Przejdź do treści
Źródło artykułu

Szachownice nie dotarły nad Finlandię

Większość polskich żołnierzy, którzy jesienią i zimą 1939 roku zbiegli z obozów internowania w Rumunii, na Węgrzech i w krajach nadbałtyckich, znalazła się we Francji. Sowiecki atak na Finlandię pod koniec 1939 roku sprawił, że przed Polakami uchyliła się nowa furtka do starań o odzyskanie niepodległości…

Wykluczenie ZSRS z Ligi Narodów pozwoliło na włączenie polskich wojsk do kontyngentu mającego wspomóc broniących się Finów. W pierwszej kolejności do walki mieli ruszyć lotnicy. Stronie polskiej najbardziej racjonalne wydawało się skorzystanie z żołnierzy znajdujących się na Łotwie i Litwie. Zakrojona na szerszą polityczną i międzynarodową skalę akcja wsparcia Finów – ponieważ oprócz Francji i Wielkiej Brytanii można było w niej liczyć na pomoc państw skandynawskich – stwarzała szansę na szybsze zwiększenie liczebności odradzającej się u boku sojuszników polskiej armii. Wykorzystanie w Finlandii internowanych na północy Polaków pozwalało natomiast na odtwarzanie oddziałów z żołnierzy przybyłych z Rumunii i Węgier.

Szacuje się, że w 1939 roku na Litwę przybyło od 12 do 15 tys. polskich żołnierzy i policjantów. Jeszcze we wrześniu właściciele kutrów rybackich z Połągi za sowitą opłatą zgodzili się przewieźć grupę internowanych do Szwecji. Wkrótce Litwini wzmogli jednak kontrole, a niemieckie okręty zaczęły pilniej dozorować morze w tym rejonie. Tylko nielicznym udało się przedostać do Skandynawii.

10 października Litwa i Związek Sowiecki podpisały układ o wzajemnej pomocy, na mocy którego zachodnia część Wileńszczyzny wraz z Wilnem została przyłączona do Litwy. W proteście poseł RP w Kownie, Franciszek Charwat, zdecydował o opuszczeniu placówki i 14 października poselstwo przekroczyło granicę. Możliwości ewakuacji mocno się w związku z tym skomplikowały. Do tego czasu poselstwo ułatwiło wyjazd zaledwie około 150 wojskowym, a kolejnych 300 otrzymało niezbędne do dalszej drogi dokumenty.

27 listopada brytyjskie poselstwo w Kownie poinformowało swoje Ministerstwo Spraw Zagranicznych o trudnościach w otrzymaniu szwedzkich wiz tranzytowych. Był to wynik niemieckich nacisków na litewski rząd, by polskim poborowym utrudniać ewakuację do Francji i Wielkiej Brytanii. Także poselstwo szwedzkie nie wyrażało zbytniej chęci, aby wspomóc Polaków. Na dodatek osobom pragnącym wyrwać się z internowania i przedostać do Skandynawii brakowało pieniędzy. Problem leżał też w logistyce: z Łotwy można się było w zasadzie wydostać drogą powietrzną, ale do Sztokholmu kursowały w ciągu tygodnia tylko dwa samoloty – jeden szwedzki i jeden sowiecki. Brakowało też samolotów do lotów czarterowych. Mimo wszystkich problemów od 15 grudnia 1939 do 15 stycznia 1940 roku przez Sztokholm przewinęło się ponad 350 osób, które można by wcielić do planowanych w Skandynawii oddziałów polskich.

Piloci na północ!

Negocjacje związane z użyciem w Finlandii polskiego lotnictwa rozpoczęły się 14 grudnia. Major dyplomowany Janusz Iliński z Polskiej Misji Wojskowej w Londynie spotkał się w fińskim poselstwie w Wielkiej Brytanii z kapitanem inżynierem Laurim Vuolasvirtą i omówił z nim sprawę wysłania do Skandynawii pilotów oraz mechaników internowanych na Łotwie i Litwie. Fin zapewniał, że Polacy otrzymaliby przeznaczone początkowo dla Związku Południowej Afryki 20–30 samolotów myśliwskich typu Gloster Gauntlet – notabene przestarzałych w porównaniu z innymi podówczas używanymi maszynami. Generał Władysław Sikorski wyraził zgodę na użycie w Finlandii części polskich lotników znajdujących się na terenie państw bałtyckich, a utworzona eskadra miała wejść w skład lotnictwa fińskiego, zachowując własne dowództwo i wpływ na obsadę personelu.

Dużą rolę w tworzeniu polskiego lotnictwa w Finlandii odegrał podpułkownik dyplomowany Tadeusz Rudnicki, którego w grudniu 1939 roku wyznaczono na szefa Bazy „Anna”, czyli wojskowej placówki łączności z krajem, obejmującej swoim działaniem północne ziemie II Rzeczypospolitej. Wśród jego obowiązków znalazła się kwestia tworzenia polskich oddziałów w Finlandii. Rudnicki znajdował się we Francji i po przygotowaniu swojej misji 23 stycznia 1940 roku wyruszył do Sztokholmu.

Pod koniec 1939 roku zapadła ostateczna decyzja o utworzeniu jednostek lotniczych, które miały wspierać Finów w wojnie zimowej. 27 grudnia generał Sikorski w liście do ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego nakazywał szybkie uruchomienie akcji dyplomatycznej mającej w efekcie dostarczyć Finlandii około 5 tys. żołnierzy z Litwy i Łotwy, z których zorganizowanych zostanie między innymi kilka eskadr lotniczych. Miały to być oddziały ochotnicze, utworzone na wzór szwedzkich, a żołnierze ubrani w fińskie mundury z polskimi odznakami. Sikorski sugerował, aby uzbrojenie, wyposażenie i utrzymanie ochotników było po stronie Finlandii, bo koszty materiałowe równoważyć miała pomoc w ludziach. Bardziej precyzyjny w kwestiach lotniczych był generał Sikorski w także datowanym na 27 grudnia piśmie do podpułkownika dyplomowanego Tadeusza Rudnickiego. Wspominał tam o utworzeniu w Finlandii dwóch eskadr – myśliwskiej i bombowej. Dowódcą eskadry myśliwskiej miał być internowany na Łotwie podpułkownik pilot Tadeusz Piotrowicz, a bombowej – znajdujący się we Francji i oczekujący na sygnał wyjazdu do Szwecji major obserwator Władysław Tuchółka. Do dyspozycji Rudnickiego oddelegowany został z Francji major pilot inżynier Jan Gray, który miał być rzeczoznawcą w sprawach technicznych, a w przyszłości objąć stanowisko oficera technicznego obu eskadr. Gray miał wyjechać z Rudnickim do Szwecji, ewentualnie na Łotwę i Litwę. Sikorski nakazał w miarę możliwości ewakuować z krajów bałtyckich wszystkich lotników i zgrupować ich przejściowo w Szwecji.

W tym czasie w Sztokholmie znajdowało się 24 oficerów i dwóch podoficerów z podpułkownikiem pilotem Piotrowiczem na czele. Jednocześnie spodziewano się przybycia kilku podchorążych, którzy mogli uchodzić za siedemnastoletnich młodzieńców, a którym spreparowano paszporty niezbędne do potwierdzenia fałszywego wieku. Ten kamuflaż był o tyle istotny, że szwedzki AB Aerotransport przestał przyjmować na pokład swoich samolotów polskich pasażerów w wieku 18–50 lat. Przebywający w Sztokholmie lotnicy poświęcali czas na teoretyczne zapoznanie się ze sprzętem, którego mieli używać, z geografią Finlandii, pogranicza z Sowietami, a także na naukę języka szwedzkiego i niemieckiego, w planach były kursy narciarskie. Duch w oddziale był dobry, bo według zapowiedzi pułkownika Reginalda Suttona-Pratta, brytyjskiego attaché wojskowego w Finlandii, do norweskiego Bergen za chwilę miały przybyć przeznaczone dla Polaków Gauntlety, które po zamontowaniu płóz odesłano by do Finlandii.

Cały artykuł czytaj na stronie: https://polska-zbrojna.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony