Sebastian Kawa: GP14 na górskich szlakach
Wycieczka z Żaru w Tatry.
Podczas mistrzostw świata na Węgrzech ze względu na ograniczenie obciążenia powierzchni skrzydeł do 35 kg/m2 z GP14 trzeba było wypreparować system napędowy, oraz parę innych elementów, a Sebastian musiał się odchudzić o 7 kg, aby spełniać niezbyt mądre zapisy regulaminu.
Choć to wersja slim w kabinie mieści się nawet osoba mojej postury, bo szybowiec ma własny system ratowniczy.
Po powrocie do Krosna szybowiec odzyskał swoje wyposażenie, więc powstała sposobność sprawdzenia walorów szybowca w normalnej konfiguracji.
Samodzielny start, lekkość konstrukcji jest wartością bezcenną, bo uwalnia pilota od zależności związanych z organizacją lotów holowanych.
Łączka lotnicza na Żarze jest pochylona wzdłuż stoku, więc szybowiec pchany energicznie przez elektryczny zespół startowy już po kilkudziesięciu metrach rozbiegu znalazł się w powietrzy i z dyskretnym brzęczeniem śmigła wzniósł się nad zbocze.
Przybór wagi nie zepsuł walorów szybowca w krążeniu niezbędnym dla naboru wysokości, a dodał rączości na przeskokach.
Szybowiec nadal zachowuje się bardzo przyjemnie we wszystkich konfiguracjach lotu, toteż po dwu kwadransach Sebastian mógł rozpocząć zabawę przy skalnych ścianach Tatr.
Dobra doskonałość zapewnia powrót nad Sołę lotem ślizgowym z wysokości szczytów, a możliwość szybkiego „podparcia się” silnikiem w razie niedoboru wysokości kapitalnie podnosi komfort lotu.
W następnych dwu dniach gościła u nas ekipa red. Moniki Meleń z TVP, toteż nadarzyła się sposobność pokazania „koliberka” w locie nad gniazdem naszego szybownictwa.
Tomasz K.
Więcej zdjęć na stronie www.sebastiankawa.pl
Komentarze