Przejdź do treści
Źródło artykułu

MSPO 2016 – nagrody za drony

Od 1997 roku podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach najbardziej innowacyjne produkty zbrojeniowe są wyróżniane nagrodami Defender. W tym roku podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach przyznano nagrody Defender dziesięciu produktom.

Jednym z nich jest bezzałogowiec Łoś, który na targach zbrojeniowych w Kielcach miał premierę. Spędza on w powietrzu nawet 18 godzin.

Bezzałogowy system powietrzny Łoś zbudowali inżynierowie ze spółki Flytronic. Konstrukcja pierwszy raz została zaprezentowana publicznie właśnie w Kielcach. Jest to dron taktyczny krótkiego zasięgu, co oznacza, że może się oddalić od operatora maksymalnie o kilkadziesiąt kilometrów.

Łoś waży 85 kg, ma skrzydła o rozpiętości prawie 6,5 m i liczy sobie nieco ponad 3 m długości. Bezzałogowiec może spędzić w powietrzu aż 18 godzin. – W tym czasie może wykonywać zarówno zadania rozpoznawcze, jak i bojowe. Można go uzbroić na przykład w opracowane przez naszą firmę bomby szybujące Sting – podkreślał Piotr Wojciechowski, prezes WB Electronics, podczas prezentacji maszyny zorganizowanej dla delegacji z Ministerstwa Obrony Narodowej. Wyposażony w dwa silnik spalinowe Łoś startuje z rampy, a ponieważ nie ma ani systemu spadochronowego, ani kół lub płóz, to ląduje na podwoziu. To dość ryzykowny manewr, dlatego też głowica optoelektroniczna, w jaką jest wyposażony dron (w wersji rozpoznawczej), jest automatycznie chowana w jego kadłubie.

Produkty firmy Flytronic są już w wyposażeniu naszej armii. Niewielki rozpoznawczy bezzałogowy statek powietrzny FlyEye, z którego korzystają m.in. rodzimi artylerzyści, powstał właśnie w gliwickiej spółce.

Nagroda ministra obrony narodowej

Podczas kieleckich targów swoje wyróżnienie przyznał także minister obrony narodowej. Antoni Macierewicz nagrodził Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia z Zielonki za bezzałogowy nosiciel głowicy GK-1/GO-1 pionowego startu o kryptonimie „DragonFly”.

Doktor Eugeniusz Milewski, zastępca dyrektora WITU z Zielonki podkreśla, że niewielki czterowirnikowy dron pionowego startu i lądowania jest uzupełnieniem opracowanych przez Instytut niewielkich głowic bojowych. Bezzałogowiec jest ich nośnikiem. – Żołnierz operujący „DragonFly” naprowadza bezzałogowiec na cel, a gdy dron znajdzie się w odpowiedniej odległości, dokonuje nim samobójczego dla maszyny ataku – opowiada Eugeniusz Milewski.


(fot. Jarosław Wiśniewski)

„DragonFly” może spędzić w powietrzu około 20 minut i nie może się oddalić od operatora bardziej niż 10 km. Można go uzbroić nie tylko w głowicę odłamkowo-burzącą i termobaryczną, którymi zwalcza się nieprzyjacielską piechotę, lecz także w pociski kumulacyjno-odłamkowe. – Dzięki temu, że „DragonFly” atakuje od góry, przy przebijalności pancerza na poziomie 150–200 RHA możemy nim zwalczać niemal wszystkie czołgi na świecie – podkreśla Milewski.

Na razie nie wiadomo, czy nowoczesny bezzałogowiec ma szansę znaleźć się w wyposażeniu polskiej armii. Decyzja szefa MON-u o wyróżnieniu produktu wskazuje jednak na to, że budzi on zainteresowanie wojska.

W ubiegłym roku nagrodę szefa MON zdobył Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych za „symulator proceduralno-diagnostyczny przeciwlotniczego zestawu rakietowego w technologii wirtualnej, z elementami poszerzonej rzeczywistości”.

KW

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony