List Czytelnika: "O podlaskiej i białostockiej niemocy lotniskowej..."
Niniejszym publikujemy list otwarty Tadeusza Rutkowskiego, pilota szybowcowego, zawodowego samolotowego, inżyniera mechanika, obecnie na emeryturze, odnoszący się do 35 lat prób zbudowania w Białymstoku lotniska regionalnego.
List otwarty: O Podlaskiej i białostockiej niemocy lotniskowej
Na początku marca, konkretnie 7, byłem na dwóch konferencjach prasowych: pierwsza organizowana przez prezydenta miasta i marszałka województwa z PO w Urzędzie Marszałkowskim na Skłodowskiej i druga koło lotniska Krywlany, organizowana przez byłego marszałka województwa z PiS. Obie konferencje były bliźniaczo podobne tylko przeciwnie. Obie strony obwiniały się z powodu „braku lotniska komunikacyjnego dla Białegostoku i województwa”.
„Walka” o lotnisko trwa już bez mała 35 lat, a zaczęła się na poważnie po wizycie papieża w Białymstoku. W tym czasie prezydentem Białegostoku był Lech Rutkowski (nie mój krewny, zbieżność nazwisk), a jego zastępczynią Ewa Bończak Kucharczyk. Oboje Państwo prezydentostwo byli za modernizacją Krywlan do funkcji lotniska komunikacyjnego regionalnego. Powstała na zlecenie miasta ekspertyza zrobiona przez warszawską firmę „POLCONSULT” w pełni potwierdzała możliwość modernizacji Krywlan. To był wrzesień 1993 r. Nadszedł rok 1994. Wybory samorządowe. Zostałem wówczas radnym Rady Miejskiej Białegostoku. Prezydentem w tym czasie został dr Andrzej Lussa z Porozumienia Centrum braci Kaczyńskich.
Natychmiast nawiązałem dobre kontakty z Panem prezydentem. Okazał się człowiekiem z otwartą głową, chwytającym w lot argumenty. Rozmawiałem z Nim wiele razy o modernizacji lotniska. W tym czasie narodziła się nowa „idea” lotniska. Wymyślono nową lokalizację Topolany – Potoka bo tam teren w 90% we władaniu skarbu państwa i w związku z tym nie było trzeba nikogo wywłaszczać i nie byłoby protestów. Ta lokalizacja to była kompletna paranoja: szczere pole bez żadnej infrastruktury, tuż przy granicy z Białorusią i w dodatku daleko dla wszystkich z Suwałk, Łomży, a także z Białegostoku. Ludziom, którzy cokolwiek wiedzieli o lotnictwie ręce opadały. Ale sprawa trwała bo w tej sytuacji lotnisko Krywlany można by przeznaczyć na zabudowę mieszkaniową, a przede wszystkim na budowę kościoła bo miejsce to „zostało uświęcone wizytą papieża”.
Korzystając z układów koleżeńskich na lotnisku wraz z kierownikiem Zespołu Lotnictwa Sanitarnego, Mikołajem Andruszkiewiczem, zorganizowaliśmy „wycieczkę” śmigłowcem, na którą zaprosiłem Pana prezydenta Andrzeja Lussę i jego zastępcę Krzysztofa Jurgiela. Była to wczesna wiosna 1995 r. Polecieliśmy zobaczyć lotnisko Krywlany z góry i jego usytuowanie względem miasta i teren „lotniska” Topolany – Potoka. Po tej wycieczce prezydent uznał, że ta nowa lokalizacja to kompletny absurd i jedynym rozsądnym wyjściem jest modernizacja Krywlan. Było pięknie, ale 13 kwietnia tego roku prezydent zmarł nagle będąc w pracy czyli w Urzędzie Miasta. Odczułem to jako osobistą tragedię.
Następcą prezydenta Lussy został Krzysztof Jurgiel. W 1995 r. zostałem Prezesem Zarządu Aeroklubu Białostockiego. Wykorzystując swoją pozycję radnego oraz przyjaźń ze Zbigniewem Krzywickim (św. pamięci), który też był radnym i pilotem, zapraszaliśmy wielokrotnie prezydenta Krzysztofa Jurgiela do Aeroklubu przekonując Go do idei modernizacji Krywlan. Osobiście wielokrotnie latałem z prezydentem, a raz nawet z prezydentem i arcybiskupem Stanisławem Szymeckim (św. pamięci). I wydawało się, że sprawa lotniska idzie w dobrym kierunku. Prezydent Krzysztof Jurgiel został posłem PiS, a jego następcą Ryszard Tur. Starania o lotnisko zaczęły się jakby od początku.
W międzyczasie inny były marszałek województwa (o którym nie wspomnę bo jest moim sąsiadem) przyznane przez unię fundusze na lotnisko wydał na drogi. Tys piknie jakby powiedział baca z Podhala...
Prezydent Tur był za Krywlanami, ale miał zastępcę Bogusława Dębskiego, który był zdecydowanym zwolennikiem Topolan i sprawa się skomplikowała. Korzystając z kontaktów lotniczych zaproponowałem prezydentowi wycieczkę do Szczytna, gdzie blisko w Szymanach było lotnisko wojskowe, które modernizowano do funkcji lotniska komunikacyjnego. Udało się! Wycieczka odbyła się wiosną 2001 r. i wnioski były jasne…TYLKO KRYWLANY!!!
Moja druga kadencja w Radzie Miasta skończyła się w 2002 r. i marzenia o lotnisku też.
W roku 2006 wybory samorządowe. Prezydentem został Tadeusz Truskolaski. Już w czasie kampanii wyborczej rozmawiałem z panem Truskolaskim jeszcze jako kandydatem na prezydenta w czasie obchodów 60 lecia Aeroklubu Białostockiego. Był za Krywlanami, tak zresztą jak wszyscy inni kandydaci. W roku 2008 na skutek różnych działań zostałem doradcą prezydenta d/s organizacji komunikacji lotniczej w Białymstoku. Przedstawiłem prezydentowi konkretny plan modernizacji Krywlan. Wpadłem na pomysł, żeby w topografię Krywlan wkleić lotnisko Katowice – Pyrzowice.
Wyglądało to świetnie. Droga startowa 2500 m z możliwością rozbudowy do 3200 m, która przecinała ul. Mickiewicza, a ulica tunelem pod drogą startową. Kopiec papieski „wmontowany” w infrastrukturę lotniskową, port lotniczy, a także bocznica kolejowa po południowej stronie lotniska. Miejsce na działalność aeroklubową szkoleniową i sportową, gospodarczą i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Także na lotnictwo Policji i Straży Granicznej. Cóś pinknego”, jak mówią w Białymstoku.
Ale prezydent Truskolaski miał zastępcę Adama Polińskiego, który wiedział wszystko lepiej. Doradcą byłem przez 15 miesięcy. A potem zlokalizowano Filię Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Suwałkach tam gdzie zlokalizowano, jakby innego miejsca nie było. Ograbiono lotnisko z terenu, słowem ograniczono możliwości modernizacji o 50%.
Zbudowano za to drogę startową o długości 1350 m wraz z drogą kołowania i płytą lotniskową. Tą drogę, a konkretnie kierunek musiał wymyślić ignorant lotniczy albo sabotażysta bo, żeby ją w pełni użytkować trzeba wyciąć las po stronie zachodniej i wschodniej, a przedłużenie osi pasa na zachód wychodzi prościutko na skrzyżowanie pod jednostką wojskową (ul. Wiadukt) tuż obok zbudowanych niedawno bloków mieszkalnych, a na wschód nad częścią Dojlid Górnych. Rekord świata głupoty.
Na początku roku 2016, zaraz po przejęciu władzy przez PiS, do Białegostoku przybył Prezes. Na spotkaniu z członkami partii zapytany o możliwość budowy lotniska komunikacyjnego na Podlasiu powiedział krótko: żadnego lotniska nie będzie bo będzie CPK. I PiSowcy zamknęli buzi „w tym temacie” i przez 8 lat nic do przodu nie ruszyło.
To co napisałem to jest telegraficzny skrót tych prawie 35 lat. Pisałem jak pamiętam bez posługiwania się dokumentami czyli z głowy znaczy z niczego. I to jest bardzo smutne. Fotografia bylejakości, ignorancji, głupoty, a konkretnie kogo, wymyślcie sami.
Ostatnio marszałek województwa ogłosił, że Krywlany będą lotniskiem lokalnym. O lotnisku regionalnym nic nie wiadomo. Sugeruję, żeby to lotnisko zlokalizować na Saharze. Miejsca dużo, brak przeszkód lotniczych, wielbłądy nie będą protestować a dolot do lotniska z Radomia bo do Afryki bliżej.
P.S. A Białystok przez te 35 lat stał się prześlicznym miastem, tyle, że nic z tego nie wynika. Zwykłem porównywać Nasze Miasto do prześlicznej śliczności panienki na wydaniu, która jest jak zaznaczyłem prześliczna, ale za to bardzo biedna i niezbyt mądra (z powodu władz) i stąd trudności w znalezieniu partnera. A miasto się z wolna wyludnia. I to by było na tyle.
Tadeusz Rutkowski
pilot szybowcowy, zawodowy samolotowy
inżynier mechanik, na emeryturze
Przypis Redakcji: Publikowany artykuł jest prywatną opinią jego autora



Komentarze