Przejdź do treści
Tomek Kudaszewicz / fot. Tygodnik KONTAKTY
Źródło artykułu

Uskrzydlony Mistrz

Człowiek Sukcesu 2009 w Plebiscycie „Kontaktów” i Wyższej Szkoły Agrobiznesu w kategorii sport

W podstawówce Tomek trafił do modelarni, w której instruktorem był Mieczysław Czapla. Skleił pierwszą „Jaskółkę” i ... stracił głowę dla modelarstwa! Kilka lat sklejał modele samolotów i marzył, by zaczęły latać. Uzbierał pieniędzy, kupił silniczek oraz urządzenia do zdalnego sterowania. Zaczął startować w zawodach i doszedł do Mistrzostw Polski. Na Mistrzostwach miał pecha, z silniczka jego modelu wypadł gaźnik... Do dziś pasjonuje się puszczaniem modeli.

10 lat temu jego życiem zawładnęły paralotnie. „To był przypadek. Na lotnisku na Krywlanach trenowaliśmy z modelami latającymi i zauważyłem trzech młodych ludzi, bawiących się paralotnią bez napędu. Dwóch ciągnęło skrzydło na ręcznym holu, a jeden próbował wzbijać się w powietrze. Pomogłem im ciągnąć linę, a oni w podzięce dali mi się przelecieć”, wspomina Tomek Kudaszewicz. Wzbił się 5 – 6 m nad ziemią i ... to go odmieniło! Poczuł, że znów musi się wzbić. Choć przypiął skrzydło pierwszy raz, świetnie się wzbijał i świetnie lądował. Młodzi ludzie też byli tym zafascynowani. Nie chcieli już latać, tylko ciągnęli Tomka!

Wrócił do domu rozemocjonowany. Zaczął szukać książek o paralotniarstwie, pochłaniał wiedzę, a potem ... kupił pierwsze skrzydło! Nie było najlepszej jakości, ale tylko na takie było go stać. Zaczął jeździć po okolicy, szukać wysokich miejsc. Skakał z Góry Królowej Bony pod Łomżą, ze wzniesień w okolicach Suwałk oraz zrekultywowanej hałdy żużla białostockiej elektrociepłowni w Sowlanach. Jak dobrze wiało, lot trwał minutę, w większości były to loty kilkunastosekudowe. Pojechał do Władysławowa nad morzem, żeby skakać z czterdziesto-metrowego klifu. Tu już można się było utrzymać w powietrzu nawet godzinę i dłużej!

W 2003 roku zrobił kurs pilota paralotni z napędem. Miał już wtedy na koncie ponad 1 000 wzlotów i lądowań. Dołączył do paralotniarskiego towarzystwa na Krywlanach, w którym byli Maciej Zaczeniuk, Sławomir Turczewski i inni latający na paralotniach z silnikami. Sporo czasu spędzali na lądowisku Towarzystwa Lotniczego Białystok w Turośni Kościelnej. Nie było dnia bez spotkań, bez wzbijania się w powietrze. Tomka wciąż nie stać było na silnik. Na lotnisku i w terenie towarzyszyła mu zawsze Arletta. Byli nierozłączni. „To były piękne czasy. Staliśmy się paczką przyjaciół, połączonych wspólną pasją”, wspomina

Pierwszy silnik kupił dwa lata później. „Do startu w zawodach paralotni z napędem namówili mnie Sławek Turczewski i Maciek Zaczeniuk. Wcześniej, nie mając jeszcze silnika, jeździłem z nimi na różne zawody i przyglądałem się. W 2004 roku byłem pierwszy raz, jako obserwator, na Mikrolotowych Mistrzostwach Podlaskiego w Łomży”, wspomina.

Starty zaczął w 2005 roku. Na Mistrzostwach Polski w Pińczowie nie znalazł się wśród medalistów, ale dyrektor zawodów, znakomity pilot i trener Leszek Mańkowski zauważył, że ma talent i „dobrze rokuje”. „Bardzo mnie to podbudowało. Zacząłem jeszcze intensywniej trenować. Rok później, gdy spotkaliśmy się z Leszkiem na zawodach w Łomży, już mi gratulował II miejsca!”.




Po łomżyńskim sukcesie, Tomek trafił do paralotniowej reprezentacji Polski pod wodzą trenera Adama Paski. W następnym roku z reprezentacją poleciał na Mistrzostwa Świata do Chin i ... zdobył wicemistrzostwo świata! Lotnicza Polska wstrzymała oddech! To była sensacja. Pierwszy start w międzynarodowych zawodach i taki sukces!


Był szczęśliwy. Jego marzenia spełniały się tak szybko! Nie tylko o lataniu. Arletta od kilku lat była jego żoną. Na świat przyszła córeczka Julia.

Na Paralotniowych Mistrzostwach Europy w Łomży w 2008 roku, organizowanych przez „Kontakty” i prezydenta Łomży startował jako faworyt i ... przegrał! Długo rozpamiętywał porażkę. „Zgubiła mnie nadmierna pewność siebie po chińskim sukcesie”, doszedł do wniosku. Zawsze analizuje porażki, wyciąga wnioski i eliminuje błędy. Rok później, w Czechach, został mistrzem świata! „Były to wspaniałe chwile. Najlepsi piloci świata podchodzili z gratulacjami: <Jesteś najlepszy>. Hiszpanie Alfonso, który wygrał w Łomży i Daniel Krespo, który wygrał w Chinach, w Czechach byli za mną. Zaprzyjaźniłem się z nimi i całą hiszpańską ekipą”.

W tym roku wiosną Tomek potwierdził mistrzowską klasę z Czech, zostając Mistrzem Polski! Jak co roku, szykował się na ostatni w sezonie start na Mikrolotowych Mistrzostwach Podlaskiego „Kontaktów” w Łomży...

Kilka tygodni przed łomżyńskim zawodami Tomek i grupa pilotów paralotni wzięli udział w nagrywaniu nad morzem programu dla TVN Turbo o sportach ekstremalnych. „Lataliśmy dość ostro, robiliśmy popisówki. Zrobiłem pełne koło i ... spadłem z 6 metrów na łąkę. Robiłem tę ewolucję tysiące razy, ale tym razem siła odśrodkowa była zbyt mała. Czułem, jak łamią mi się noga i kręgosłup...”.

Nikogo za to nie obwinia. „Jak mawia mój teść, jak coś idzie długo za dobrze, to niebawem musi się zepsuć”, uśmiecha się.

25 września, podczas gali otwarcia XI Mikrolotowych Mistrzostw Podlaskiego i ogłoszenia wyników Plebiscytu „Kontaktów” i Wyższej Szkoły Agrobiznesu Człowiek Sukcesu 2009 na Starym Rynku w Łomży, Tomek odebrał z rąk prezydenta Łomży statuetkę „Człowieka sukcesu” w dziedzinie sportu kuśtykając o kuli, z kręgosłupem skręconym śrubami. Uciekł ze szpitala i przyjechał do Łomży, żeby być wśród pilotów i pasjonatów latania, wśród przyjaciół.

Czeka go długa i żmudna rehabilitacja. Czy po niej znów wzbije się w przestworza? „Jeżdżę na lotnisko, patrzę na starty kolegów i czuję chęć latania. Wierzę, że mi się to uda”, zwierza się. Czuje się silny siłą wspaniałych ludzi, pilotów, producentów skrzydeł, z którymi zaprzyjaźnił się w czasie kilku lat startów w krajowych i międzynarodowych zawodach...


Wśród wielu medali, pucharów i statuetek, potwierdzających jego sukcesy, jest statuetka, którą ceni wyjątkowo. Wręczył mu ją w ubiegłym roku prezydent Łomży, „Kontakty” oraz łomżyńscy piloci na Mikrolotowych Mistrzostwach Podlaskiego po zdobyciu tytułu Mistrza Świata. Jest opatrzona napisem: „Tomasz Kudaszewicz. Pierwsze skrzydło świata. Przyjaciele z Łomży”.

Maria Kaczyńska

zdjęcia: Wojtek Domański, Dominika Tocka

Czytaj także:
Ale zawody! XI MMP KONTAKTY 2010
Relacja z XI Mikrolotowych Mistrzostw Podlaskiego KONTAKTY 2010
Niepowtarzalne otwarcie – KONTAKTY 2010

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony