Przejdź do treści
Źródło artykułu

Polacy w bitwie o Anglię

Dla polskich pilotów bitwa o Anglię rozpoczęła się 19 lipca 1940 roku. Tego dnia por. Antoni Ostowicz, pilot Hurricane’a Mk I w 145 dywizjonie brytyjskim, zestrzelił wraz z kpt. Royem Duttonem niemiecki bombowiec Heinkel He 111P. Walki powietrzne, które miały uchronić Wielką Brytanię przed niemiecką inwazją, trwały od 10 lipca do 31 października 1940 roku.

22 czerwca 1940 roku w Compiègne został podpisany układ o zawieszeniu broni pomiędzy Niemcami a Francją. W ciągu sześciotygodniowej kampanii armia francuska – największa potęga lądowa zachodniej Europy uległa niemieckiemu blitzkriegowi. Wyniesiona z doświadczeń I wojny światowej strategia wojny pozycyjnej, oparta na potężnych fortyfikacjach Linii Maginota, załamała się pod ciosami niemieckich wojsk pancernych i lotnictwa.

Przed armią Adolfa Hitlera stała już tylko Wielka Brytania. Aby opanować ten wyspiarski kraj, Niemcy musieli jednak przeprowadzić morski desant sił głównych przez Cieśninę Kaletańską. Operacja ta mogła zakończyć się sukcesem jedynie po wcześniejszym zniszczeniu Królewskich Sił Powietrznych i wyeliminowaniu z walki okrętów potężnej Royal Navy. Koncentrujące się we francuskich portach Boulogne, Calais i Dunkierka niemieckie siły inwazyjne mogły tylko czekać na ostateczne zwycięstwo Luftwaffe.

Od wieków Brytyjczycy, ze względu na swoje położenie geograficzne, opierali obronę macierzystych Wysp na nowoczesnej technice okrętowej i taktyce działań morskich. We wrześniu 1939 roku Royal Navy miała na wodach europejskich i Oceanie Atlantyckim 9 pancerników, 4 krążowniki liniowe, 35 krążowników lekkich i ciężkich, 95 niszczycieli i 25 okręty podwodne. Dla porównania, Kriegsmarine miała tylko 5 pancerników, 7 krążowników lekkich i ciężkich, 22 niszczyciele i 57 okrętów podwodnych.

Po stratach w wojnie na Atlantyku 1939 roku i kampanii norweskiej 1940 roku liczba sprawnych nawodnych okrętów niemieckich jeszcze się skurczyła. Przedstawione wyliczenia mogą prowadzić tylko do jednego wniosku w kontekście niemieckich planów inwazji na Wyspy Brytyjskie w 1940 roku. Bez opanowania przestrzeni powietrznej morski blitzkrieg przez Cieśninę Kaletańską i na południowe wybrzeże Anglii już w pierwszych dniach zakończyłby się sromotną klęską, a niemiecka marynarka wojenna musiałaby ulec przewadze liczebnej pancerników, krążowników i niszczycieli Royal Navy.


Hitler podpisuje założenia operacji „Lew Morski”

Według dyrektywy Hitlera nr 16 wydanej 16 lipca 1940 roku, autoryzującej przygotowania do inwazji na Wielką Brytanię, warunkiem wstępnym przeprowadzenia lądowania było doprowadzenie angielskich sił powietrznych do takiego poziomu moralnego i fizycznego, aby nie mogły dłużej wystawiać jakichkolwiek sił do ataku przeciwko niemieckim siłom desantowym. Wytyczne operacji „Lew Morski” wskazywały na konieczność zabezpieczenia przyczółków silną artylerią nadbrzeżną oraz gęstą siecią zapór minowych. Planowano zredukowanie brytyjskiej floty macierzystej za pomocą ataków powietrznych i torpedowych.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w 1940 roku z główną tezą dyrektywy zgadzała się niemiecka generalicja, ale już do pozostałych punktów miała poważne zastrzeżenia, uznając je „po cichu” za fantazje Adolfa Hitlera. W przypadku niemieckiej inwazji Royal Navy uderzyłaby całą swoją potęgą bez zwracania uwagi na straty. Nawet przy niewielkim wsparciu Royal Air Force, którego głównym zadaniem byłoby związanie walką Luftwaffe, okręty brytyjskie zadałyby poważne straty niemieckim siłom desantowym. A niemieckie ataki bombowo-torpedowe, przy niedoborze specjalistycznie wyszkolonych pilotów i odpowiednio przystosowanych maszyn bojowych, nie dałyby pożądanego rezultatu. W konsekwencji doprowadziłoby to klęski operacji „Lew Morski”. Należy mieć także na uwadze, że w 1940 roku Wehrmacht nie miał wystarczającej liczby morskich środków przeprawowych i w wielu przypadkach musiał improwizować. To z pewnością wpływało deprymująco na morale żołnierzy niemieckich, którzy koncentrowali się w portach francuskich.

Od połowy lat 30. XX wieku brytyjska obrona macierzystych Wysp została zreorganizowana i wzmocniona przez wprowadzenie do służby nowoczesnych samolotów myśliwskich, które – w połączeniu z siecią radarów – stanowiły silną zaporę dla niemieckiego agresora. Na wybrzeżu Wielkiej Brytanii została zbudowana sieć stacji RDF (Radio Direktion Finding), które były zdolne wykryć zbliżające się samoloty wroga z odległości stu mil. Uzupełnieniem dla tego systemu była sieć stacji Chain Home Low, które wykrywały samoloty lecące na niskim pułapie. Informacje dostarczane przez radary obejmowały m.in. to, czy lecące maszyny są wrogie, czy własne. Dane te były przekazywane telefonicznie do centrum dowodzenia, gdzie na makiecie nanoszono pozycje samolotów.

Do przechwycenia wrogiej formacji były wysyłane dywizjony z dokładnie wskazanych sektorów grup myśliwskich Fighter Command. Z kolei śledzeniem lotu wrogich samolotów nad lądem zajmowali się członkowie Królewskiego Korpusu Obserwacyjnego. Przekazywali oni zebrane przez siebie dane do centrali dowodzenia. Taki system zapewniał maksymalne wykorzystanie sił RAF-u bez dublowania się lub pozostawiania danych obszarów beż żadnej osłony. Niemieccy piloci dopiero w czasie walki powietrznych nad Anglią poznawali siłę brytyjskiego systemu wczesnego ostrzegania. Czasami zastanawiało ich to, w jaki sposób przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych eskadry Spitfire’ów zajmowały dogodne pozycje strzeleckie i w błyskawicznym ataku rozbijały ich formacje.


Maszyny strzegące nieba nad Wielką Brytanią

Latem 1940 roku nieba nad Wielką Brytanią broniły dwa główne typy samolotów myśliwskich. Hawker Hurricane Mk I był jednosilnikowym jednomiejscowym dolnopłatem o konstrukcji metalowej, z pokryciem płóciennym ogonowej części kadłuba i skrzydeł. W zależności od typu śmigła osiągał prędkość maksymalną od 509 do 518 km/godz. Supermarine Spitfire Mk I był całkowicie metalowym jednosilnikowym dolnopłatem, osiągającym prędkość maksymalną od 550 do 572 km/godz. Hurricane był samolotem niezwykle zwrotnym. A w rękach doskonałych polskich pilotów był maszyną wprost niszczycielską dla niemieckich bombowców i myśliwców. Jego niezwykle trwała konstrukcja sprawiała, że był maszyną bojową trudniejszą do zestrzelenia. O ile po zaciętej walce poharatane poszycie Hurricane’a można było naprawić kawałkami materiału, o tyle uszkodzone metalowe panele Spitfire’a trzeba było wymieniać w całości i przynitowywać je na nowo. W rzeczywistości to Supermarine Spitfire dzięki cienkim skrzydłom o eliptycznym profilu i metalowej konstrukcji był o pół generacji nowocześniejszy od Hawker Hurricane’a.

Obie brytyjskie maszyny były uzbrojone w osiem karabinów maszynowych Browning Mk II kal. 7,7 mm o szybkostrzelności 1200 strz./min, instalowanych w zespołach po cztery na skrzydło z zapasem 334–350 sztuk amunicji na jeden km. Mając na uwadze uzbrojenie i siłę ognia samolotów myśliwskich zmagających się na angielskim niebie, należy dodać, że niemieckie Messerschmitt Bf 109E uzbrojone były, oprócz dwóch karabinów maszynowych MG17, w dwa 20 mm działka MG FF, do których używano specjalnej amunicji. Wystarczyły dwa precyzyjne trafienia, aby zniszczyć angielski samolot. Hurricane’y i Spitfire’y uzbrojone w osiem karabinów maszynowych musiały trafiać wielokrotnie, aby unieruchomić niemiecki samolot, ale ich ostrzał nie musiał być tak dokładny. W czasie bitwy o Wielką Brytanię osiemdziesiąt procent pilotów strzelało do wroga za wcześnie – z odległości większej niż dwieście pięćdziesiąt jardów. Polacy, pomni doświadczeń z kampanii 1939 roku, otwierali ogień do Niemców z krótszego dystansu, do stu pięćdziesięciu jardów. Płk Wacław Król wspominał po latach, że celna seria z ośmiu Browningów Mk II oddana z niewielkiej odległości, mogła praktycznie rozłupać każdy samolot wroga w ciągu kilku sekund.

19 lipca 1940 – Polacy wkraczają do akcji

Zmagania brytyjsko-niemieckie zapoczątkowane zostały od pojedynków w kanale La Manche i w Cieśninie Kaletańskiej. Tym pierwszym dniem bitwy był 10 lipca, kiedy to siły Royal Air Force stanęły w obronie konwoju „Bread”. Dla polskich pilotów kampania powietrzna nad Wielką Brytanią rozpoczęła się 19 lipca, kiedy to por. Antoni Ostowicz, pilot Hurricane’a Mk I w 145 dywizjonie brytyjskim, zestrzelił wraz z kpt. Royem Duttonem niemiecki bombowiec Heinkel He 111P. W kolejnych dniach Niemcy uderzali z coraz większą zajadłością. W ramach operacji „Adlertag” Luftwaffe otrzymało zadanie wyeliminowania myśliwców brytyjskich oraz zbombardowania lotnisk, sieci radarowej i infrastruktury RAF-u.

W ciężkiej batalii, która rozegrała się 13 sierpnia, Niemcy stracili 47 samolotów, a Brytyjczycy 13 myśliwców i 3 lotników. Siły Hermanna Göringa nie zadały obrońcom miażdżącego ciosu. Zniszczone stacje RDF udało się w krótkim czasie odbudować i przywrócić do działania. 15 sierpnia przeszedł do historii wojen jako „czarny czwartek” Luftwaffe. Uderzenia kierowane na Anglię z lotnisk francuskich, norweskich i duńskich zostały okupione stratą 75 samolotów, przy 30 strąconych maszynach i 17 poległych pilotach brytyjskich. Należy przypomnieć, że 15 i 31 sierpnia gotowość bojową osiągnęły dwa polskie dywizjony myśliwskie: 302 „Poznański” stacjonujący kolejno w Leconfield, Duxford i Northolt oraz 303 „Warszawski im. Tadeusza Kościuszki”, będący częścią składową 11 Grupy Myśliwskiej, bazujący w Northolt. W okresie największego natężenia walk w obronie stolicy Zjednoczonego Królestwa polscy piloci wydatnie wzmocnili potencjał bojowy Royal Air Force.


W dzień bitwy o Anglię, tj. 15 września, na 185 zestrzelonych samolotów Luftwaffe piloci 303 Dywizjonu strącili 15, a 302. – 12 wrogich maszyn. W czasie kampanii powietrznej nad Wielką Brytanią, tj. od 10 lipca do 31 października 1940 roku, lotnictwo III Rzeszy straciło 1733 samoloty oraz wielu doświadczonych pilotów, nawigatorów i bombardierów. Straty lotnictwa brytyjskiego wyniosły 1087 samolotów. Piloci 303 Dywizjonu odnieśli od 44 do 60 zwycięstw powietrznych, co uplasowało ich jednostkę na pierwszym miejscu wśród najskuteczniejszych dywizjonów RAF-u latających na samolotach Hawker Hurricane. Do historii przeszły słowa premiera Winstona Churchilla wygłoszone 20 sierpnia 1940 roku w brytyjskiej Izbie Gmin, odnoszące się do ogromnego wysiłku pilotów broniących nieba nad Anglią: „Nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”.

Porażka Luftwaffe oraz zbliżający się czas jesiennych sztormów na kanale La Manche zmusił ostatecznie naczelne dowództwo Wehrmachtu do zatrzymania przygotowań inwazji na Wyspy Brytyjskie i przełożenia jej realizacji na bliżej nieokreśloną przyszłość. Po pewnym czasie Niemcy, zabezpieczając się przed możliwym powrotem aliantów na kontynent europejski, rozpoczęli budowę potężnych betonowych umocnień, znanych jako Wał Atlantycki. Jednak cztery lata później nie uchroniły ich one od klęski w Normandii.


Narodowości pilotów Fighter Command, którzy uczestniczyli w przynajmniej jednym autoryzowanym wylocie bojowym w operacyjnej jednostce bojowej od 10 lipca do 31 października 1940 roku:
 
Narodowość    Liczba pilotów
Wielka Brytania      2353
Polska                   139
Nowa Zelandia        98
Kanada                  86
Czechosłowacja      84
Belgia                     29
Australia                 21
RPA                       20
Francja                   13
Irlandia                    10
USA                        7
Jamajka                   2
Egipt                       1
Austria                    1
Islandia                   1
Palestyna                1
Rodezja                   1
Nieznani                  4

Źródło: Patrick Bishop, Bitwa o Anglię. 10 lipca 1940 – 31 października 1940, Ożarów Mazowiecki 2010, s. 326.

dr Marcin Paluch , historyk, specjalista w zakresie dziejów najnowszych, autor zdjęć: NAC, www.rafmuseum.org 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony