Użycie autopilota pogarsza umiejętności pilotażowe
Komitet doradczy Kongresu USA, złożony ze specjalistów lotnictwa cywilnego i wojskowego Stanów Zjednoczonych, pracujący pod kontrola rządowej agencji ruchu lotniczego – FAA (Federal Aviation Agency), zarekomendował liniom lotniczym wprowadzenie jak największej ilości godzin pilotażu w reżimie ręcznym, zamiast stosowanego dotąd reżimu automatycznego. Drobiazgowe śledztwo przeprowadzone przez komitet wykazało bowiem, że pilotaż automatyczny powoduje zanik „istotnych umiejętności pilotażowych” załogach samolotów pasażerskich, co w skrajnych przypadkach może spowodować katastrofy lotnicze.
Jak powiedział CNN Kevin Hiatt, były pilot linii lotniczych, zasiadający w komitecie, obecnie rzeczywiście zbyt wiele zależy trakcie lotu od zarządzanego przez system komputerowy autopilota. Należą do niego nie tylko utrzymywanie statku powietrznego na zadanej wysokości i kursie, ale też wybór optymalnej trasy do celu ze względu na warunki pogodowe, podstawowe manewry i sterowanie ciągiem silników. „Co się jednak stanie, jeśli nie pilotujesz ręcznie lub nie posługujesz się biegle systemem kontroli maszyny - wolantem lub dźwignią kontrolera? Twoje umiejętności komputerowe znacząco rosną, ale pilotażowe zaczynają spadać” – dodał.
Ustalenia komitetu, według jego raportu, zapadły głównie po przeanalizowaniu katastrofy maszyny Air France lotu AF447 z Rio De Janeiro do Paryża. Samolot ten, Airbus A330, rozbił się o powierzchnię Atlantyku w nocy z 31 maja na 1 czerwca 2009, w odległości 1090 km od wysp Fernando de Noronha.
Według ustaleń francuskiej komisji dochodzeniowej (BEA), która wydobyła z wraku maszyny, spoczywającego na dnie Oceanu Atlantyckiego na głębokości 3900m obie czarne skrzynki Airbusa, w trakcie lotu na pułapie przelotowym, wynoszącym ponad 11 tys. m, na skutek niekorzystnych warunków meteorologicznych i wady urządzeń nastąpiło oblodzenie nadajnika prędkościomierza – tzw. rurki Pitota.
Komputerowy system sterowania zaczął otrzymywać fałszywe odczyty, co doprowadziło do przekroczenia krytycznej wartości prędkości przelotowej . Autopilot wyłączył się automatycznie, zaś drugi pilot zrobił rzecz odwrotną niż wynikała z praktyki pilotażu – zamiast obniżyć nos maszyny i przejść w łagodne nurkowanie, co spowodowałoby nabranie prędkości, usiłował wymusić wznoszenie. Kiedy pierwszy pilot usiłował naprawić błąd, było już za późno – maszyna przeszła w niekontrolowaną spiralę i rozbiła się po około 2 minutach o powierzchnię Atlantyku. Zginęło 228 osób znajdujących się na pokładzie maszyny – 70 ciał nigdy nie znaleziono.
Francuscy śledczy ustalili, że załoga nie miała treningu w pilotażu w lotach na dużej wysokości i zlekceważyła wcześniejsze ostrzeżenie o utracie prędkości i wysokości.
Drugim przypadkiem rozpatrywanym szczegółowo przez komitet był wypadek samolotu Colgan Air w styczniu 2009. Maszyna rozbiła się w śnieżycy na podejściu do lotniska w Bufallo. Zginęło 50 osób. Według ustaleń komitetu pilot samolotu zlekceważył ostrzeżenia systemu nawigacyjnego i przyziemienia. Hiatt i niektórzy członkowie komitetu sugerowali, że po prostu zapomniał kluczowych procedur przy ręcznym podejściu do lotniska.
Te i kilka innych analizowanych wypadków pozwoliły komitetowi na stwierdzenie, że piloci zbytnio polegają na komputerowych systemach autopilotażu maszyn pasażerskich. W niektórych przypadkach piloci włączali je już po 3 minutach lotu, jeszcze w fazie startu. Lądowania także często były dokonywane w trybie automatycznym – poinformował CNN Hiatt
Komitet zgodził się jednak, że problem nie leży w nadmiarze bądź niedostatku regulacji rządowych czy błędach producentów – po prostu rozwój technologii poszedł tak bardzo do przodu iż stało się możliwe zbytnie „ułatwianie sobie życia” przez załogi samolotów pasażerskich.
FAA nie wypowiedziała się w sprawie ustaleń i rekomendacji komitetu. Z kolei amerykański związek pilotów - Airline Pilots Association – zrzeszający pilotów z 39 przewoźników lotniczych w USA stwierdził iż bezpieczeństwo lotu w każdym jego etapie jest „świadectwem wysokich umiejętności, jakie wnosi do kokpitu każdy dobrze wyszkolony pilot linii lotniczych”.
Jak jednak zauważyli eksperci zapytywani przez CNN, na zwiększenie treningu w pilotażu manualnym „jest ostatni moment”, bowiem sytuacja może się jeszcze pogorszyć. Jak powiedział CNN emerytowany pilot pasażerski Jim Tilmon, nowi piloci nie maja umiejętności, jakie posiadali piloci starsi i nigdy nie latali w maszynie, która nie posiadała komputerowego systemu sterowania. „Nie mają pojęcia, co robić, kiedy coś stanie się złego z komputerem” – dodał.
Problem jest znany także europejskim regulatorom i komisjom bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Francuscy śledczy z BEA, badając przyczyny wypadku Airbusa A330 Air France, zauważyli, że piloci cargo i małych pasażersko-towarowych linii lotniczych, latający na maszynach nie wyposażonych w tak dużym stopniu w elektroniczne systemy sterowania, mają większe umiejętności pilotażowe niż piloci renomowanych przewoźników lotniczych, zwłaszcza młodzi i średniego pokolenia. (PAP)
mmej/ tot/
Komentarze