Przejdź do treści
PZL M18 Dromader na lotnisku w Zegrzu Pomorskim (fot. Przemysław Wiśniewski)
Źródło artykułu

Koszalin bez samolotów gaśniczych – czy grożą tam pożary?

Niniejszym zamieszczamy apel Przemysława Wiśniewskiego dot. uratowania istnienia lotniska w Zegrzu Pomorskim i  przywrócenia do pracy bazy samolotów gaśniczych w Koszalinie.

Koszalin bez samolotów gaśniczych – czy grożą nam pożary?

W lasach mamy już trzeci stopień zagrożenia pożarowego, jest sucho i słonecznie. Pożary to teraz kwestia czasu.

Tymczasem w od tego roku na lotnisku w Zegrzu Pomorskim nie stacjonuje już żaden samolot gaśniczy Dromader. Samoloty gaśnicze były tam od lat i skutecznie zwalczały duże pożary łąk i lasów na naszego rejonu.

Na skutek nieprzychylnych działań władz miasta, gminy Świeszyno i strony wojskowej w tym roku nie było możliwości podpisania umowy na stacjonowanie tych samolotów na lotnisku w Zegrzu Pomorskim. Aktualnie lotnisko zostało przekazane do Agencji Mienia Wojskowego a Aeroklub Koszaliński, czyli podmiot który zbudował bazę i infrastrukturę dla samolotów gaśniczy został praktycznie wyrzucony z lotniska. Baza i sprzęt gotowy od zapewnienia bezpieczeństwa pożarowego regionu niszczeje.

Samo lądowisko zostanie też zapewne zniszczone, co na zawsze zaprzepaści możliwość wykonywania małych operacji lotniczych z okolic Koszalina. Takimi “małymi operacjami” są na przykład transporty medyczne samolotami daleko zasięgowymi LPR i innych firm, loty gaśnicze oraz loty na potrzeby biznesowe, regularnie wykonywane z Zegrza Pomorskiego.

Na obecną chwilę najbliższy samolot gaśniczy znajduje się w bazie w miejscowości Rytel, co jest jakieś 40 minut lotu od Koszalina więc w razie dużego pożaru pierwszy zrzut wody będzie możliwy po niespełna godzinie od zadysponowaniu samolotu, samolot musi wtedy wrócić do bazy po wodę i paliwo więc kolejny zrzut odbędzie się za minimum 1,5 godziny!

Dotychczas zrzuty z bazy w Zegrzu Pomorskim odbywały się co ok. 15 minut co pozwalało przeprowadzać skuteczne akcje gaśnicze.

Faktem jest, że w miejscowości Kołacz stacjonuje śmigłowiec gaśniczy jednak zabiera od małą ilość wody (Dromader zabiera ok 2000l) i jest skuteczny tylko w wlace z małymi, miejscowymi pożarami.

Jest jeszcze szansa, żeby uratować istnienie lotniska i jeszcze w tym roku przywrócić do pracy bazę samolotów w Koszalinie – czy ktoś obudzi się na czas i podpisze z Aeroklubem stosowną umowę, co obiecał kilka miesięcy wcześniej pan Prezydent Jedliński czy poczekamy aż spali się nam góra Chełmska lub inne okoliczne lasy?

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony