Sebastian Kawa: Stukamy do bram Karpat Wschodnich
Po Himalajach, Kaukazie, warto sprawdzić jak jest w Gorganach.
Wystarczy mocniejszy powiew wiatru nad zboczem aby podeprzeć skrzydła ptaka, lub szybowca, toteż w górach rodziło się szybownictwo.
Wcześnie pojawiły się szybowce nad Górą Chełm, w Lipniku, na Żarze, Bodzowie k/Krakowa, w Tęgoborzu, ale Bezmichowa i Ustianowa w Górach Słonnych były głównymi kolebkami naszego bezsilnikowego lotnictwa. Bieszczady, a potem długie i regularne grzebienie Gorganów, Czarnohory i Bukowiny Karpat Wschodnich prowadza, aż do Karpat Południowych.
Pokryte głazami i niedostępne zbocza Gorganów są uważane za najdziksze obszary Europy.
Góry te stanowią próg zamykający przepływ powietrza znad północnego Adriatyku i Niziny Węgierskiej na stepowe obszary Ukrainy, toteż należy się spodziewać korzystnych warunków do powstawania fal powietrznych, a równoległy układ grzbietów górskich powinien sprzyjać ich interferencji.
Bogata rzeźba terenu gwarantuje powstawanie silnych prądów termicznych w ciepłej porze roku. To sprawia, iż obszar ten może stać się rajem dla szybowników. Należy to sprawdzić. Jens Krőger użyczył Sebastianowi szybowiec ASH-25 którym śmigaliśmy nad Himalajami. Dokonaliśmy odpowiednich uzgodnień sięgających urzędów ministerialnych Polski i Ukrainy. Teraz czekamy na mocarne porywy wiatru halnego i … łaskawość służb trzymających klucze do przestrzeni powietrznej nad Ukrainą.
Wczoraj wystąpiły korzystne warunki, ale w sobotę po złożeniu planu lotu Sebastian otrzymał wieczorem informację, iż lot IS PROHIBITED. Na pocieszenie wybrał się więc z Piotrem Bobulą w drugą stronę do granic Karpat Zachodnich w Wiśle – Ustroniu. Gdy sposobili się do tego lotu przyszła zgoda na wlot do Ukrainy, lecz nie nie byli w stanie odczytać na starcie tej niespodziewanej wiadomości internetowej. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że przestrzenią powietrzną nad Ukraina zawiaduje jak niegdyś u nas wojsko, a ruch cywilny kierowany jest drogami lotniczymi. Do jednej można wlecieć na wysokości ok.3000 m, lecz trzeba wylecieć poza góry i cofnąć się do Rzeszowa, razem dodatkowo ponad 150 km. Druga bramka wlotowa jest blisko, ale na wysokości 8400 m. Trochę to jak woda podana bocianowi na płaskim talerzu. Jednak Sebastian nie rezygnuje i nadal z pomocą życzliwych ludzi usiłuje uzyskać zgodę na lot.
Przelot przez nasze Karpaty nie był trudny. Po starcie przy pomocy wyciągarki nawiązali kontakt z „termiką karpacką” , bo tak nazywano niegdyś zjawiska falowe nim poznano ich istotę.
Bez problemów dostali się za Tatry nie przekraczając pułapu przestrzeni lotów swobodnych na 3000 m.
Stąd wykonali przeskok nad Babią Górę. Tu musieli musnąć opadająca kaskadę muru halniakowego,
ale rotor i fala za królową Beskidów zafundowały im wznoszenie 5m/sek.
Droga przez rodzime strony
i powrotna w Tatry była relaksującym serfowaniem.
Nad turniami nie oparli się pokusie wykorzystania mocnej fali do 4000 m. Mając po drodze pewne podparcie na fali głaskającej Prehybę i Jaworzynę Krynicką pozwolili sobie na wrzucenie prędkości ponad 500 „knotów”.
W ten sposób po pokonaniu trasy 736 km, mimochodem poprawili ustanowiony w Polsce rekord na trasie docelowo-powrotnej dla kategorii szybowców dwumiejscowych. Najdłuższy lot Sebastiana to ponad 2100 km, ale to było w Andach.
Na razie odwrót, ale wierzymy w biblijne „pukajcie a będzie wam otworzone”
Tomasz Kawa
Komentarze