Trwa walka o uratowanie marsjańskiej sondy
Jeżeli silników nie uda się uruchomić, sonda, w której zbiornikach jest 12 ton toksycznego paliwa, za kilka tygodni może spaść na Ziemię. Jednak zdaniem większości amerykańskich ekspertów, paliwo to po prostu eksplodowałoby w górnych warstwach atmosfery i szczątki sondy nie doleciałyby do powierzchni naszej planety.
Nieudany start marsjańskiej sondy to tylko jedno z całej serii niepowodzeń rosyjskiego programu kosmicznego.
Bezzałogowa sonda wartości ok. 170 mln dolarów weszła pomyślnie we wtorek na orbitę okołoziemską, wyniesiona tam z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie przez rakietę nośną Zenit-2.
Po 11 minutach od oddzielenia się od Zenita-2, powinny zadziałać silniki własne sondy i skierować ją na trajektorię w kierunku Marsa. Jednak żaden z silników nie zadziałał i sonda nie mogła opuścić niskiej orbity okołoziemskiej, z której - według amerykańskich stacji namiarowych - już zaczyna się zsuwać.
Według rosyjskiej federalnej agencji kosmicznej Roskosmos, sonda może krążyć wokół Ziemi na tej orbicie przez ok. 2 tygodnie. Później wejdzie w atmosferę, a poza tym wyczerpią się jej akumulatory. Jednak amerykańscy eksperci z agencji NASA twierdzą, że sonda utrzyma się na orbicie znacznie dłużej, nawet przez kilkanaście tygodni.
Sonda miała przetransportować na Ziemię próbki gruntu z Fobosa, jednego z dwóch marsjańskich satelitów. Zdaniem naukowców, próbki te mogą wyjaśnić wiele tajemnic dotyczących pochodzenia Czerwonej Planety i całego Układu Słonecznego. Próbki miał pobrać "Chomik", urządzenie skonstruowane przez polskich naukowców.
Wysiłki rosyjskich specjalistów są utrudnione bowiem nie mają oni wystarczających możliwości komunikowania się z sondą. Jeszcze przed awarią, byli zmuszeni do korzystania z pomocy stacji namiarowych w Ameryce Południowej.
Zdaniem wielu ekspertów, w tym Jamesa Oberga z agencji NASA, Rosjanie mają jeszcze duże szanse na uruchomienie silników sondy i na pomyślny przebieg misji. Przypuszczają oni, że może zawiodło jedynie oprogramowanie komputerowe.
Inni specjaliści wskazują jednak, że ostanie niepowodzenia skłaniają do postawienia pytania o stan całego rosyjskiego programu i przemysłu kosmicznego. (PAP)
jm/
Komentarze