Przejdź do treści
Bezpieczeństwo ruchu lotniczego na polskim niebie? Przed nami wiele do zrobienia (fot. Rynek Infrastruktury)
Źródło artykułu

Bezpieczeństwo ruchu lotniczego na polskim niebie? Przed nami wiele do zrobienia

Jest wiele problemów, z którymi osoby odpowiadające za bezpieczeństwo na polskim niebie muszą się zmierzyć. Doskwierają m.in. brak odpowiedniej liczby kontrolerów, mizerny poziom inwestycji w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) czy niedorozwój lotniskowej infrastruktury. O tych kwestiach mówiono w poniedziałek podczas konferencji ZDG TOR „Bezpieczeństwo ruchu lotniczego”. Jej uczestnicy podkreślali, że mimo tych kłopotów pasażerowie są bezpieczni.

– Jesteśmy, jako kontrolerzy ruchu lotniczego, wychowani w duchu dbania o bezpieczeństwo. To esencja tego zawodu i mamy to w głowach. Ale w obecnej perspektywie ta praca staje się męcząca i wyczerpująca. Wykańczają nas braki kadrowe, nadgodziny – utyskiwał podczas debaty dotyczącej pomysłów na zagwarantowanie bezpieczeństwa ruchu lotniczego w Polsce Hubert Adamczyk, wiceprzewodniczący zarządu Związku Kontrolerów Ruchu Lotniczego. Kontrolerzy wskazują na szereg problemów, które sprawiają, że ich praca jest mniej efektywna. Jednym z największych są właśnie braki kadrowe czy fakt, że nauka pracy na nowym systemie Pegasus, wdrożonym w ubiegłym roku, odbywała się na żywym organizmie, bez możliwości wcześniejszego treningu na symulatorze.

Polskie niebo jest bezpieczne?

Z Adamczykiem nie zgodził się jednak Mariusz Krzyżanowski, dyrektor biura zarządzania bezpieczeństwem ruchu lotniczego i jakości usług, PAŻP: – Raporty bezpieczeństwa, które przygotowujemy nie potwierdzają, że jest aż tak strasznie, jak to zostało przedstawione. Przez cały czas szkolimy nowych kontrolerów ale pamiętajmy, że mówimy o osobach, które muszą spełniać bardzo wyśrubowane wymagania. Tylko garstka z aplikujących osób przechodzi ostrą selekcję. Tak jest na całym świecie – wyjaśniał przedstawiciel PAŻP. Jego zdaniem agencja ma pewne problemy, ale jest na dobrej drodze, by je przezwyciężyć. – W przyszłym roku, kiedy spotkamy się na podobnej konferencji, będziemy mogli pochwalić się imponującymi wynikami. Cały czas pracujemy nad udoskonaleniem naszych usług – obiecał Zbigniew Sałek, doradca prezesa zarządu PAŻP.

Agencja planuje m.in. odświeżenie istniejących urządzeń technicznych, która ma się zakończyć do 2020 roku. Te plany nie uspokajają jednak zarządzających polskimi lotniskami.

– My, jako lotniska, zachęcamy, tworzymy warunki, przygotowujemy infrastrukturę lotniskową tak, aby ludzie nie bali się latać. A PAŻP serwuje nam poważny pasztet. Ten problem musi zostać rozwiązany w ramach kierownictwa agencji – twierdzi Jan Pamuła, prezes Portu Lotniczego Kraków – Balice, który wskazuje jednocześnie na inną bolączkę polskich portów lotniczych – jest ich bowiem, zdaniem prezesa, zdecydowanie za dużo.

Przerost lotnisk, brak odpowiedniej infrastruktury

– Tam, gdzie w godzinę można dojechać do innego lotniska, nie potrzeba budować nowego. Hiszpania zdążyła już pokazać, że inwestowanie w nowe porty leżące bardzo blisko siebie nie daje żadnych efektów. Podobnie jest w polskich portach, które nie osiągają odpowiednich efektów i nie obsługują odpowiedniego ruchu pasażerskiego. Tylko kilka polskich portów jest obecnie efektywna, przyszłość zdecydowanej większości stoi jednak pod wielkim znakiem zapytania. – Jeśli rozwijamy regiony, róbmy to efektywnie. Może zamiast stawiać wciąż na budowę kolejnych lotnisk, lepiej byłoby przyjrzeć się możliwościom rozwoju istniejących już inwestycji? – pytał retorycznie Pamuła. Wtórował mu nijako Artur Tomasik, prezes zarządu lotniska Katowice-Pyrzowice.

– Każda skrajność jest niedobra. Popadamy w nią, bo nie ma jednego dokumentu, który określiłby, co to lotnictwo dla rozwoju kraju ma wnieść. Zapotrzebowanie na odnowienie infrastruktury lotniskowej w najbliższej dekadzie jest olbrzymie. Większość portów nie ma jednak zdolności kredytowej ze względu na zrealizowane już inwestycje finansowane z obligacji i kredytów, które teraz trzeba spłacić. A Unia Europejska mówi, że kolejnych środków na rozwój lotnisk nie będzie. Sprawa jest kuriozalna, bo z jednej strony mamy Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który przez trzy lata rozstrzyga przetarg na pomoce meteorologiczne, więc obawiamy się, czy te inwestycje zdążą na czas. Z drugiej natomiast jest przestrzeń powietrzna i jej pojemność. Infrastruktura umożliwia nam obsługę 50 operacji lotniczych w ciągu godziny, przestrzeń jednak już takiej możliwości nie daje. Tu dużo do zrobienia po stronie PAŻP-u – komentował Artur Tomasik.

W ciągu najbliższych lat ruch na polskim niebie ma się zwiększyć niemalże dwukrotnie. Aby go obsłużyć, potrzeba nie tylko odpowiedniej infrastruktury, ale również wysoko wykwalifikowanych kadr i takiego zarządcy, który podoła swoim obowiązkom. Jest jeszcze szansa, by wyjść z tego zamieszania z twarzą. Wielka rola w tym urzędników i przedstawicieli organizacji kontrolujących bezpieczeństwo na polskim niebie, aby wyciągnąć z tego lekcję dla siebie.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony