Przejdź do treści
Blog Sebastiana Kawy
Źródło artykułu

Blog Sebastiana Kawy: Między pedofilią, a prostytucją

Działania zmierzające do zrealizowania pionierskiej wyprawy Sebastiana w Himalaje pobudził wyobraźnię wielu ludzi, oraz żywe zainteresowanie telewizji, radia, prasy. To ożywienie sprawiło, że ostatnio szybownictwo stało się niezwykle nośnym tematem i lokuje się w szczycie rankingu popularności tematyki medialnej na drugim miejscu – między pedofilią a prostytucją. Trochę szokuje takie zestawienie, ale wziętość hasła świadczy o tym, iż ludzie zdają sobie sprawę z tego jak trudnym wyzwaniem jest latanie bez silnika wśród skalnych olbrzymów Dachu Świata.            

Bitwa polsko – niemiecka
Dziennikarze wiedzą jak uprawiać swój zawód, więc dodano ostatnio w temacie element rywalizacji Sebastiana z Ohlmannem, a Gazeta Wyborcza w świetnym artykule nadała temu wymiar polsko- niemieckiej bitwy o Himalaje.  

Fakty są trochę inne. Gdyby nie Niemcy nie byłoby tej wyprawy. Swego czasu Napoleon zwrócił się z oburzeniem do witających go przedstawicieli  władz miasta: -Dlaczego nie było salutu armatniego? Burmistrz odpowiedział – Są cztery powody. Po pierwsze nie mamy armat… Dziękuję wystarczy – rzekł Napoleon. My też mieliśmy cztery powody, dla których nie mogliśmy nawet realnie myśleć o spełnieniu marzenia  o lataniu  nad  w Nepalu. Nie mieliśmy armat, bo w Polsce nie było szybowca zdolnego do samodzielnego startu, nie mieliśmy pieniędzy, nie było wsparcia dla projektu, nie mieliśmy dostatecznego rozeznania frontu działania. Dopiero we wrześniu okazało się, że Niemiec Jens KrÖger jest skłonny pożyczyć Sebastianowi ASH 25MI z silnikiem startowym, a gdy podjęliśmy działania organizacyjne firma Schleicher podarowała worek części zapasowych do szybowca.                                                                                                                                      
Rywalizacja
Prawdziwa rywalizacja to bezpośrednie zmagania gladiatorów na arenie, czyli w mistrzostwach Europy, lub świata. Tu Sebastian od paru już lat wypada nie najgorzej. Przedsięwzięcie latania w tych gigantycznych górach jest na tyle trudne, że nie trzeba,a nawet nie wolno, okraszać go elementami wyścigów. Być może za sprawą tych wypraw Himalaje staną się nową Mekką szybownictwa.Jak chodzi o porównania, to projekty Ohlmanna i Sebastiana są bardzo odmienne. Mountain Wave Projekt jest wielkim programem przygotowywanym od czterech lat przez duży zespół ludzi, przy bogatym i wielostronnym wsparciu państwa, oraz  różnych instytucji, zaś nasz jest improwizacją realizowaną przez kilkuosobowy zespół entuzjastów, który samoistnie powstał zaledwie miesiąc temu. Choć startowaliśmy z gołymi rekami i bez przysłowiowego grosza, gdyby nie błędy przewoźnika, szybowiec byłby już w Himalajach. MWP to projekt badawczy, którego głównym celem jest fotografowanie lodowców, oraz badanie zjawisk dynamicznych atmosfery występujących na dużych wysokościach.                                                                                                                                                    
Natomiast zamysł Sebastiana opiera się głównie na badaniu warunków terenowych i atmosferycznych w aspekcie możliwości latania szybowcowego, wyszukania nowej areny zawodów. Będzie więc latał niżej w bezpośrednim sąsiedztwie skał, przy wykorzystaniu klasycznych prądów konwekcyjnych, termiki skalnej, prądów zboczowych, a tylko czasem fali. Zainteresowanie programem i wynikami pomiarów wykonywanych podczas lotów Sebastiana zgłaszał profesor Hamilton z N.Jorku, oraz meteorolodzy z Uniwersytetu w Katmandu.

Narzędzia
Mountain Wave Project będzie realizowany w oparciu o dwa doskonałe, nawiasem mówiąc budowane w pobliżu Bielska Białej,  motoszybowce Stemme S10. Zostały one specjalnie wyposażone i przygotowane do lotów wysokościowych. Zasięg 1700 km tej wyrafinowanej maszyny z mocnym silnikiem pozwala na „samolotowy” lot do dowolnego miejsca w Nepalu i bezpieczny powrót. Wyróżnikiem jest także to, że przy bardzo niskich temperaturach nawet po wyłączeni silnika  tej maszyn można utrzymywać go w pełnej gotowości do pracy, bo jest on schowany wewnątrz kadłuba i może być podgrzany na wolnych obrotach. Cykl uruchomienia silnika trwa 3- 4 sekundy, a śmigło jest schowane pod kopułką w dziobie kadłuba i otwiera się samoistnie pod wpływem sił odśrodkowych przy odpowiednich obrotach silnika.

Z kolei ASH 25 udostępniony Sebastianowi jest seryjnym szybowcem ze standardowym wyposażeniem. Jedynym dodatkowym ekwipunkiem są niewielkie butle z tlenem, pulsoksymetry do oceny utlenowania krwi, transponder, oraz rejestrator parametrów lotu i atmosfery. O silniku startowym, niezbędnym w Nepalu z braku samolotów holujących, trzeba w tym szybowcu zapomnieć po wychłodzeniu poniżej minus 10° C . Nie da się go wtedy odpalić. Ponadto dla uruchomienia napędu trzeba wystawić z kadłuba duży pylon ze śmigłem, wiec przy spadku pojemności akumulatora w niskich temperaturach mechanizm wysuwania i składania tej kolumny może zawieść. Lot z tak wielkim hamulcem aerodynamicznym, zmniejszającym ponad trzykrotnie doskonałość szybowca, to w warunkach górskich niemal murowana katastrofa.

Każdy z zespołów ma trudne zadania i wiele problemów, toteż życzmy wszystkim najlepszej pomyślności.

Tomasz Kawa

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony