Prokuratura: uzupełnić materiały ws. ujawnienia zeznań w mediach
Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwróciła się do prokuratorów wojskowych o uzupełnienie materiałów dotyczących rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa ws. katastrofy pod Smoleńskiem - podała w czwartek rzeczniczka tej prokuratury Monika Lewandowska.
W miniony piątek Naczelna Prokuratura Wojskowa informowała, że do Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazano materiały w sprawie publicznego rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa dotyczącego katastrofy prezydenckiego samolotu. Podano, iż chodzi o upowszechnianą w mediach treść zeznań Wiktora Ryżenki - kontrolera lotów smoleńskiego lotniska i Artura Wosztyla - pilota samolotu Jak-40, który w Smoleńsku wylądował około godziny przed katastrofą prezydenckiego tupolewa.
Lewandowska powiedziała PAP, że prokurator, do którego trafiły przekazane przez wojskową prokuraturę materiały uznał, iż nie są one wystarczające i poprosił o ich uzupełnienie. "Czekamy na odpowiedź z prokuratury wojskowej i potem podejmiemy decyzję w sprawie ewentualnego śledztwa" - dodała rzeczniczka.
W wydanym w piątek komunikacie NPW pisała, że do stołecznej prokuratury okręgowej "zostały przekazane materiały w sprawie publicznego rozpowszechniania, bez zezwolenia, wiadomości ze śledztwa w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M 101, dotyczące treści zeznań świadka Wiktora Ryżenki opublikowanych w dniu 25 czerwca 2010 roku w dzienniku ‘Rzeczpospolita’ oraz zeznań świadka por. pil. Artura Wosztyla, opublikowanych na portalu internetowym ‘Gazeta.pl’".
Fragmenty zeznań Wosztyla media - "Wiadomości" TVP i portal niezalezna.pl - ujawniły w ubiegłym tygodniu. "Gazeta Wyborcza", powołując się na portal niezalezna.pl, napisała, że zeznania pilota znajdują się na karcie 1165 w aktach śledztwa prowadzonego przez polską prokuraturę wojskową. Wg "GW" Wosztyl zeznał, iż wieża lotniska w Smoleńsku miała wydać załodze prezydenckiego samolotu komendę: "Jak na wysokości 50 m nie zobaczycie pasa, odlatujcie". Dziennik pisał też, że "osoba znająca materiały śledztwa" potwierdziła, że "Wosztyl rzeczywiście złożył takie zeznania". "Śladu po komendzie nie ma w stenogramach z czarnych skrzynek" - pisała "GW". Według mediów świadek mówił, że polecenie z wieży miało paść tuż po godz. 8.40 (czas lokalny 10.40), gdy tupolew znajdował się na wysokości około 80 m, a system ostrzegawczy (TAWS) od ponad 40 s alarmował o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi. Z kolei "Rzeczpospolita" podawała, że z rosyjskich protokołów przesłuchań świadków, które trafiły do polskich śledczych wynika, że według tych dokumentów Ryżenko, pomocnik kierownika kontroli lotów, był przesłuchiwany w tym samym czasie przez dwóch różnych śledczych. "W protokole przesłuchania, którego dokonywał A.A. Aleszyn, kontroler twierdzi, że przy odległości 1,1 km (co zostało poprawione na 1,5 km), tuż przed podaniem polskiej załodze komendy wzywającej do przerwania lądowania, widział Tu-154 na wskaźniku monitora. W drugim protokole Ryżenko zeznał, że przy odległości 1,5-1,7 km nie widział już samolotu na monitorze" - pisał dziennik.
Komentarze