Przejdź do treści
Źródło artykułu

Samolot i helikopter w jednym

Helikoptery mogą dostać się w miejsca niedostępne dla samolotu. Samoloty natomiast znacznie szybciej się przemieszczają i są mniej narażone na ogień wroga. Nawet bijące rekordy prędkości śmigłowce nie są w stanie im dorównać.

CSAR DiscRotor to konstrukcja łącząca w sobie zalety helikoptera i samolotu. Jak to często bywa w przypadku nietypowych rozwiązań o zastosowaniach militarnych, za pomysłem stoi amerykańska agencja DARPA, która tym razem współpracuje z koncernem Boeing.

DiscRotor może unosić się w powietrzu jak śmigłowiec albo mknąć przez powietrze jak samolot, co czyni z niego uniwersalny pojazd powietrzny, który może się sprawdzić w każdych warunkach. Inżynierowie projektujący hybrydową maszynę zdecydowali się na dosyć nietypowe rozwiązanie. W czasie przejścia z konfiguracji śmigłowca w lot typowy dla samolotu, śmigła rotora chowają się do specjalnego dysku, aby zmniejszyć opór powietrza. W tym momencie funkcję napędu przejmują silniki turboodrzutowe, które umożliwiają osiągnięcie prędkości niedostępnych nawet dla najszybszych helikopterów. Dysk pracuje jednocześnie jak dodatkowe skrzydło wspomagając dwa główne skrzydła umieszczone po bokach kadłuba.

Maszyna znajduje się we wstępnej fazie budowy, na przyszły rok zaplanowane są testy w tunelu aerodynamicznym. Jednym z największych wyzwań przed jakimi stoją jej konstruktorzy jest dopracowanie płynnej zmiany konfiguracji w trakcie lotu.

W ostatnich czasach można zauważyć tendencję w kierunku łączenia funkcjonalności pojazdów. DARPA planuje np. budowę środka transportu łączącego wojskowy śmigłowiec z samochodem. Pojawiają się podobne cywilne projekty takie, jak samolot Terrafugia, który po złożeniu skrzydeł może jeździć po ulicach jak samochód. Być może jest to nowy kierunek rozwoju uniwersalnych pojazdów, które w przyszłości umożliwią sprawne i całkowicie swobodne poruszanie się gdziekolwiek na ziemi, w powietrzu i na wodzie.

A tak DiscRotor będzie wyglądał w akcji:




FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony