Przejdź do treści
Dźwignia przepustnicy (fot. swidnik.pl)
Źródło artykułu

Za sterami śmigłowca lub samolotu już niedługo w Świdniku

Wakacje w Strefie Historii w Świdniku upłynęły bardzo intensywnie. Pracownicy świdnickiego muzeum poświęcili ten czas na przygotowanie symulatora lotów. Urządzenie ma pozwolić przyszłym adeptom lotnictwa rozpocząć swoją przygodę za sterami statków powietrznych.

Symulator umożliwi latanie na różnego typu samolotach i śmigłowcach, dostępnych obecnie na rynku. Skorzystają z niego nie tylko osoby mające doświadczenie jako piloci, ale przede wszystkim dzieci i młodzież, które dopiero szukają swojej drogi i odkrywają pasje.

Program, z którego będziemy korzystać ma kilka stopni trudności. Od najłatwiejszego, dla uczniów szkół podstawowych, do najtrudniejszego – wyjaśnia Andrzej Misiurski ze Strefy Historii, który pracuje nad budową urządzenia. – Symulator ma za zadanie zainteresować lotnictwem, więc kierujemy go głównie do osób młodych. Chcemy im pokazać, jak wygląda sterowanie samolotem i być może, w ten sposób zaszczepić w nich bakcyla. Planujemy wpleść zajęcia z symulatorem w blok lotniczy. Dzięki temu uczniowie, zanim usiądą za sterami, poznają historię Świdnika, zakładu WSK, śmigłowców.

Urządzenie jest w trakcie budowy. Strefa Historii otrzymała już dwa fotele, na których zasiądą młodzi piloci. Symulator ma mieć dwa miejsca.

Po lewej stronie będziemy ćwiczyć latanie samolotami i z tu zamontujemy tak zwany wolant. Po prawej będzie można sprawdzić jak lata się śmigłowcem. W tym przypadku zdecydowaliśmy się na joystick – tłumaczy opiekun wystawy.

Trwa też przygotowanie komputera do obsługi symulatora. Zamówione są także ekrany, na których będzie można śledzić co dzieje się na niebie.

Jesteśmy na etapie łączenia tych wszystkich elementów. W tym tygodniu przyjechały do nas fotele, które przymierzymy do podstawy. Sprawdzimy też, czy pozwolą zachować właściwą ergonomię. Zmieniliśmy nieco projekt i zamiast pięciu 27-calowych monitorów, zamówiliśmy trzy 47-calowe. Myślę, że dzięki temu wszystko będzie lepiej wyglądało wizualnie – opowiada A. Misiurski.

Pracownicy Strefy Historii nadal zastanawiają się nad wyborem odpowiedniego pomieszczenia do ustawienia symulatora. Wszystko wskazuje jednak na to, że urządzenie trafi do największej sali, gdzie można oglądać pamiątki lotnicze po rodzinie Kasperków czy generale Tadeuszu Górze. Urządzenie ma być mobilne. Dzięki temu lekcje z jego użyciem będzie można przeprowadzić także, na przykład, w szkole.

Za sterami symulatora usiądziemy w listopadzie. Najpierw jednak przejdzie testy pod okiem profesjonalistów.

Wrzesień poświęcimy na montaż, a październik na testy, przy których wesprą nas seniorzy lotnictwa oraz piloci, którzy wciąż latają na różnych maszynach. Chcemy też wykorzystać ten czas, by jak najwięcej się nauczyć i móc opowiedzieć o symulatorze dzieciom – dodaje Andrzej Misiurski.

Koszt projektu to 54 tys. zł. Jego realizacja jest możliwa dzięki ubiegłorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego. Pomysł budowy symulatora zgłosił Kamil Grabowski, wychowanek klubu modelarskiego „Taurus”.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony