Szef MON: przekaz Cichociemnych, którzy się nie poddali, trwa w Polakach
„Przekaz (…) polskiego żołnierskiego ducha, który nigdy się nie poddaje, (…) trwa w (…) narodzie polskim i trwać będzie, bo jesteśmy to winni naszym przodkom i przede wszystkim narodowi. Jego obrona jest naszym głównym zadaniem. Jego pomyślność jest naszym obowiązkiem, a przyszłość naszą nadzieją” – mówił Antoni Macierewicz.
Minister wspominał Cichociemnych, którzy byli zrzuceni na okupowane przez Niemców polskie ziemie, ale i tych, którzy nie zaprzestali walki po wojnie i „skutecznie zmierzyli się z okupacją sowiecką, która o tyle była trudniejsza, że często w tył głowy strzelał żołnierz ubrany w mundur przypominający polski”.
Jak podkreślił współcześni żołnierze polskich sił specjalnych, „którzy przyjęli zaszczytne miano Cichociemnych”, mają obowiązek przekazywania wartości patriotycznych. „Przyjęliście na siebie imię z imion w Polsce najwspanialsze; imię bohaterów, tych którzy nigdy się nie poddali nie tylko w boju, ale i nie zrezygnowali z przekazywania tradycji niepodległościowej” – mówił.
Antoni Macierewicz wspominając pierwszych Cichociemnych, którzy wylądowali w Dębowcu 75 lat temu, podkreślał bohaterstwo poległych w późniejszych walkach o niepodległość. „Także tych, którzy polegli pod Smoleńskiem. Oni też nieśli w sobie przekaz niepodległości Rzeczypospolitej i ich pamięć jest kontynuacją pamięci tych, którzy w noc niemieckiej okupacji zdecydowali się (…) orężem walczyć (…)” – powiedział.
Szef MON wspomniał też o płk. Ryszardzie Kuklińskim. „Jest dobrym symbolem żołnierza polskiego, który się nigdy nie poddał i w najgorszych warunkach umiał wykorzystać wiedzę i odwagę do przeciwstawienia się sowieckiemu zaborcy i ratowania ojczyzny w najgorszych sytuacjach” – dodał.
Prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników uroczystości napisał, że Cichociemni zasłużyli na miano elity. „Żołnierze i emisariusze cywilni (...) wracali do kraju, aby służyć swoim doświadczeniem tam, gdzie było ono najbardziej potrzebne. (…) Zasłynęli żołnierskim kunsztem i zaangażowaniem w licznych akcjach bojowych i wywiadowczych, a także jako instruktorzy wojskowi” – napisał.
Prezydent pozdrowił kontynuatorów tradycji Cichociemnych. „Z prawdziwą dumą myślę o profesjonalizmie i osiągnięciach żołnierzy wojsk specjalnych. Jestem przekonany, że etos Cichociemnych – etos męstwa, niezłomnej wierności Ojczyźnie i najwyższych standardów wojennego rzemiosła – zawsze będzie dla nich normą postępowania i oparciem w chwilach próby” – napisał.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński w liście przypomniał, że historia Cichociemnych przez długie lata była zacierana. „W szkołach nie mówiono o bohaterach, kurierach. Nie pisano o nich w naukowych opracowaniach, lecz ich legenda była żywa w ludziach, w ich sercach i pamięci. Nie da się bowiem zapomnieć niebywałej odwagi i bezprecedensowych czynów” – uważa marszałek.
Cichociemni to żołnierze Polskich Sił Zbrojnych szkoleni w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych. W rekrutacji prowadzonej od lata 1940 r. do jesieni 1943 r. do służby w tej roli zgłosiło się 2413 oficerów i podoficerów. Przeszkolono 606 osób, a do przerzutu zakwalifikowano 579 żołnierzy i kurierów. Od 15 lutego 1941 r. do 26 grudnia 1944 r. odbyły się 82 loty, w czasie których przerzucono 316 Cichociemnych, w tym jedną kobietę - Elżbietę Zawacką "Zo", oraz 28 kurierów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Pierwszych trzech Cichociemnych wylądowało w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. w Dębowcu. Byli to: kpt. Stanisław Krzymowski "Kostka", por. Józef Zabielski "Żbik" oraz kurier polityczny Czesław Raczkowski "Włodek". Zrzut nosił kryptonim "Adolphus".
Do najbardziej znanych Cichociemnych przerzuconych do Polski należeli: ostatni komendant główny AK gen. Leopold Okulicki, a także Jan Piwnik "Ponury", mjr Bolesław Kontrym "Żmudzin" i mjr Hieronim Dekutowski "Zapora".
W czasie wojny zginęło 103 Cichociemnych. Wielu zostało zamordowanych przez władze komunistyczne w powojennej Polsce. (PAP)
szf/ dym/
Komentarze