Przejdź do treści
Źródło artykułu

Polski system szkolenia naprowadzania lotnictwa z mandatem NATO

Polski system szkolenia JTAC-ów, czyli żołnierzy naprowadzających lotnictwo na cele naziemne, uzyskał akredytację NATO i Stanów Zjednoczonych. Dzięki temu szkolący się w Dęblinie specjaliści, wyjeżdżając na misje lub międzynarodowe ćwiczenia wojskowe, mogą naprowadzać na cel samoloty sił powietrznych całego Sojuszu Północnoatlantyckiego.

JTAC (ang. Joint Terminal Attack Controller) to skrót od nazwy żołnierza odpowiedzialnego za naprowadzanie samolotów, śmigłowców lub bezzałogowych statków powietrznych na cele naziemne. Jego zadaniem jest kontrolowanie ruchu w przestrzeni powietrznej w taki sposób, by zapewnić bezpieczeństwo działającym w danym rejonie własnym wojskom. – Praca JTAC-a wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, dlatego tak ważne jest, by specjalistów w tej dziedzinie szkolić na najwyższym poziomie – mówi ppłk Jarosław Neffe, kierownik Ośrodka Szkolenia Personelu Taktycznego Zespołu Kontroli Obszaru Powietrznego (TZKOP), który działa w dęblińskiej Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych. Placówka ta jest jedyną instytucją w kraju i jedną z dwóch w Europie Środkowo-Wschodniej (oprócz Słowenii), która ma uprawnienia do szkolenia JTAC-ów zgodnie ze standardami uznanymi przez NATO i Stany Zjednoczone.

Polski ośrodek szkolący wysuniętych nawigatorów naprowadzania lotnictwa – bo tak oficjalnie nazywa się w naszych siłach zbrojnych JTAC-ów – szkoli specjalistów już niemal dziesięć lat. Ale dopiero trzy lata temu po raz pierwszy przeszedł proces akredytacji natowskiej i amerykańskiej. – Certyfikat natowski jest ważny 36 miesięcy. Dlatego niedawno po raz drugi ponownie poddaliśmy się kontroli międzynarodowej komisji. Uznała ona, że Ośrodek Szkolenia Personelu TZKOP spełnia wszystkie wymagania NATO i USA. To oznacza, że wyszkoleni w Dęblinie specjaliści mogą współpracować z lotnictwem ze wszystkich państw NATO – tłumaczy ppłk Neffe. Oficer wyjaśnia również, że certyfikowane przez NATO ośrodki prowadzą szkolenie na jednakowym poziomie i według tych samych programów i instrukcji. – Żołnierze posługują się taką samą terminologią, nie ma więc znaczenia, czy na przykład podczas misji wojskowej na cel w Afganistanie naprowadza JTAC z Francji, Stanów Zjednoczonych czy Polski – dodaje szef Ośrodka.

Natowski sprawdzian trwał kilka tygodni. Przedstawiciele Połączonej Komisji Akredytacyjnej oceniali pracę Ośrodka Szkolenia Personelu TZKOP w Dęblinie oraz postępy, jakie placówka osiągnęła przez ostatnie trzy lata. Kurs prowadzony przez dębliński ośrodek obserwowali także JTAC-y z NATO. – Nasza placówka dwa razy w roku organizuje tego rodzaju szkolenia. Biorą w nim udział żołnierze z wojsk specjalnych i lądowych oraz sił powietrznych. To jedno z najtrudniejszych szkoleń, jakie mogą przejść żołnierze. Cały kurs jest prowadzony w języku angielskim – tłumaczy szef ośrodka.


(fot. Ośrodek Szkolenia Personelu TZKOP)

Kandydatom na JTAC-ów stawia się surowe wymagania. Żołnierze muszą m.in. doskonale znać język i mieć przynajmniej roczne doświadczenie w służbie w pododdziałach specjalnych lub rozpoznawczych. Muszą też zaliczyć kursy przygotowawcze i selekcyjne. Najlepsi biorą udział w ośmiotygodniowym szkoleniu, podczas którego przez 4 tygodnie uczą się teorii i korzystają z symulatorów, a przez pozostałe 4 tygodnie biorą udział w zajęciach praktycznych na poligonach. I to właśnie tę drugą część kursu, która jest dla JTAC-ów najbardziej wymagająca, obserwowała delegacja z NATO. – Zajęcia polegały na naprowadzaniu samolotów i śmigłowców na cele naziemne w dzień i w nocy. Żołnierze współpracowali z pilotami samolotów Su-22, F-16, TS-11 Iskra, PZL-130 Orlik oraz śmigłowcami Mi-2, Mi-24, SW-4. Statki powietrzne podczas działania wykorzystywały amunicję bojową – opisuje st. chor. sztab. Paweł Rabiej, instruktor z Ośrodka TZKOP. Podczas kursu JTAC-y współpracowali także z Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu i ćwiczyli procedury Call For Fire, czyli naprowadzanie ognia artylerii na cel.

Naprowadzenie odrzutowców na cel to trudne zadanie. Przede wszystkim dlatego, że samoloty poruszają się z dużą prędkością, trzeba operować specjalistycznym lotniczym językiem i być odpornym na stres – mówi płk Jarosław Neffe.

Podczas akredytacji natowskiej certyfikat otrzymał także symulator VBS2. Dzięki temu urządzeniu część szkolenia będą mogła się odbyć w wirtualnej rzeczywistości.

W polskiej armii specjalność JTAC istnieje od 1999 roku. Od 2008 roku w Dęblinie działa Ośrodek Szkolenia Personelu Taktycznego Zespołu Kontroli Obszaru Powietrznego. Dzięki temu JTAC-y nie muszą już wyjeżdżać na drogie kursy zagraniczne, np. do Kanady lub USA. Polska placówka rocznie szkoli kilkudziesięciu nawigatorów naprowadzania lotnictwa. W Ośrodku pracują m.in. łotewscy instruktorzy, ale być może zostanie też nawiązana współpraca ze specjalistami ze Słowenii, Kanady czy Australii. Koszt wyszkolenia jednego żołnierza w tej specjalności to kilkaset tysięcy złotych, kolejnych kilkaset tysięcy złotych rocznie trzeba wydać, by podtrzymać jego kwalifikacje.

Magdalena Kowalska-Sendek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony