Przejdź do treści
Źródło artykułu

Klątwa gospodarza - kulisy 12 serii FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu

Zapraszamy do lektury artykułu "Klątwa gospodarza" autorstwa Sebastiana Kawy, który przybliża kulisy zakończonych 31 maja w Nowym Targu wyścigów szybowcowych 12 serii FAI Sailplane Grand Prix.


Na pierwszych mistrzostwach Grand Prix w Nowej Zelandii, wspaniale latający rok wcześniej w zawodach treningowych Ben Flewet zdobył dopiero brązowy medal. Zawsze będziemy pamiętali jak na treningach do zawodów pokazywał nam ścieżki wzdłuż nowozelandzkich fal. W Chile w 2010 roku Rene Vidal  w miażdżący sposób wygrał Puchar Andów tydzień przed 3 Mistrzostwami Świata Grand Prix. Pokazał nam wiele sposobów na wydostanie się z zakamarków onieśmielających swoją potęgą górskich dolin i potężnych skalnych ścian. 

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Tydzień później latając w konkurencji z tymi samymi zawodnikami nie zdobył żadnego punktowanego miejsca. Latał bardzo odważnie z przodu, dbając o to by organizacja zawodów była płynna, by konkurencje rozgrywały się skutecznie ale sam na tym przegrywał. Niestety dopadło to również i mnie, klątwa gospodarza. Nowy szybowiec, prototyp i uwaga skupiona na tym, by nie było problemów na trasach – skończyły się dla mnie 3 miejscem. 

Jak to ktoś podkreślił, zasady GP są brutalnie proste. Kto przyleci pierwszy, nawet o sekundę na mecie, ten wygrywa i prowadzenie wyścigu w sytuacji gdy wszyscy widza na ekranie gdzie jest lider jest proszeniem się o przegraną. Niestety, zbyt wiele razy chciałem coś udowodnić 🙂

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Zawody w Nowym Targu miały wiele organizacyjnych problemów. W zeszłym roku nie odbyły się z powodu proceduralnych niedociągnięć i braku zgody IGC oraz SGP TEAM, a w tym roku po zmianie zarządu aeroklubu jeszcze dwa tygodnie przed zawodami można było usłyszeć plotki o tym, że zawody będą odwołane.  

Na szczęście członkowie klubu się zorganizowali i zawody się odbyły. I trzeba przyznać że jak na pierwszy raz, i jak na klub który raczej ma więcej pilotów samolotowych niż szybowników oraz którzy nie spotkali się z organizacją takich zawodów nigdy wcześniej, całkiem zgrabnie im to wyszło. Mnie zależało głównie na stronie sportowej tego przedsięwzięcia, na sensownych trasach, punktach zwrotnych, przestrzeni do latania i na tym, by wykorzystać każą pogodę. I to się udało. 

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Zawody były bardzo długie i tylko jeden dzień, pierwszy, nie udał się z powodu niewielkiego spóźnienia ze startami. Piloci którzy startowali z pierwszych linii oblecieli trasę treningowo, reszta została pod ciemnym zachmurzonym niebem na ziemi.  Ale ostatecznie, zawody są po to by zakwalifikować najlepszych pilotów z danego rejonu do finałów. I tak się stało, wygrał bardzo zasłużenie Staszek Biela z Aeroklubu Nowy Targ a drugi był bardzo odważnie latający Gintas Zube z Litwy. 

Mnie przypadło trzecie miejsce, ale ponieważ w ostatniej konkurencji, której trasę sam sobie wymyśliłem, zostałem pierwszym pilotem który przetestował Dianę 4 lądując w terenie przygodnym pod górą Klak, nie zdążyłem odebrać ciupagi za trzecie miejsce na podium. Z pola wróciliśmy w środku nocy. Nie było nikogo by mnie zastąpić, więc zostało puste miejsce na podium. 

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Ostatnia konkurencja była bardzo trudna. Przez 2 godziny zastanawialiśmy się śledząc różne prognozy pogody, którędy posłać wyścig bo chodziło o to, by konkurencja nie była zbyt krótka, a przez to bardzo loteryjna w takiej pogodzie, a przy tym by nie przesadzić bo jeżeli 10 zawodników nie ukończy trasy, to konkurencja jest nieważna. 

Trzeba było znaleźć złoty środek. Ostatecznie było to 300km z nadzieją, że uda się odsunąć zawodników od lejących deszczem chmur na północ i na zachód.

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Prognozy były dość optymistyczne ale ostatecznie nie doszacowały napływu wilgoci która za bardzo przesłaniała niebo. Nie do końca udało się znaleźć słoneczną przestrzeń z dobrymi warunkami i tym bardziej należy pochwalić Staszka, który wytrzymał presję, spokojnie utrzymał się w czołówce grupy i razem z Gintasem Zube osiągnął linie mety przed resztą zawodników. 

Tą ostatnią konkurencją obaj postawili kropkę nad i dowodząc, że nie ma żadnych wątpliwości kto był na tych zawodach najlepszy. 

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Zawody miały swoje problemy, gównie z powodu nadmiaru deszczu i co za tym idzie rozmiękłego lotniska. Ale po raz pierwszy byliśmy świadkami nowoczesnych zawodów, od razu bardzo udanych w najpiękniejszym zakątku Polski pod naszymi najpiękniejszymi górami.  

Trasy wymyślone podczas zawodów staną się już trasami klasycznymi, standardowymi. Procedury, z których wiele było dość nowatorskich staną się już dobrym przykładem na przyszłość. 

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

I przede wszystkim opieka członków klubu którzy zgodnie pomagali wyciągać zakopane w błocie samochody i szybowce, pracowali podpychając zalane woda szybowce na wagę i robili to  wielkim zaangażowaniem – stanie się legendą. Przy tym dobre tradycje góralskiej gościnności sprawiały, że do szybowca nikt nie wsiadał głodny. 

Dobra energia udzielała się też zawodnikom i gdy Aneta znalazła rano swój szybowiec z awarią koła nie trzeba było długo czekać by od razu konkurenci  pomagali w naprawie.
 

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Lataliśmy przy różnej pogodzie w każdym kierunku, na równiny, w Beskidy od Czech po Tarnów, nad Spisz i w Niżne Tatry. Zdarzyła się nawet konkurencja w której prawie nikt nie przeciął prawidłowo linii mety zaliczając dość emocjonujące lądowanie z prostej, któremu towarzyszy regulaminowe  5 minut  kary – po tym doświadczeniu wiemy już jak to wygląda w praktyce, a nie tylko w teorii regulaminowej.

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Oficjalny trening przed zawodami niestety trzeba było odwołać z powodu fatalnej pogody i wielu zawodników przyjechało przez to dopiero na ostatnie godziny badania technicznego szybowców, a ważenie odbywało się do późnych godzin wieczornych w strugach deszczu. Do zawodów wszyscy piloci przystąpili więc bez treningu, a niektórzy z nich z terenem zapoznawali się dopiero w trakcie pierwszych konkurencji.

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

Zapowiadało się źle, z powodu złej pogody a udało się rozegrać wspaniałe zawody. Trzymam kciuki by znów można było tu kiedyś przyjechać i życzę Nowotarżanom organizacji Mistrzostw Świata.

FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, fot_Sebastian Kawa

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony