W.Brytania: spór wokół Bombardiera zagraża handlowi z USA
We wtorek amerykański resort handlu stanął po stronie Boeinga, uznając jego zarzuty, że brytyjsko-kanadyjskie dotacje dla Bombardiera stanowią niedozwoloną pomoc publiczną. W konsekwencji możliwe jest nałożenie na samoloty koncernu Bombardier nawet 220-procentowego cła importowego, które mogłoby zagrozić 4,2 tys. miejscom pracy w fabryce firmy w Belfaście oraz blisko 10 tys. w szerszym łańcuchu dostaw.
Decyzja władz USA, choć wciąż nieostateczna, jest interpretowana przez brytyjskie media, m.in. dziennik "The Times", jako osobista porażka premier Theresy May, która osobiście interweniowała w sporze, apelując do prezydenta Donalda Trumpa o wstawienie się w imieniu Bombardiera. Gazeta zaznacza, że zdaniem krytyków obecny kryzys "podkopuje twierdzenia, że Brexit przyniesie wzmocnienie wolnego handlu ze Stanami Zjednoczonymi".
"The Times" zwrócił także uwagę na to, że May będzie zmuszona do szybkiej reakcji w celu przekonania swojego koalicyjnego partnera, północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) o skuteczności swoich działań. Obecny rząd Partii Konserwatywnej zależy od głosów dziesięciu posłów DUP po tym, jak w czerwcowych przedterminowych wyborach parlamentarnych torysi niespodziewanie stracili bezwzględną większość w Izbie Gmin.
Według informacji gazety, Downing Street rozważa m.in. odwet w formie weta na wszystkie przyszłe kontrakty wojskowe z udziałem Boeinga, m.in. na helikoptery Chinook i lekkie samoloty wywiadowcze. Rocznie Wielka Brytania wydaje co najmniej 500 mln funtów na zakupy towarów amerykańskiej firmy. Wcześniej podobną deklarację złożył kanadyjski premier Justin Trudeau, który nie wykluczył rezygnacji z zamówienia myśliwców Super Hornet F/A-18.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
Komentarze