Przejdź do treści
Por. Piotr Adamiec - pierwszy polski dowódca C-17 w 1 HAW (fot. kpt. Marek Bracławski)
Źródło artykułu

Polak dowódcą załogi C-17

Porucznik Piotr Adamiec jest pierwszym Polakiem, który został dowódcą załogi samolotu transportowego C-17 Globemaster. Za sterami tej maszyny spędził 1300 godzin. – To największy samolot transportowy, który może latać jak myśliwiec na wysokości lotu koszącego, przewożąc przy tym 70 ton ładunku – mówi pilot.

Porucznik Piotr Adamiec służy razem z sześcioma innymi Polakami (dwóch pilotów, technik pokładowy, technik naziemny oraz oficer sztabowy i logistyk) w Skrzydle Ciężkiego Transportu Lotniczego w bazie Papa na Węgrzech. Natowska jednostka ma trzy samoloty C-17, które wspólnie kupiło 12 państw w ramach programu strategicznego transportu lotniczego.

Za sterami „łosia”

W powietrzu por. Adamiec spędził przeszło 2500 godzin. W 2000 roku ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie. Służył w 7 eskadrze lotnictwa taktycznego w Powidzu, a później w 3 Skrzydle Lotnictwa Transportowego. W swojej lotniczej karierze pilotował PZL 130 Orlik, TS-11 Iskra, Su-22, M-28. Zanim usiadł za sterami C-17, wyszkolił się w lotach na C-295M w 8 Bazie Lotnictwa Transportowego w podkrakowskich Balicach.

– O Globemasterach mówi się „łosie”. Nazwa bierze się od tego, że dźwięk awaryjnie zrzucanego paliwa ze zbiorników, bardzo przypomina ryk tego zwierzęcia – wyjaśnia por. Adamiec i dodaje: – Ale szkolenie na pilota „łosia” jest bardzo intensywne i wymagające.

Naukę na C-17 rozpoczął od kursu drugich pilotów PIQ (Pilot Initial Qualification) w Stanach Zjednoczonych w 2011 roku. W bazie lotniczej Altus w Oklahomie przeszedł trzymiesięczny interaktywny kurs budowy i eksploatacji samolotu i przez 120 godzin szkolił się w symulatorze. Dopiero gdy zdał egzamin, rozpoczął naukę w powietrzu.

Wykonywał m.in. loty taktyczne na małej wysokości w dzień i w nocy z wykorzystaniem gogli noktowizyjnych. – Szczególnie wspominam swój pierwszy nocny lot w goglach na wysokości ok 150 metrów – opisuje pilot. – Musiałem dynamicznie reagować na symulowane zagrożenia taktyczne np. naziemne zestawy rakietowe czy ostrzał z broni automatycznej. To duże przeżycie, zwłaszcza że rozpiętość skrzydeł tego samolotu to ponad 50 metrów.

Szkolenie zakończył egzaminacyjnym lotem na małej wysokości (ok. 100 metrów) oraz lądowaniem na niewielkim pasie startowym. Mierzył zaledwie 1100 metrów, czyli jedną trzecią długości pełnowymiarowego pasa.

Od Ameryki do Afganistanu

– Porucznik kontynuował szkolenie w 2013 roku w Stanach Zjednoczonych. Szkolił się z desantowania towarów i wojska, w lotach grupowych, w lotach taktycznych, na małej wysokości oraz z noktowizją – mówi ppłk Artur Goławski, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego RSZ.

Rok później zaliczył kilkutygodniowy kurs w charakterze dowódcy załogi C-17. – Szkolenie praktyczne dowódcy załogi jest niczym innym, jak powtórką szkolenia drugiego pilota. Różnica polega na tym, że jako dowódca odpowiadam za wszystkie aspekty planowania i prowadzenia misji w powietrzu. To także dowodzenie wieloosobową załogą, m.in. pilotami, loadmasterami i inżynierami pokładowymi – wyjaśnia oficer.

Podczas kursu, z bazy Papa na Węgrzech wykonywał loty na małej wysokości i z użyciem noktowizji. Transportował ludzi i sprzęt na cztery różne kontynenty. Latał po Europie, do Afryki, Ameryki Północnej i Azji. Podczas jednego z lotów po raz pierwszy w historii programu C-17 start i lądowanie wykonali dwaj Polacy: por. Piotr Adamiec – dowódca załogi, por. Grzegorz Paterek – drugi pilot.

Pilotowanie C-17 to dla wielu lotników wielkie marzenie. – W lotnictwie transportowym to największy samolot, który może latać jak myśliwiec na wysokości lotu koszącego, wioząc przy tym 70 ton ładunku. To maszyna, które może z obciążeniem lądować i startować z trawy, a pilotować ją można w goglach noktowizyjnych – zachwala por. Adamiec.

Oficer do służby w kraju wróci w połowie 2015 roku.

Kolos w powietrzu

C-17 to ciężki, odrzutowy samolot wojskowy, z możliwościami skróconego startu i lądowania, produkowany przez wytwórnię Boeinga. Maszyna przeznaczona jest do transportu ludzi i ładunków. Samolot może przewozić 134 żołnierzy (lub 48 rannych na noszach) i maksymalnie 77,5 tony ładunku.

W sierpniu 2006 roku państwa członkowskie NATO oraz Szwecja i Finlandia zdecydowały o konieczności zwiększenia możliwości transportu powietrznego Europy. Opracowano wówczas program wspólnego strategicznego transportu lotniczego SAC – Strategic Airlift Capability. Kraje członkowskie NATO zawarły porozumienie z firmą Boeing i na jego mocy zdecydowano o zakupie trzech samolotów C-17. Koszty zakupu, szkolenia załóg i eksploatacji rozłożono na wszystkie państwa biorące udział w SAC. Polska przystąpiła do programu w 2008 roku. Obok Polaków porozumienie o zakupie i utrzymaniu trzech ciężkich transportowców podpisały Stany Zjednoczone, Węgry, Bułgaria, Estonia, Litwa, Holandia, Rumunia i Słowenia oraz Finlandia i Szwecja.

W Skrzydle Ciężkiego Transportu w bazie Papa na Węgrzech służy ponad 100 osób, w większości Amerykanie. Piloci wykonują loty od pięciu lat. C-17 z Papy w powietrzu spędziły już ponad 14 tysięcy godzin, przewożąc ponad 44 tys. ton ładunków i ponad 57 tys. pasażerów. Polska swoich żołnierzy w ramach programu SAC wysyła na trzyletnie kontrakty (z możliwością przedłużenia o rok).

Magdalena Kowalska-Sendek
autor zdjęć: kpt. Marek Bracławski

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony