Przejdź do treści
Latające wsparcie/ fot. ppor. Katarzyna Szal
Źródło artykułu

Latające wsparcie

Pilotują samolot, ale nie są pilotami; zajmują się obsługą techniczną, a nie pracują w wielkich hangarach. Mowa o zespole mini BSR Orbiter.

Podczas misji w Afganistanie ich zespół wspiera grupy bojowe w ich bezpośrednim działaniu, prowadząc rozpoznanie obrazowe z powietrza. Do tego używają bezzałogowych środków rozpoznawczych (BSR) Orbiter. Klucz mini BSR Orbiter, którego macierzystą jednostką jest Dywizjon Rozpoznania Powietrznego z Mirosławca, podzielony jest na dwie obsługi stacjonujące w polskich bazach: Ghazni i Waghez.

Ich zadanie zarówno w kraju, jak i na misji nie zmienia się: wspieranie poddziałów przez dostarczanie im informacji z rozpoznania powietrznego. „Użycie BSR umożliwia efektywne prowadzenie rozpoznania, dozorowania obszaru, wskazywania celów oraz ocenę skutków uderzeń ogniowych w dzień i w nocy w różnych warunkach atmosferycznych, przez co wiedza dowódcy w momencie działania jest bardziej kompleksowa i pozwala mu na szybsze orientowanie się w sytuacji i podjęcie działań” – wyjaśnia kapitan Leszek Krywiak, dowódca pododdziału mini BSR w Afganistanie. „Najczęściej prowadzimy obserwację i dozorowanie wyznaczonych miejsc. Sprawdzamy tzw. hot spoty, tj. rejony skąd prowadzone są ostrzały lub miejsca prawdopodobnego podkładania IED jak np. przepusty. (…) Wyjeżdżamy z plutonami na patrole, operacje, gdzie z powietrza bezpośrednio wspieramy działające w rejonie pododdziały, dając rozpoznanie o ruchach przeciwnika i sytuacji w rejonie działania” – kontynuuje kapitan Krywiak.

Orbitery są przeznaczone do wykonania swojego zadania praktycznie w każdych warunkach klimatycznych. „Tutaj w Afganistanie mamy zupełnie inny klimat. Korzystniej niż w Polsce na sprzęt działa suche powietrze, ale silne i nagłe wiatry, burze piaskowe oraz górzysty teren znacznie utrudniają sterowanie samolotem” – mówi sierżant Andrzej Zmitrowicz, dowódca 2 obsługi. Przy wykonywaniu lotów uczestniczy cała obsługa. Każdy z jej czterech członków ma swoje określone zadnie. Dowódca obsługi ze starszym operatorem przygotowują stację naziemną kontroli kierowania oraz utrzymują kontakt radiowy z bazą. Dwaj technicy w tym momencie rozkładają platformę powietrzną do startu i to tylko oni mają fizyczny kontakt z Orbiterem podczas jego wystrzelenia z dwuszynowej wyrzutni. Później tylko odliczanie i zdalnie samolot jest odpalany w przestrzeń powietrzną. „Po wykonaniu lotu GPS zamontowany na Orbiterze wskazuje miejsce lądowania, system wyłącza silnik samolotu, a następnie platforma opada na spadochronie. Na lądowanie jest potrzebne około 200 na 200 m spokojnego, równego terenu, aby nie uszkodzić kamery, kiedy dron zetknie się z ziemią” – wyjaśnia plutonowy Józef Kwiatkowski

W Afganistanie zespół nie może narzekać na brak zajęć. Podczas XI zmiany wykonali aż 300 lotów rozpoznawczych zarówno w dzień jak i w nocy. Loty trwają zazwyczaj od 1 – 1,5 godziny, a 8 kilogramowa kamera filmuje w kolorze (w dzień) z wysokości koło 500 m. „Mini samolot” jest w stanie dostarczyć informacji nawet z miejsca oddalonego o 15 kilometrów, oczywiście wszystko zależy od warunków pogodowych. „W Afganistanie ograniczamy się do odległości około 10 km ze względu na warunki klimatyczne i atmosferyczne. Nad górami musimy liczyć się ze zmiennymi wiatrami, a co za tym idzie szybsze zużycie baterii i przez to krótszy czas lotu” – tłumaczy młodszy chorąży sztabowy Robert Kozłowski „Koziołek”, technik klucza.

Podczas działania wojsk w nieznanym terenie rozpoznanie obrazowe w czasie rzeczywistym zapewnia elastyczne reagowanie na zmieniającą się sytuację, a tym samym daje większe bezpieczeństwo znajdującym się tam żołnierzom.

ppor. Katarzyna Szal
 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony