Przejdź do treści
Źródło artykułu

Kto marzy o Ryanairze?

Każdy samorząd wojewódzki chce mieć u siebie Ryanaira. Nawet jeśli jego obecność w regionie oznacza milionowe dopłaty z pieniędzy publicznych. Prezes irlandzkiej lini O'Leary pomylił się deklarując, że za kilka lat to on będzie tutaj dyktował warunki. On już to robi. A urzędnicy, którzy już porwali się z motyką na słońce – muszą sprostać jego, coraz większym, wymaganiom. Tylko po to, żeby wybudowane z publicznych pieniędzy lotnisko nie stało puste.

Obecnie udział Ryanair w polskim rynku transportu lotniczego sięga około 30 proc. Ale w najbliższych 5 latach linia chce sięgnąć 50 proc. rynku. To bardzo ambitny plan. I co najmniej trzy przesłanki wskazują, że jego realizacja może się udać. Po pierwsze Irlandczyk dużo inwestuje. W kwietniu tego roku linia podpisała umowę na zakup 175 maszyn nowej generacji. Do 2019 roku we flocie Ryanaira będzie więc latało ponad 400 samolotów. To potężna flota, która będzie gotowa konkurować o pasażerów z każdego zakątka naszego kraju. I nie tylko z innymi przewoźnikami lotniczymi – ale również z Pendolino. Zapewne ze trzy lata miną, zanim skończą sie newralgiczne remonty kolejowej infrastruktury – i superszybki pociąg będzie w stanie jeździć z satysfakcjonującą dla podróżnego prędkością.

Póki co można powiedzieć, że irlandzką linię uskrzydla słabość polskiej kolei. Ten wyścig Ryanaira z Pendolino właśnie się zaczął. Irlandczyk wypuścił ostatnio sporo biletów na trasach krajowych za... 19 zł. Najtańszy bilet w Pendolino będzie ponad dwa razy droższy. Sytuację ratuje jedynie fakt, że pociąg zatrzymuje się w centrum miasta. A z lotniska trzeba dojechać. W przypadku Modlina – to godzina drogi do stolicy.

Cały artykuł można przeczytać na stronie: www.rynekinfrastruktury.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony