Przejdź do treści
Źródło artykułu

USA: agencja zapowiada "przemyślenie" kontroli na lotniskach

Szef amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Transportu (TSA) John Pistole zapowiedział w poniedziałek "przemyślenie" zaostrzonej ostatnio kontroli pasażerów na lotniskach, odbieranej przez wielu pasażerów jako niebezpieczna dla zdrowia i obrażająca ich godność.

Chodzi zarówno o skanery ciała, jak i o obmacywanie pasażerów w poszukiwaniu podejrzanych przedmiotów. Metody te wywołały fale publicznego oburzenia.

"Zamierzamy rozważyć, w jaki sposób możemy przeprowadzać jak najskuteczniejsze kontrole osobiste w możliwie najmniej inwazyjny sposób, mając świadomość, że zawsze istnieje kompromis między bezpieczeństwem a prywatnością" - powiedział Pistole w programie Today amerykańskiej telewizji NBC.

Natomiast w stacji CNN szef Agencji Bezpieczeństwa Transportu oświadczył, że "na krótką metę nie będzie żadnych zmian".

Reuters pisze, że poniedziałkowe wypowiedzi szefa TSA zdają się jednak świadczyć, że wycofuje się on z zajmowanego jeszcze dzień wcześniej nieugiętego stanowiska; w wywiadzie telewizyjnym Pistole mówił w niedzielę, że TSA nie ma żadnych planów zrezygnowania z obecnych procedur kontroli pasażerów.

Pistole zapowiedział konsultacje z rządowymi służbami, których agentom udało się - w ramach działań kontrolnych - obejść poprzednie procedury TSA. Chodzi o ustalenie, jak można zmienić obecne metody, zachowując jednak ochronę przed pasażerami, mogącymi stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa. Tymczasem na lotniskach amerykańskich dochodzi do incydentów z protestującymi pasażerami, a niektórzy zapowiadają, że będą teraz unikać korzystania z samolotów.

Zainstalowane na lotniskach maszyny prześwietlają pasażerów za pomocą promieni Rentgena, ukazując obraz nagiego ciała. Wielu ludzi poddanych tej procedurze protestuje przeciw naruszaniu prywatności. Niektórzy obawiają się, że napromieniowanie może być szkodliwe dla zdrowia.

Jeśli ktoś nie chce zostać prześwietlony w takim skanerze, albo jeśli prześwietlenie wykaże obecność podejrzanych przedmiotów, pasażer musi zostać skontrolowany przez inspektora z TSA, który obmacuje on pasażera od góry do dołu, z intymnymi częściami ciała włącznie; czyni to zawsze agent tej samej płci, co pasażer.

Osoby, które mają np. elektroniczne rozruszniki serca, zagrożone uszkodzeniem przez skaner, muszą chcąc nie chcąc poddać się dotykaniu przez kontrolerów.

W internecie powstał ruch protestu przeciw nowym środkom kontroli jako eskalacji procesu coraz większego naruszania prywatności przez "Wielkiego Brata" w związku z walką z terroryzmem. Uczestniczący w nim internauci zapowiadają, że ograniczą do minimum loty samolotami albo w ogóle z nich zrezygnują. Inni radzą, by masowo odmawiać poddawania się prześwietlaniu w skanerach, co zmusi obsługę lotniska do masowego obmacywania pasażerów.

Ponieważ takie przeszukiwanie jednego pasażera trwa po kilka minut, grozi to poważnymi zakłóceniami ruchu lotniczego; pasażerowie, którzy odprawili bagaże, muszą wejść do samolotu.

Jeżeli apel spotka się z pozytywnym odzewem, do paraliżu na lotniskach może dojść już w tym tygodniu. W czwartek przypada bowiem w USA Święto Dziękczynienia, a Amerykanie obchodzą je z dalszymi rodzinami, oddalonymi często o setki lub tysiące mil - środa będzie więc dniem największego natężenia pasażerskiego ruchu lotniczego.


FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony