportowany na blok operacyjny w Szczecinie. W tym przypadku czas przewozu organu został skrócony o ponad 10 godzin.

Śmigłowiec Bell-407 GXi w locie podczas akcji transportu narządu do przeszczepu - widok z ziemi (fot. policja.pl)

Kolejny dzień – kolejny transport

Następnego dnia okazało się, że historia lubi się powtarzać. Rano do Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP wpłynęła kolejna prośba o pomoc w transporcie – również serca. Tak jak w czwartek również i tym razem zapadła decyzja o pomocy i o współpracy z wojskiem. Ponieważ szpital, w którym miano pobrać organ do przeszczepu położony jest w północno-zachodniej Polsce, w województwie wielkopolskim, podjęta została decyzja o zaangażowaniu śmigłowca stacjonującego w bazie w Poznaniu. To właśnie stamtąd wystartował policyjny Bell-407 GXi. Zadanie polegało na locie z Poznania do szpitala, w którym planowano pobrać serce i powrocie do Poznania. W stolicy Wielkopolski na 3-osobowy zespół medyków oraz organ do przeszczepu czekała już wojskowa Bryza, którą miała się odbyć dalsza podróż do placówki w Małopolsce.

W naszym szpitalu na pilny przeszczep czekał około 60-letni mężczyzna, który od kilku lat jest chory na przewlekłą niewydolność serca – mówi rat. med. Michał Kaleta, koordynator transplantologii i mechanicznego wspomagania krążenia w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II i dodaje: – Jego stan był już na tyle poważny, że wszystkie tradycyjne metody leczenia zachowawczego nie przynosiły już żadnej poprawy. Jedyną szansą na dalsze życie był przeszczep. Kiedy okazało się, po tygodniu od momentu wpisania pacjenta na listę do transplantacji, że jest dla niego serce – musieliśmy działać bardzo szybko. Na szczęście udało się wszystko sprawinie zorganizować.

W Balicach wojskowa Bryza lądowała około godziny 17.00. Następnie karetką pogotowia medycy wraz z sercem do przeszczepu zostali przetransportowani do krakowskiego szpitala.

Cały transport zajął około 6 godzin, ale ta najważniejsza część, już z organem, niecałe 2 godziny i to właśnie dzięki wspólnemu zaangażowaniu Policji i Wojska. To dla nas zaszczyt, mając możliwość i okazję współpracować ze sobą. A mam nadzieję, że to dopiero świetny początek! – dodaje rat. med. Michał Kaleta.

Wojskowa Bryza na lotnisku podczas akcji transportu narządu do przeszczepu (fot. policja.pl)

Życie najważniejsze

Obie te sytuacje pokazały nam, jak szalenie ważna jest współpraca wszystkich służb – mówi insp. pil. Robert Sitek. – Fakt, że na co dzień podczas różnych szkoleń mamy szansę poznać siebie oraz procedury w ramach których na co dzień funkcjonujemy, w tego typu sytuacjach, kiedy trzeba szybko podjąć decyzję, znacząco wpływa na logistykę oraz profesjonalizm prowadzonych działań. Jestem przekonany, że wszyscy – policjanci, żołnierze i funkcjonariusze straży granicznej, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w te działania, czują olbrzymią satysfakcję z dobrze wypełnionego zadania.

Trójka naszych wspólnych pacjentów pod czujnym okiem medyków powoli wraca do zdrowia i pełni sił. Mamy nadzieję, że również tym razem wszystko zakończy się dobrze i wkrótce osoby te będą mogły opuścić szpitalne mury i wrócić do najbliższych.

Tekst: Agnieszka Włodarska, BKS KGP
Zdjęcia: Andrzej Chyliński z BKS KGP, kom. Justyna Fil z KMP w Krakowie, st. asp. Rafał Jackowski z KWP w Olsztynie, st. asp. Iwona Chruścińska z KPP w Giżycku, sierż. sztab. Łukasz Kędziora z KWP w Poznaniu, rat. med. Michał Kaleta 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony