Z serii "Spotkania przy samolocie": V-1 (Fi 103)
W dniu 28 lipca 2024 r. (niedziela), o godzinie 12.00 Muzeum Lotnictwa Polskiego zaprasza na kolejne spotkanie prowadzone przez Jana Hoffmanna.
Zaproszenie na opowieść o historii lotnictwa kierowane jest zarówno do młodzieży, jak i dorosłych.
Prowadzone będą rozmowy o historii i konstrukcji niemieckiej "bomby latającej" Fi 103, która powstała w czasie II wojny. Był to pierwszy skuteczny bezpilotowy środek napadu powietrznego w historii wojen. To niemiecki samolot-pocisk z napędem odrzutowym, który stał się przodkiem współczesnych pocisków manewrujących. Był pierwszą bronią kierowaną zastosowaną w walce, przeznaczoną do atakowania celów na dużych odległościach. 80 lat temu w czerwcu 1944 roku użyto jej do ostrzału Londynu. Propaganda niemiecka nadała mu nazwę V1 (broń odwetowa 1). Masowe użycie tych latających bomb zaowocowało rozwojem nowego rodzaju broni, jakim były pociski manewrujące i drony. Uczestnicy spotkania dowiedzą się więcej o powstaniu i rozwoju tej rewolucyjnej broni. Poznają też szczegóły jej konstrukcji.
Prace nad bronią, którą nazwano później Fieseler Fi-103 (V-1), prowadzone były już pod koniec lat trzydziestych. Prace nad projektem prowadził Fritz Gosslau. W pocisku V-1 zamierzano wykorzystać nowe silniki pulsacyjne. W połowie 1942 roku przedstawiono projekt do oceny.
Prace nad Fi-103 prowadzone były w Peenemünde. Próby startowania pocisku wykonywano w wielu wariantach, również przy użyciu samolotu, a jedna z koncepcji zakładała kierowanie V-1 przez pilota (wersja Reichenberg). Najlepszym rozwiązaniem okazał się start ze specjalnej wyrzutni-katapulty.
Pierwsze próby pocisków V-1 przeprowadzono na poligonie w Peenemünde w 1942 roku. W 1943 roku na północnym wybrzeżu Francji Niemcy wybudowali wyrzutnie pocisków V-1 oraz zespoły schronów służących do magazynowania pocisków. Nalot na Peenemünde, dokonany przez RAF w sierpniu 1943 roku, opóźnił bojowe użycie pocisków V-1. Dużą rolę odegrał w tym wywiad AK, zdobywając dane na temat niemieckich prac nad broniami V-1 i V-2, i przekazując aliantom zdobyte materiały wraz z ich analizą wykonaną m.in. przez inż. Antoniego Kocjana.
Poprzez to opóźnienie do dnia lądowania aliantów w Normandii, czyli 6 czerwca 1944 nie odpalono ani jednej latającej bomby. Pierwsze bombardowanie pociskami V-1 przeprowadzone zostało w nocy z 13 na 14 czerwca 1944 roku.
W zależności od lokalizacji wyrzutni i innych czynników czas dolotu pocisku V-1 do Londynu wynosił 20-25 minut. Z racji stosunkowo małej celności broń ta nadawała się do ataków na duże powierzchniowo cele jak miasta: Londyn, a późniejszym okresie Antwerpię i Liège.
W niszczeniu budynków pociski V-1 były o wiele skuteczniejsze niż zwykłe bomby lotnicze o podobnej masie. Wyprodukowano około 30 tys. pocisków V-1. Wystrzelono około 10 tys. przeciwko Anglii, z czego 7 tys. „trafiło”, tzn. wylądowało gdzieś na angielskim terytorium (z tego 3 876 pocisków w obrębie aglomeracji miejskiej Londynu).
Zwalczanie broni V-1 polegało na:
- niszczeniu wyrzutni pocisków,
- zestrzeliwaniu pocisków lub wytrącaniu ich z lotu nad kanałem La Manche przez samoloty myśliwskie,
- zestrzeliwaniu przez działa OPL na wybrzeżu Anglii,
- stosowaniu zapór balonowych.
Ponad 3000 pocisków zostało zniszczonych przez samoloty myśliwskie lub balony zaporowe. Z powodu ataków pociskami V-1 zginęło w Anglii około 5 500 ludzi, a 16 tys. zostało rannych.
Zdobyczne pociski V-1 – przechwycone przez nacierające siły alianckie oraz niewybuchy – posłużyły alianckim konstruktorom do opracowania własnych pocisków rakietowych. W ramach tych projektów powstały m.in. amerykański JB-2, radzieckie pociski Ch-101, Ch-102 i 10ChN oraz francuskie CT.10 i Caisseur.
Komentarze